W roku 2006 poleciałem do Budapesztu do dziadków na 50. rocznicę powstania węgierskiego. Bardzo mi zależało, by być na miejscu, chłonąć historię. Wówczas 1956 to była świętość. Na ulicach mnóstwo wydarzeń historycznych dla uczczenia powstania. Koncerty, inscenizacje, pokazy teatralne, wreszcie grupy rekonstrukcyjne. Pamięć o tamtych dniach w Budapeszcie na myśl przywodzi mi opaska na rękę w czerwono-biało-zielone pasy, którą nosili powstańcy. Elementem charakterystycznym jest dziura wycięta nierówno, bo nożyczkami czy nożem, z której usuwano symbole radzieckie – czerwoną gwiazdę, młot i łan zboża.