Troje kandydatów ma szansę na wejście do II tury. Wśród nich były premier Andrej Babiš, który wciąż liczy na niespodziankę i zwycięstwo.

Zmiana gospodarza na praskim Hradzie nastąpi po dekadzie rządów Miloša Zemana, który przed rozpoczęciem inwazji na Ukrainę nie krył prorosyjskich poglądów. Z racji problemów ze zdrowiem w ostatnich miesiącach prezydent stracił jednak na znaczeniu. Jego następca będzie czwartym z kolei prezydentem Republiki Czeskiej, ale dopiero drugim po Zemanie wybranym w głosowaniu powszechnym.
W wyścigu Babiš startuje ośmioro kandydatów, ale liczy się tylko troje: emerytowany generał Petr Pavel, były szef Komitetu Wojskowego Sojuszu Północnoatlantyckiego, ekspremier i biznesmen Andrej oraz ekonomistka i była rektor uniwersytetu w Brnie Danuše Nerudová. Sondaże przed potencjalną II turą wróżą Babišowi porażkę z dowolnym przeciwnikiem, ale jego notowania rosną, więc nie da się wykluczyć niespodzianki. Zwłaszcza że na ostatniej prostej kontrowersyjny ekspremier został uniewinniony w pierwszej instancji od zarzutów korupcyjnych. Babiš przez długi czas nie deklarował chęci startu, sondując nastroje społeczne. Nie chciał pozwolić sobie na blamaż związany z porażką. Drugim powodem jego wahań było postępowanie w związku z podejrzeniem wyłudzenia funduszy unijnych na inwestycję o nazwie Čapí hnízdo (Bocianie gniazdo). Podstawowym celem byłego premiera było zaś pozostanie w głównym nurcie politycznym. Babiša poparł prezydent Zeman, który stwierdził, że głową państwa powinna zostać osoba, która ma odpowiednie doświadczenie polityczne, a tym dysponuje tylko on.
– Barierą dla byłego premiera jest jego ograniczona baza wyborcza – mówi Szczepan Czarnecki z Instytutu Europy Środkowej. Babiš zaskarbił sobie przychylność emerytów poprzez systemowe podwyższanie emerytur w czasie, gdy był premierem. W opinii Czarneckiego Babiš nie ma jednak możliwości poszerzania elektoratu, więc w II turze trudno mu będzie pozyskać głosy wyborców rywali. Babiš nie pojawił się w czasie debaty kandydatów na prezydenta, która odbyła się w niedzielę. Ostatnie dni mogą wpłynąć na rozwój jego poparcia. Chodzi nie tylko o wyrok, jaki zapadł w I instancji praskiego sądu, lecz także o wizytę Babiša w Paryżu, gdzie przyjął go prezydent Francji Emmanuel Macron. Według relacji kandydata w mediach społecznościowych rozmawiał on z Macronem o wojnie, kryzysie energetycznym i innych aktualnych tematach europejskich.
– Problem polega na tym, że w wyborach zmierzą się Babiš i dwójka dość mało znanych osób – mówi nam Aleksander Kaczorowski, pisarz, autor wydanej niedawno książki „Czechy. To nevymyslíš”. – Petr Pavel w kampanii podnosił przede wszystkim hasła związane z przywróceniem porządku i bezpieczeństwem – dodaje w rozmowie z DGP Krzysztof Dębiec z Ośrodka Studiów Wschodnich. Z kolei Nerudová lubi porównania do słowackiej głowy państwa Zuzany Čaputovej, która jest nad Wełtawą bardzo popularna. Ekonomistce zdarzały się sondaże, w których zajmowała nawet pierwsze miejsce, ale afera związana z podejrzanie szybkim przyznawaniem tytułów doktorskich na prowadzonym przez nią uniwersytecie położyła się cieniem na jej wizerunku. Jej priorytetami są polityka proeuropejska oraz kwestie równościowo-światopoglądowe. Zdaniem Kaczorowskiego sondaże nie doszacowują poparcia Babiša. Rzecz w tym, że dla tych Czechów, którzy szczególnie boją się wojny, ekspremier może być gwarantem neutralności w kontrze do proukraińskiego rządu Petra Fiali. Natowska przeszłość Pavla może więc zagrać na jego niekorzyść.
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe