Prezydent Ukrainy udał się wczoraj do Waszyngtonu na serię spotkań z przedstawicielami amerykańskich władz.

Wczorajsza wizyta to pierwszy wyjazd Wołodymyra Zełenskiego za granicę od rozpoczęcia 24 lutego rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Biały Dom potwierdził, że prezydent Joe Biden ma ją wykorzystać do ogłoszenia nowego pakietu pomocy wartej 2 mld dol., zakładającego m.in. przekazanie jednej baterii rakiet Patriot, która ma pomóc bronić się przed rozpoczętymi pod koniec września atakami rakietowymi na infrastrukturę energetyczną. Kijów ma jeszcze ambitniejsze plany.
Wyjazd był planowany od wielu tygodni. Obaj prezydenci 11 grudnia przedyskutowali jego perspektywy. Trzy dni później Amerykanie wystosowali oficjalne zaproszenie, zaakceptowano je w ostatni piątek, a ostatecznie potwierdzono w niedzielę. Następnie Biały Dom poinformował o planowanej wizycie przewodniczącą Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. W poniedziałek Pelosi poprosiła kongresmenów o osobistą obecność na wczorajszej sesji Kongresu, nie poinformowała jednak, że chodzi o przyjazd Zełenskiego. Program zakładał „przedłużoną rozmowę” z prezydentem Bidenem, spotkanie z „najważniejszymi przedstawicielami zespołu prezydenta ds. bezpieczeństwa oraz jego gabinetu”, spotkanie z prasą i wystąpienie przed połączonymi izbami parlamentu. – Po zaledwie kilku godzinach spędzonych na miejscu prezydent Zełenski wróci do swoich ludzi na Ukrainę – mówił przedstawiciel administracji USA.
Spotkania zostały zaplanowane na wieczór i noc polskiego czasu, już po zamknięciu tego wydania DGP. Będziemy je relacjonować na naszych stronach internetowych. Anonimowy urzędnik z Białego Domu tłumaczył na porannym spotkaniu z prasą, że „bateria pocisków Patriot będzie kluczowym zasobem służącym obronie narodu ukraińskiego przed barbarzyńskimi atakami Rosji na infrastrukturę krytyczną”. – Przeszkolimy siły ukraińskie w kraju trzecim w kwestii zastosowania zestawu Patriot. To zajmie trochę czasu, ale ukraińscy żołnierze wrócą do kraju z tą baterią i umiejętnościami – dodawał. – Będziemy też kontynuować inne formy wsparcia w dziedzinie obrony powietrznej, obejmujące zestawy NASAMS, Hawk, stingery i sprzęt przeciwdronowy – dodał i przypomniał, że trwają prace nad planem pomocy Ukrainie na 2023 r., który ma być warty ponad 40 mld dol. Kongres powinien go przyjąć jeszcze przed końcem kadencji w styczniu.
– Wbrew plotkom poparcie dla Ukrainy pozostaje szerokie, głębokie i dwupartyjne – zaznaczył urzędnik. Politico.com pisało jednak wczoraj, że Kijów oczekuje czegoś więcej. Zełenski może chcieć wykorzystać wizytę, by przełamać impas (w tym wątpliwości Kongresu) w kwestii dostarczania potężniejszych broni. – Zełenski potrzebuje broni o większym zasięgu, by móc zapobiec oczekiwanej rosyjskiej ofensywie. Potrzebuje też natychmiastowego wsparcia finansowego – powiedział w rozmowie z portalem były ambasador USA w Kijowie Bill Taylor. Politico.com cytuje też „osobę znającą szczegóły rozmów”, że Zełenski najpewniej poprosi o zestawy artylerii dalekiego zasięgu ATACMS oraz bezzałogowce typu Grey Eagle i Reaper. Biały Dom dotychczas unikał rozmów na ten temat, nie chcąc prowokować Rosji do dalszej eskalacji. Zgoda na przekazanie patriotów może zachęcić Ukraińców do wzmocnienia presji, ponieważ – jak twierdzi serwis – nie oczekiwali oni, że taki zestaw w ogóle może im zostać przekazany.
Ponieważ niebo nad Ukrainą jest zamknięte, tamtejsi urzędnicy jeżdżą z wizytami zagranicznymi przez granicę lądową, zazwyczaj przez Polskę. Wiadomo, że amerykański samolot z prezydentem Ukrainy na pokładzie wyleciał za Atlantyk z Rzeszowa. Przedstawiciele Kancelarii Prezydenta nie mówili wczoraj, czy poniedziałkowy wyjazd Andrzeja Dudy na Podkarpacie na wigilijne spotkanie z żołnierzami był związany z przyjazdem ukraińskiej głowy państwa. Możliwe, że Zełenski przed wyjazdem do USA lub dzisiaj, w drodze powrotnej z Waszyngtonu, mógłby odbyć co najmniej jedno spotkanie w naszym kraju. Pytany przez RMF FM szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera odmówił komentarza. – Co do obecności pana prezydenta Zełenskiego w Warszawie nie mogę zająć stanowiska, przekazać informacji – powiedział Siewiera, lecz na uwagę prowadzącego, że tak właśnie ma się stać, odparł: „Doskonała intuicja”.
– Umówiliśmy się ze stroną ukraińską i też wewnętrznie, że nie będziemy podawać publicznie żadnych konkretów dotyczących tej wizyty – dodał na antenie tej samej rozgłośni wiceszef MSZ Marcin Przydacz. – Kiedy Ukraina wygra tę wojnę, na pewno prezydent Zełenski przyjedzie do Warszawy z dużą wizytą. Do tego momentu o wszystkich kontaktach będziemy informować post factum. Jeśli się wydarzą, będziemy o nich mówić – dodał. Przydacz tłumaczył to względami bezpieczeństwa i możliwym rosyjskim polowaniem na ukraińskich oficjeli. Wyjazd Zełenskiego skomentował też Kreml. – Wszystko to prowadzi do pogłębienia konfliktu i właściwie nie wróży Ukrainie niczego dobrego – powiedział jego rzecznik Dmitrij Pieskow. Z kolei wiceszef Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew mówił wcześniej, że w przypadku dostarczenia Ukrainie patriotów staną się one „legalnymi celami dla sił zbrojnych”.
Zełenski zawiózł do USA ukraiński sztandar podpisany w poniedziałek przez obrońców Bachmutu. Prezydent odwiedził to przyfrontowe miasto, o które od wielu tygodni toczą się krwawe walki. – Oni tam bronią nie tylko Bachmutu i nie tylko naszego Donbasu, ale też całej Ukrainy – tłumaczył Zełenski. Gdy Ukraińcy ujawnili, że doszło do wizyty, Kreml ogłosił, że także Władimir Putin „przebywał w strefie specjalnej operacji wojennej”, choć dziennikarze po przeanalizowaniu fotografii odkryli, że dokumentacja wskazuje jedynie na wizytę w sztabie w Rostowie nad Donem. Wczoraj za to prezydent Rosji wziął udział w posiedzeniu kierownictwa resortu obrony. – Nie mamy żadnych ograniczeń w kwestii finansowania. Państwo, rząd dają wszystko, o co armia prosi – zapewnił. A szef resortu Siergiej Szojgu zapowiedział zwiększenie stanu osobowego sił zbrojnych o kolejne 350 tys. żołnierzy. To drugie spotkanie z dowódcami w ciągu ostatnich dni. Oba rozdzieliła wizyta na Białorusi. Po niej Mińsk ograniczył dostęp osób postronnych do pogranicza z Ukrainą w obwodzie homelskim. Ukraińskie władze twierdzą, że Rosja może powtórzyć lutowy marsz na Kijów z terenu Białorusi, choć dodają, że nie widać, by tworzono grupy uderzeniowe zdolne do takiego manewru.