Podczas gdy na Zachodzie trwa walka z rosyjską propagandą, dezinformacyjne działania Moskwy na Bliskim Wschodzie pozostają bez odpowiedzi.

„Większość ludzi na Zachodzie nie zdaje sobie sprawy, że istnieje równie, jeśli nie bardziej niebezpieczna arabskojęzyczna kampania dążąca do wypaczenia sposobu postrzegania rosyjskiej inwazji na Ukrainę” – napisała w analizie dla Washington Institute for Near East Policy badaczka cyfrowego aktywizmu w świecie arabskim Nadia Oweidat.
W marcu, tuż po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, państwa Unii Europejskiej zgodziły się zawiesić wszystkie lokalne licencje na nadawanie RT z powodu „systematycznej manipulacji informacjami”, która miałaby stanowić zagrożenie dla stabilności Wspólnoty. W przeciwieństwie do Europy rosyjskie kanały Sputnik i RT Arabic wciąż są aktywne w regionie. Think tank Middle East Institute wskazuje, że jeszcze przed rosyjską interwencją w Syrii RT Arabic znajdowała się w pierwszej trójce najczęściej oglądanych kanałów informacyjnych w sześciu krajach arabskich – Arabii Saudyjskiej, Egipcie, Iraku, Jordanii, Maroku i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. – Pomimo braku odpowiednich badań istnieją powody, by sądzić, że oglądalność w ciągu ostatnich kilku lat jedynie wzrosła – oceniła związana z think tankiem Elene Dżanadze.
Oba kanały produkują obecnie znacznie więcej treści na Twitterze niż BBC Arabic czy Al-Dżazira. Dziennie zamieszczają średnio odpowiednio 180 (RT) i 87 wpisów (Sputnik), podczas gdy Al-Dżazira publikuje średnio 55 razy dziennie, a BBC jedynie 32. Zaangażowanie RT na arabskojęzycznym Twitterze wzrosło po rozpoczęciu inwazji o 35 proc., a Sputnika aż o 80 proc. – W ciągu ostatnich trzech miesięcy RT radziła sobie lepiej niż wszystkie media z Zachodu – komentował w rozmowie z Deutsche Welle Mustafa Ajad z monitorującego ekstremizm w internecie Institute for Strategic Dialogue (ISD) w Londynie.
RT i Sputnik nazywają działania Rosji „specjalną operacją wojskową”, oskarżają prezydenta Wołodymyra Zełenskiego o pogrążenie Ukrainy w chaosie i podkreślają, że to Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy są odpowiedzialni za niestabilność na Bliskim Wschodzie, jednocześnie pielęgnując wizerunek Moskwy jako siły stabilizującej. Biorąc pod uwagę niechęć, jaką wielu mieszkańców regionu żywi do Zachodu, narracja ta przyjmuje się bardzo dobrze. Jednym z argumentów, który przemawia do narodów arabskich, jest przekonanie, że Moskwa sprzeciwia się zewnętrznej interwencji w sprawy niepodległych państw i dąży do budowy wielobiegunowego porządku międzynarodowego.
Oddziałuje to szczególnie na Emiratczyków i Saudyjczyków, którzy aspirują do rozszerzenia własnych wpływów w regionie, angażują się w konflikty w Jemenie i Syrii, a ich przywódcy mają silne skłonności nacjonalistyczne. Według firmy TruthNest po rozpoczęciu inwazji trzy z sześciu najpopularniejszych wpisów RT Arabic na Twitterze powielały teorie spiskowe rozpowszechniane przez rosyjskie ministerstwo obrony o tajnych laboratoriach biologicznych stworzonych przez USA w Ukrainie. Arabskojęzyczna wersja Sputnika publikowała z kolei wiadomości, z których wynikało, że Zełenski opuścił Ukrainę, by ukryć się w ambasadzie USA w Polsce. Informacje te są często powtarzane przez państwowe agencje, jak syryjska SANA czy chiński CGTN Arabic.
Z badań ISD wynika jednak, że większym zagrożeniem niż media wyraźnie powiązane z państwem rosyjskim są rozpowszechniające kremlowską narrację konta na Facebooku i w innych mediach społecznościowych. ISD przeanalizowało profile z setkami tysięcy obserwatorów. Te mają sprawiać wrażenie prowadzonych przez kobiety, które określono mianem „atrakcyjnych kremlinistek”. Konta i zdjęcia są fałszywe, ale – jak pisze ISD – męska publiczność na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej je pochłania. Choć większość z kont, na które zwrócił uwagę instytut, została od tego czasu zawieszona, wciąż powstają nowe.
Wojna w Ukrainie ma bezpośrednie skutki dla Bliskiego Wschodu. Nie tylko z powodu doniesień, że Rosjanie mogą rekrutować syryjskich bojowników do walki. Po sukcesie militarnym w Syrii Rosja stała się znaczącym wsparciem dla autokratów w regionie. W porównaniu z Waszyngtonem, który często jest postrzegany jako najeźdźca, Moskwa wywołuje mniej kontrowersji. Z czasem, gdy USA zdecydowały o wycofaniu się z Bliskiego Wschodu, nawet tradycyjni sojusznicy Waszyngtonu zaczęli dywersyfikować politykę zagraniczną, wzmacniając gospodarcze i polityczne więzi z Moskwą. W efekcie większość państw regionu powstrzymała się od bezpośredniego potępienia Rosji za jej działania nad Dnieprem. „Biorąc pod uwagę dynamikę, wiele będzie zależało od skuteczności amerykańskich i europejskich wysiłków, by pomóc Ukrainie w konfrontacji z Rosją zarówno na ziemi, jak i w sieci” – przekonują autorzy analizy Middle East Institute.