W Izraelu we wtorek odbędą się piąte w ciągu niecałych czterech lat wybory parlamentarne. Ponownie sprowadzają się do tego, czy były premier i obecny lider opozycji Benjamin Netanjahu zdoła utworzyć rząd, czy - jak przewidują sondaże - przeciwne mu partie spędza tygodnie na bezowocnych rozmowach koalicyjnych.

Obecny rząd, złożony z ośmiu partii (centrowych, lewicowych, prawicowych i arabskiej) uległ spodziewanemu ideologicznemu rozłamowi i rozpadł się po utracie minimalnej większości. Sojusz nacjonalistyczno-religijny pod wodzą Netanjahu walczy więc o odzyskanie władzy po półtora roku w opozycji.

W izraelskim parlamencie, Knesecie, partie prawicowe mają większość około 70 ze 120 posłów, ale stabilna koalicja jest trudna do osiągnięcia, ponieważ część polityków bliskich ideologicznie Netanjahu odmawia wejścia do kierowanego przez niego rządu.

Oskarżony o korupcję, defraudację i nadużycie zaufania Netanjahu jest według sondaży najpopularniejszym politykiem w Izraelu, ale jednocześnie też najbardziej dzielącym.

Oczekuje się, że jego prawicowa partia Likud nadal będzie największą partią w parlamencie, popieraną przez blok ortodoksyjnych partii religijnych Jahadut Hatora (hebr. Zjednoczony Judaizm Tory) i reprezentującą ortodoksyjnych Żydów sefardyjskich Szas (hebr. Sefardyjską Partią Strażników Tory).

Powrót do władzy Netanjahu może zależeć jednak od skrajnie prawicowej partii Ocma Jehudit (hebr. Żydowska Siła) Itamara Ben Gwira, która należy do bloku Religijnego Syjonizmu i jest jedną z najbardziej fanatycznych grup w kraju. Zyskujący coraz większą popularność Ben Gwir opowiada się za wypędzeniem "nielojalnych" Arabów z Izraela i terytoriów okupowanych oraz wzywa Izrael do zaanektowania całego Zachodniego Brzegu zamieszkanego przez ok. 3 mln Palestyńczyków.

Jego poglądy nie dziwią, biorąc pod uwagę, że od wczesnej młodości był zwolennikiem rabina Meira Kahane, orędownika żydowskiej teokracji i zamachów bombowych, i jego ugrupowania Kach (hebr. W ten sposób). Partia ta w 1988 r., ze względu na rasistowski program, dostała zakaz startowania w wyborach, a od 1994 r. jest zdelegalizowana, ponieważ wyraziła poparcie dla zamachu izraelskiego osadnika, w którym zginęło 29 Palestyńczyków. Unia Europejska i Stany Zjednoczone uznały Kach za organizację terrorystyczną.

Ostatnie sondaże opinii publicznej opublikowane w zeszłym tygodniu pokazały jednak, że partia Netanjahu nie zdobędzie 61 mandatów potrzebnych do uzyskania większości w 120-osobowym Knesecie, co zapowiada tygodnie kłótni koalicyjnych i być może kolejne wybory.

Szefujący centrowej partii Jesz Atid (hebr. Jest Przyszłość) premier Lapid nie był w stanie określić w trakcie kampanii, w jakim sposób utworzy nowy rząd, jednak pozostanie on na stanowisku w przypadku impasu koalicyjnego. Z 39 partii startujących w wyborach przewiduje się, że 11 przekroczy próg wyborczy.

Na blok partii anty-Netanjahu składa się prawicowy sojusz byłego premiera Beniego Ganca Hamachane Hamamlachti (hebr. Obóz Państwowy), lewicowy Merec (hebr. Wigor), socjaldemokratyczna Awoda (hebr. Partia Pracy) oraz odmawiające wejścia do rządu arabskie partie Raam, Taal i Hadasz (nazwy będące hebrajskimi akronimami od: Zjednoczona Lista Arabska, Arabski Ruch Odrodzenia, Demokratyczny Front Pokoju i Równości).

Lokale wyborcze otwierają się o 7.00 rano (6.00 czasu polskiego) i zamykają się o 22.00 (21.00 czasu polskiego). Wyniki sondaży exit polls zostaną ogłoszone natychmiast po zakończeniu głosowania, a oficjalne wyniki mają pojawić się w ciągu nocy.

Mandaty w parlamencie przydzielane są partiom proporcjonalnie. Izraelski system wyborczy niemal gwarantuje, że żadne ugrupowanie nie zdobędzie zdecydowanej większości, co daje często małym partiom - w ostatnich latach były to zazwyczaj partie ultraortodoksyjne - duży wpływ na treść umów koalicyjnych. System ten umożliwia istnienie szerokiego spektrum poglądów w parlamencie, ale utrudnia tworzenie stabilnych koalicji.

Joanna Baczała (PAP)