Długie wybory szefa Izby Reprezentantów to dopiero początek burzliwych sporów między republikanami na Kapitolu.

Po kilku dniach głosowań i atmosfery tak napiętej, że na Kapitolu dochodziło nawet do rękoczynów, Izba Reprezentantów wyłoniła w końcu swojego nowego szefa. Proces ten w teorii jest prosty. Najpierw republikanie w łonie partii uzgadniają kandydata, a potem jako ugrupowanie większościowe dokonują formalności w plenarnym głosowaniu. Ale wśród republikanów zgody nie było. Choć większość popierała od początku wcześniejszego lidera mniejszości Kevina McCarthy’ego, 57-latka z Kalifornii, to przeciwnych temu establishmentowemu politykowi było wielu członków protrumpowskiej frakcji Freedom Caucus (Wolnościowcy).
Spory po przeciwnej stronie dawały dużo satysfakcji demokratom. Kongresmen tej partii Ruben Gallego przyniósł nawet popkorn. I rzeczywiście wielodniowy, rekordowo długi proces wyboru przewodniczącego izby niższej obnażył poważne podziały w Partii Republikańskiej. W efekcie McCarthy będzie miał bezprecedensowo słabą pozycję jako szef Izby Reprezentantów. Ustępstwa wobec Freedom Caucus są szerokie, a w praktyce jego zdolności do politycznego manewrowania czy ważnego na Kapitolu wykuwania szerokiego konsensusu będą znacznie ograniczone. Choć tak naprawdę tego, jak wielka okaże się cena przełamania impasu w wyborze następcy Nancy Pelosi, dowiemy się w trakcie procedowania ustaw w ciągu najbliższych miesięcy.
Z formalnego punktu widzenia największy niepokój w Waszyngtonie budzi jedno ustępstwo: przyznanie pojedynczemu kongresmenowi prawa do rozpoczęcia procesu odwoływania szefa Izby Reprezentantów. Skrajni politycy mogą sięgać po to teraz właściwie do woli, co może powodować paraliż izby niższej. A ponieważ poparcie dla McCarthy’ego wisi na włosku, ostatecznie wywieranie presji na nim może nie być trudne. – To ustępstwo daje małej, samowolnej, niemal całkowicie obstrukcyjnej frakcji więcej władzy, niż powinna mieć – komentował demokrata Steny Hoyer, w poprzedniej kadencji lider demokratycznej większości w Izbie Reprezentantów. Do presji na McCarthym dojdzie zapewne w przypadku zamiarów demokratów i części republikanów na Kapitolu zmierzających do podniesienia pułapu zadłużenia kraju. Wolnościowcy domagają się, by takim krokom towarzyszyły cięcia w federalnych programach społecznych, w tym w Medicare, zapewniającym ubezpieczenie zdrowotne osobom po 65. urodzinach.

W zamian za zgodę na McCarthy’ego trumpiści uzyskali znaczne ustępstwa

Innym poważnym zmartwieniem polityków głównego nurtu podczas maratonu negocjacji w ubiegłym tygodniu było dążenie radykałów do uzyskania szerokich wpływów w komisjach. Dla McCarthy’ego, którego ostatecznie poparł Donald Trump, wyzwaniem będzie też ułożenie sobie relacji z wpływowym na Kapitolu liderem republikańskiej mniejszości w Senacie Mitchem McConnellem, mocno skonfliktowanym z byłym prezydentem USA. McCarthy sprzeciwiał się wielu ustawom, które McConnell forsował w zakończonej 117. sesji Kongresu, zwłaszcza wartej 1 bln dol. ustawie infrastrukturalnej, którą w środę najważniejszy senator republikanów zachwalał w Kentucky w towarzystwie Joego Bidena. Politycy różnią się także w kwestii szerokiego prawa do posiadania broni palnej przez Amerykanów (McConnell jest bardziej liberalny), a także wobec ustawy Chips & Science Act, która ma na celu zwiększenie amerykańskiej produkcji półprzewodników (McConnell ustawę poparł).
Z perspektywy Warszawy i Kijowa obawy może budzić niegasnący spór o wsparcie dla Ukrainy. Bo choć większość republikanów wyraża dla niej poparcie, to głośna i – jak pokazała sprawa McCarthy’ego – wpływowa garstka trumpistów konsekwentnie artykułuje swój sprzeciw, argumentując, że ważniejsza dla Białego Domu powinna być granica amerykańsko-meksykańska. Jeszcze w październiku 2022 r. w ruchu interpretowanym jako ukłon w stronę Freedom Caucus McCarthy mówił, że w kontrolowanej przez republikanów Izbie Reprezentantów „nie będzie czeków in blanco” dla Ukrainy. W maju przeciwko pakietowi dla Ukrainy głosowało 57 republikanów. Podziały u republikanów były widoczne podczas grudniowej wizyty prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Waszyngtonie. Wielu republikanów nie stawiło się na jego przemówieniu na Kapitolu, a część nie wstała po zakończeniu jego mowy. Matt Gaetz, który na początku roku był jednym z głównych oponentów McCarthy’ego na Kapitolu, tłumaczył u gwiazdy Fox News Tuckera Carlsona, że nie wstał, bo „byłby to ruch w północnokoreańskim stylu”. Przy chwiejnej pozycji McCarthy’ego większość na Kapitolu oczekuje w najbliższych miesiącach trudnych negocjacji z Freedom Caucus dotyczących kolejnych pakietów wsparcia dla Ukrainy i prawdopodobnie następnych ustępstw w ich kierunku. ©℗