Oficjalnie Amerykanie nie wysyłają Ukrainie dronów Gray Eagle, bo obawiają się, że zaawansowana technologia może na polu bitwy wpaść w ręce Rosjan.
Oficjalnie Amerykanie nie wysyłają Ukrainie dronów Gray Eagle, bo obawiają się, że zaawansowana technologia może na polu bitwy wpaść w ręce Rosjan.
Od samego początku inwazji Rosji na Ukrainę między Kongresem a Białym Domem dochodzi do poważnych sporów wokół tego, jaki sprzęt wojskowy dostarczać do tego kraju. Z Kapitolu podnosiły się mocne głosy wzywające administrację do odważniejszych działań przy przekazywaniu myśliwców czy pocisków dalekiego zasięgu, a ostatnio także zaawansowanych dronów MQ-1C, nazywanych także Gray Eagle. W sprawie tych bezzałogowców szturmowych list do Pentagonu wystosowało 16 senatorów. Warto podkreślić, że reprezentują oni obie partie, co zazwyczaj nadaje w Waszyngtonie sprawie większego rozgłosu.
W swoim dokumencie senatorzy przekonują, że drony Gray Eagle „uzupełnią obecne systemy na wyposażeniu Ukraińców”. A także konkretniej, że mogą zostać użyte do „osłabienia przewagi Rosji przy ostrzałach z dalekiego zasięgu”, a nawet „znajdowania i atakowania rosyjskich okrętów wojennych na Morzu Czarnym”. Istotne jest też – jak podkreśla 16 senatorów – że szkolenie Ukraińców do operowania tymi dronami zajęłoby jedynie 27 dni. Tak twierdzi ich producent General Atomics Aeronautical Systems, który mocno lobbuje w tej sprawie.
Tabu przekazywania zaawansowanych systemów łamią równocześnie Brytyjczycy, którzy wysłali do Ukrainy pociski Brimstone 2 do niszczenia czołgów i wozów opancerzonych. Ich dostawy zapowiadano już w kwietniu. Przed kilkoma dniami Brytyjczycy pochwalili się filmem, na którym widać załadunek i wypakowanie na nieokreślonym lotnisku (końcowe sceny są jednak zamarkowane. Widać na nim żołnierzy w letnich mundurach).
Do tej pory Pentagon wykluczał transfer zaawansowanych dronów nad Dniepr, oficjalnie z powodu obaw, że wrażliwa technologia może wpaść w ręce wroga. Urzędnicy amerykańscy tłumaczą, że taka jest przyczyna ich dotychczasowego sprzeciwu, a nie obawy przed eskalacją konfliktu z Rosją, jak jest w przypadku pocisków dalekiego zasięgu.
W liście senatorowie zwrócili się z prośbą do szefa Pentagonu Lloyda Austina, by do końca miesiąca przedstawił powody braku zgody na taki transfer. „Austin będzie musiał wymyślić kreatywną odpowiedź. Podniesienie kwestii ewentualnego przejęcia technologii przez Rosjan nie wystarczy” – mówi DGP Mateusz Piotrowski, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM). Jeśli odpowiedź nie zadowoli senatorów, to – jak tłumaczy nasz rozmówca – mogą oni wnieść poprawkę do negocjowanego obecnie w Kongresie projektu budżetu obronnego. Spekuluje się, że możliwym rozwiązaniem jest modyfikacja bezzałogowców i usunięcie z nich wrażliwych komponentów.
Kijów drony Gray Eagle rozważa już od wiosny, ale – jak pisała amerykańska prasa – w samej ukraińskiej armii istnieją różne poglądy na to, czy bezzałogowce są kluczowe w wojnie. Na liście prezydenta Wołodymyra Zełenskiego znajdują się z pewnością niżej niż systemy obrony przeciwlotniczej, pociski dalekiego zasięgu, myśliwce czy czołgi. Choć drony Gray Eagle byłyby wzmocnieniem ukraińskiego wojska, to zdaniem większości ekspertów nie spowodowałyby przełomu w konflikcie zbrojnym.
Z pewnością największym atutem amerykańskich bezzałogowców jest to, że mogłyby być używane przez Ukraińców za linią frontu, na terenach kontrolowanych przez Rosjan. Tak jak dzieje się w przypadku słynnych dronów Bayraktar TB2. Na papierze drony MQ-1C Gray Eagle mają od swojej tureckiej konkurencji lepsze parametry, jeśli chodzi o siłę ognia, a także prędkość i zasięg. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama