Prezydent Macron próbuje stawić czoła rosnącej presji ze strony prawicy, jednocześnie mierząc się z zapotrzebowaniem na pracowników z zagranicy.

Debata parlamentarna nad projektem nowej ustawy imigracyjnej odbędzie się na początku 2023 r. Jeśli zostanie on przyjęty, będzie to 29. kolejna ustawa tego typu od 1980 r. Pomysł administracji Emmanuela Macrona pojawia się zaledwie cztery lata po przyjęciu podobnych przepisów w 2018 r., również zainicjowanych przez obecnego szefa państwa.
Politycy, zwłaszcza z prawej strony sceny politycznej, przekonują, że imigracja wymyka się Francji spod kontroli. Liderka Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, która w drugiej turze kwietniowych wyborów prezydenckich zdobyła 41 proc. głosów, regularnie oskarża rząd o „zatapianie” kraju cudzoziemcami. – Nie spodziewam się niczego (po nowej ustawie – red.). Znów będą mówić o równoważeniu stanowczości i człowieczeństwa. Słyszymy to od dziesięcioleci. Nic się nie zmieni – powiedziała we wtorek.
Sama zaś zaproponowała zmianę konstytucji poprzez referendum, by na najwyższym poziomie ustalić ścisłe limity przyjmowania migrantów i zapewnić Francuzom pierwszeństwo przed obcokrajowcami w dostępie do mieszkań, świadczeń socjalnych czy miejsc pracy. Francja odnotowuje mniejszy odsetek imigrantów w populacji niż większość jej sąsiadów, a w ostatniej dekadzie imigracja rosła tam wolniej niż średnia europejska.
– Chodzi o lepszą integrację i sprawniejsze wydalanie. Chcemy tych ludzi, którzy pracują, a nie tych, którzy rabują – komentował z kolei na antenie radia France Info minister spraw wewnętrznych i współautor przepisów Gérald Darmanin. Projekt ustawy miałby usprawnić przyjmowanie imigrantów i ułatwić ich deportacje, zgodnie z obietnicą, którą Macron złożył podczas kampanii reelekcyjnej na początku roku. Dane MSW pokazują, że Francji udaje się obecnie wydalić ok. 10 proc. migrantów, którym nakazano opuszczenie kraju, a wskaźnik ten nigdy nie był wyższy niż 20 proc. Zgodnie z propozycją liczba możliwych apelacji dla odrzuconych kandydatów do azylu zostałaby zredukowana z 12 do 4. Procedury deportacyjne zostałyby przyspieszone i ułatwione w przypadku sprawców przestępstw, nawet jeśli przybyli do Francji jako dzieci. To, zdaniem rządu, środek mający na celu walkę z nastoletnimi przestępcami.
– Musimy być w stanie szybciej przyjąć tych, którzy zasługują na azyl, ale i szybciej odmawiać tym, którzy nie mogą go uzyskać na naszej ziemi – powiedział Darmanin. Propozycje rządu potępiły już organizacje praw człowieka. „Środki te grożą dalszą erozją praw cudzoziemców, jak prawo do azylu i sprawiedliwego procesu” – czytamy w oświadczeniu podpisanym m.in. przez Amnesty International. Eksperci uważają zaś, że Paryż wydaje po prostu więcej nakazów deportacji, niż można byłoby realnie wyegzekwować, a problem często dotyka migrantów, którzy pracują i są dobrze zintegrowani. Według raportu Senatu z maja liczba wydanych nakazów wyjazdu podwoiła się w ciągu ostatniej dekady, przekraczając w 2019 r. 122 tys. – To tyle samo przypadków co w Grecji, Hiszpanii i we Włoszech razem wziętych, a zmagają się one z co najmniej porównywalną presją migracyjną – mówił w rozmowie z „New York Timesem” François Héran z Collège de France.
Jego zdaniem Paryż nie potrafi zaakceptować tego, że rosnąca imigracja jest obecnie globalnym zjawiskiem, które dotyka wszystkie państwa na Zachodzie. Chcąc zrównoważyć zaostrzenie zasad, rząd ogłosił, że planuje stworzyć odnawialne co roku pozwolenia na pobyt dla nieudokumentowanych cudzoziemców, którzy przebywają we Francji i chcą pracować w sektorach cierpiących z powodu braków kadrowych. Wśród nich znajduje się m.in. gastronomia. Propozycja ta znalazła się z kolei pod ostrzałem opozycyjnej Partii Republikańskiej. – Jeśli utrzymacie wolę uregulowania pobytu nielegalnych imigrantów na masową skalę, będziemy głosować przeciwko całej ustawie – mówił członek ugrupowania Pierre-Henri Dumont.
To właśnie Republikanie mogliby pomóc Macronowi w przeforsowaniu nowych przepisów. Ugrupowanie prezydenta straciło bezwzględną większość w Zgromadzeniu Narodowym po czerwcowych wyborach do parlamentu. Niemal 8 na 10 Francuzów uważa, że rząd nie zdołał zapanować nad kwestią imigracji – wynika z listopadowego sondażu CSA dla kanału CNews. Do kolejnej fali krytyki przyczyniła się zgoda na zacumowanie w Tulonie statku „Ocean Viking” należącego do organizacji SOS Mediterranée, pomagającej uciekającym przed wojnami mieszkańcom Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Na pokładzie znajdowały się 234 osoby, w tym 50 dzieci, których przyjęcia wcześniej odmówiły władze Włoch. ©℗