Dzisiejszy szczyt UE – Bałkany Zachodnie w Tiranie ma przyspieszyć integrację „27” z tą częścią Europy, ale warunkiem dla całego regionu jest ochrona granic i zyskanie zaufania największych unijnych sceptyków.

Szczyt z państwami Bałkanów Zachodnich po raz pierwszy odbędzie się w jednym z krajów regionu – Albanii. W jego przededniu KE ogłosiła plan, który ma zapobiec kryzysowi migracyjnemu na szlaku zachodniobałkańskim, który uzupełnia ogłoszony w ubiegłym tygodniu plan dla Morza Śródziemnego. Bruksela mimo braku większych postępów nad Paktem o migracji i azylu chce dać sygnał państwom sceptycznym wobec dalszego rozszerzania Unii, że granice pozostaną szczelne, a migracja nie wymknie się spod kontroli.
Szczelność granic i właściwe zarządzanie nimi to jeden z podstawowych warunków, które muszą spełnić państwa aspirujące do członkostwa w UE. Tymczasem Bałkany Zachodnie od wielu lat są jednym z podstawowych miejsc, przez które migrują dziesiątki tysięcy osób próbujących przedostać się na zachód Europy. Tylko w tym roku, od stycznia do końca października, według danych Frontexu 281 tys. osób przekroczyło bez właściwych dokumentów na Bałkanach granicę, z czego według szacunków prawie 80 proc. osób przedostało się do Niemiec i Belgii. Z kolei o azyl na terenie UE ubiegało się w tym roku 5,3 mln osób, ale 4,7 mln to uciekający przed rosyjską agresją Ukraińcy, którzy otrzymali tymczasową ochronę.
Plan ogłoszony wczoraj przez komisarz ds. wewnętrznych Ylvę Johansson ma zahamować tak duży napływ migrantów i opiera się przede wszystkim na wzmocnieniu zarządzania granicami na tym szlaku. Państwa regionu mają być zachęcane przez Komisję Europejską do bliższej współpracy z Frontexem w tym zakresie. Drugim punktem inicjatywy Brukseli jest z kolei zapewnienie szybkiego dostępu migrantom i uchodźcom do ośrodków azylowych i wspieranie zdolności przyjmowania ich w krajach UE. To ostatnie może budzić pewne wątpliwości, ponieważ solidarnościowy mechanizm przyjmowania uchodźców, jak wielokrotnie pisaliśmy ma łamach DGP, w rzeczywistości dziś nie funkcjonuje, co przyznają oficjalnie przedstawiciele unijnych instytucji. Trzecim punktem planu jest deklaracja dotycząca zwalczania przemytu migrantów, czyli kontynuowanie partnerstwa operacyjnego z udziałem Europolu zainaugurowanego 3 listopada.
Ponadto UE ma zintensyfikować współpracę z państwami trzecimi, jeśli chodzi o umowy o readmisji i powrotach migrantów do krajów pochodzenia, co wraz ze wspieraniem tych państw finansowo (m.in. przez przeznaczenie pomocy rozwojowej wartej 580 mln euro na rzecz Afryki Północnej) ma w największym stopniu zmniejszyć liczbę migrantów przyjmowanych w UE. Ostatnim punktem planu jest ujednolicenie polityki wizowej na Bałkanach Zachodnich do standardów UE, które także stanowi jeden z warunków pogłębiania współpracy z regionem.
Plan został ogłoszony przez Johansson na jeden dzień przed szczytem UE – Bałkany Zachodnie oraz na trzy dni przed spotkaniem ministrów spraw wewnętrznych, którzy mogą zdecydować o włączeniu Chorwacji, Rumunii i Bułgarii do strefy Schengen, jednak i tutaj zarządzanie migracją może pokrzyżować plany Brukseli.
Spośród państw Bałkanów Zachodnich najbliżej członkostwa w UE są goszcząca dzisiejszy szczyt Albania oraz Macedonia Północna, które rozpoczęły już negocjacje akcesyjne. Choć Bruksela według naszych informacji jest zadowolona z tempa wdrażania porządku prawnego UE do krajowego prawodawstwa przez Tiranę i Skopje, to unijni dyplomaci stronią od nakreślenia horyzontu czasowego przystąpienia tych państw do Wspólnoty. Tym bardziej że, choć „27” i Komisja Europejska zgadzają się, że należy pogłębiać integrację z Bałkanami, to problemy zaczynają się przy rozmowie na temat migracji. Część państw członkowskich sceptycznie ocenia zarządzanie granicami nawet przez członków UE ze wschodnich Bałkanów. Podczas gdy Bruksela próbuje zacieśnić relacje z Macedonią Północną, Albanią czy Czarnogórą, to wciąż nie ma zgody na włączenie do strefy Schengen pełnoprawnych członków UE – Rumunii, Bułgarii i Chorwacji. Mimo pozytywnej rekomendacji KE według naszych informacji wciąż swój sprzeciw wobec przyłączenia do Schengen Bułgarii wyraża Holandia. Szef holenderskiego rządu Mark Rutte nie zamierza swojego sprzeciwu wycofać i oskarżył bułgarskie władze o to, że granicę UE można tam przekroczyć za 50 dol. łapówki, a cały proceder dzieje się za przyzwoleniem władz. Bułgarski rząd stanowczo odrzucił zarzuty Ruttego, a były premier Stefan Janew wezwał wręcz do bojkotu wszelkich holenderskich inicjatyw na szczeblu UE. Jeśli KE nie uda się przekonać rządu Ruttego, to do rozszerzenia Schengen o Rumunię, Bułgarię i Chorwację może nie dojść w tym roku.
Potencjalnie dzisiejszy szczyt UE – Bałkany Zachodnie wraz z czwartkowym rozszerzeniem strefy Schengen o trzy kolejne, w tym jedno bałkańskie, państwo, mógłby dać jasny sygnał, że UE na dobre zakotwiczyła ten region Europy w swoich strukturach. Najbardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że rozmowy w Tiranie zakończą się ogólną deklaracją o pogłębianiu współpracy bez precyzyjnego planu, jak to zrealizować. – Jeśli do tego nie uda się przełamać sprzeciwu Austrii i Holandii wobec rozszerzenia Schengen, to sceptyczne wobec UE nastroje na Bałkanach, tak w zachodniej, jak i wschodniej ich części mogą wzrosnąć, a to brzmi jak prezent dla Rosji – mówi nam jeden z unijnych dyplomatów.