Dzisiaj mija 100 dni od utworzenia przejściowego gabinetu Swiatłany Cichanouskiej, który w zamyśle miał być czymś na kształt emigracyjnego rządu demokratycznej Białorusi. Choć przygotowania do jego powołania – według otoczenia liderki opozycji – trwały od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę, ogłoszenie jego powstania okazało się falstartem.

Gabinet nie tylko nie zrealizował postawionych mu celów, lecz także musiał gasić pożary po skandalach, których można było uniknąć. Dobór kadr trwał kilka miesięcy, tymczasem niektóre nominacje przypominały łapankę.
W siedmioosobowym gabinecie (Cichanouska plus sześcioro ministrów tytułowanych przedstawicielami) doszło już do pierwszej dymisji. Wątpliwości komentatorów wzbudziło samo powołanie Tacciany Zareckiej na stanowisko przedstawicielki ds. finansów i gospodarki. 28-latka nie była wcześniej znana z poglądów ekonomicznych ani aktywności politycznej, za to skutecznie roztaczała nad sobą nimb genialnej twórczyni start-upów. Gdy odebrała nominację, okazało się – jak słyszymy od jednego z ekonomicznych doradców opozycji – że o makroekonomii nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Równolegle łukaszenkowska propaganda, ale i niezależne media zaczęły się przyglądać jej start-upom. Okazało się, że – jak to często ze start-upami bywa – więcej tam autokreacji niż realnych efektów, a i przejrzystość finansowania biznesów Zareckiej pozostawia wiele do życzenia. Kobieta zrezygnowała z funkcji, a przedstawiciele opozycji tłumaczyli nieoficjalnie, że jej kooptacja była spowodowana przede wszystkim chęcią feminizacji gabinetu, w którego pierwotnym składzie jedyną kobietą była Cichanouska.
Tłumaczyć z przeszłości musiał się też przedstawiciel ds. obrony i bezpieczeństwa narodowego Waleryj Sachaszczyk. Podpułkownik w stanie spoczynku, były dowódca 38 brygady desantowo-szturmowej z Brześcia, nie jest postacią anonimową. Jako osoba kojarzona z pułkiem Pahonia, pomagającym Ukrainie w walce z rosyjską agresją, miał dbać o dobre relacje z białoruskimi ochotnikami, zwłaszcza z większego niż Pahonia pułku im. Kastusia Kalinouskiego. Szybko się okazało, że Sachaszczyk poza białoruskim ma też rosyjski paszport, z którego w dodatku często korzystał w czasach, gdy był biznesmenem z branży budowlanej, prowadzącym interesy na Bliskim Wschodzie jako właściciel zarejestrowanej w Polsce firmy. Oficer wyjaśniał, że rosyjskie obywatelstwo otrzymał automatycznie po upadku ZSRR, ale nie wszystkich to tłumaczenie zadowoliło. Co więcej, nie udało mu się przekonać do Cichanouskiej dowódców pułku Kalinouskiego. W dodatku Kijów sam zajął się rozgrywaniem środowisk białoruskiej emigracji, zachęcając oficerów z pułku Kalinouskiego, by sami stworzyli konkurencyjny wobec Cichanouskiej ośrodek polityczny. Nie zapobiegł temu ani Sachaszczyk, ani odpowiadający za dyplomację Waleryj Kawaleuski.
Przedstawicielem ds. przywrócenia praworządności został 9 sierpnia Alaksandr Azarau, inny emerytowany podpułkownik. Były oficer Głównego Zarządu MSW ds. Walki z Przestępczością Zorganizowaną i Korupcją (HUBAZiK) miał stworzyć swoisty kontrwywiad i pilnować, by do otoczenia Cichanouskiej nie przeniknęli agenci reżimu. To też się nie udało, czego świadectwem tzw. afera Infopointu. Infopoint jest zjednoczeniem antyreżimowych blogerów powołanym pod czujnym okiem Franaka Wiaczorki, zaufanego doradcy Cichanouskiej, przez wielu określanego mianem szarej eminencji biura liderki opozycji. Do Infopointu – choć jeszcze zanim Azarau oficjalnie objął funkcję w gabinecie – przeniknął obecny funkcjonariusz HUBAZiK Artur Hajko. I nie dość, że przeniknął, to jeszcze miał dostęp do roboczych czatów, danych kontaktowych, a przez pewien czas nawet kierował pracami zjednoczenia. Nietrudno sobie wyobrazić, jakie ryzyko sprowadził na blogerów i administratorów czatów w kraju, gdzie za taką aktywność grożą dwucyfrowe wyroki.
W tej sytuacji najtrafniejszą nominacją Cichanouskiej wydaje się Alina Kouszyk, przedstawicielka gabinetu ds. odrodzenia narodowego, która ma się zajmować m.in. dbaniem o białoruską oświatę i współpracą z organizacjami diaspory, które rozrosły się zwłaszcza po kolejnej fali emigracji z 2020 r. Kouszyk, dotychczas dziennikarka Biełsatu, aktywnie włączyła się do pracy i nie bez sukcesów stara się jednoczyć białoruską diasporę w krajach Zachodu. Biorąc pod uwagę, że dotychczas nie angażowała się w przedsięwzięcia polityczne, a przejście do gabinetu oznaczało całkowitą zmianę ścieżki jej kariery, można uznać, że w jej przypadku Cichanouskiej ryzyko się opłaciło. W innych niekoniecznie.