Aneksja ukraińskich obwodów przez Rosję nie zmieni nastawienia Rosjan do wojny, natomiast zasadniczo zmieni sytuację mieszkających na tych terytoriach Ukraińców - uważa Nikołaj Pietrow, ekspert ds. Rosji w Królewskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (Chatham House) w Londynie.

"Wyniki tych referendów raczej nie wpłyną na stopień kontroli wewnętrznej przez Putina ani nie zmienią narracji o wojnie, którą karmiony jest naród rosyjski. Po ogłoszeniu przez Putina częściowej mobilizacji, ucieczka od współudziału trwa pełną parą. Według sondażu Centrum Lewady, przeprowadzonego w dniach 22-28 września, poparcie dla Putina spadło zauważalnie, choć nie dramatycznie - o 10 proc." - zaznacza Pietrow w komentarzu przekazanym w piątek przez Chatham House.

"Ale Ukraińcy mieszkający na tych terytoriach będą traktowani jak obywatele Rosji. Oznacza to, że mogą być zmobilizowani i wcieleni do rosyjskiego wojska - i zmuszani do walki przeciwko swoim rodakom. Rosyjska doktryna wojskowa przewiduje również pierwsze użycie broni jądrowej w przypadku pojawienia się egzystencjalnego zagrożenia dla Rosji, nawet ze strony broni konwencjonalnej. Kreml już zagrał kartą takiego zagrożenia" - dodaje.

W piątek Putin ogłosił włączenie do Rosji czterech ukraińskich obwodów - donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego - na terenie których w dniach 23-27 września odbyły się sfingowane referenda w tej sprawie.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)