Unia Europejska stworzy misję, która pomoże w koordynacji treningów. Ministrowie obrony zgodzili się na taki krok

Wczorajsza decyzja ministrów obrony państw Unii Europejskiej ma na razie znaczenie polityczne. W szczegółach propozycja koordynacji szkoleń ukraińskich żołnierzy w państwach UE będzie omawiana w najbliższych dniach, jednak wydaje się, że opory sceptyków zostały przezwyciężone. Po przedstawieniu pomysłu w ubiegłym tygodniu przez szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrela ze strony części państw płynęły sugestie, jakoby utworzenie stałej misji szkoleniowej zostało odczytane przez Rosję jako krok zbyt radykalny. Wcześniej podobnym pomysłom sprzeciwiały się Cypr, Grecja, Niemcy i Włochy.
Obaw tych nie podzielała jednak większość państw, a sam Borrell podkreślał, że już obecnie część z nich, w tym nawet RFN, szkoli Ukraińców z obsługi dostarczanej przez siebie broni. Idea UE jest taka, żeby ukraińskie siły zbrojne mogły wcześniej sprawdzić i zapoznać się ze sprzętem dostarczanym przez „27”, zanim trafi on na pole bitwy. – To moment, żeby działać – mówił wczoraj szef unijnej dyplomacji i zapewniał, że państwa UE wciąż będą dostarczać Kijowowi broń i sprzęt. Borrell po spotkaniu ministrów dementował również doniesienia, jakoby podczas wakacji państwa członkowskie wstrzymały lub ograniczyły dostawy broni dla Ukrainy. – Musimy zapewnić spójność naszych wysiłków. Wszystkie państwa członkowskie wyraźnie zgadzają się na rozpoczęcie prac niezbędnych do określenia zakresu misji szkoleniowej – dodał Borrell.
Zielone światło szefów resortu obrony nie oznacza jeszcze podjęcia decyzji prawnie wiążących. Szczegóły zostaną doprecyzowane przez kolejne gremia, w tym wczoraj i dziś przez szefów resortów dyplomacji w Pradze, a w kolejnych dniach m.in. na poziomie ambasadorów. Zgodnie z wczorajszymi ustaleniami dotychczasowe misje zostaną skoordynowane w ramach Unii Europejskiej, o co apelowali m.in. Duńczycy. Kopenhaga chce także rozszerzyć instrument na rzecz pokoju, który stał się po wybuchu wojny funduszem, z którego kraje uzyskują rekompensaty za zakup broni na rzecz ukraińskiej armii. To właśnie ten fundusz mógłby w przyszłości gromadzić środki na opłacenie kolejnych treningów. Według zapewnień Brukseli w najbliższych dniach będą precyzowane konkretne działania i programy szkoleniowe zarówno krótko-, jak i długoterminowe. Szczegółowo o wojskowym wsparciu dla Ukrainy i reakcji Europy na rosyjską agresję mówił na praskim Uniwersytecie Karola kanclerz Niemiec Olaf Scholz. W poniedziałkowym przemówieniu polityk postulował stworzenie wspólnego europejskiego systemu obrony przeciwlotniczej. Wśród potencjalnych partnerów Berlin widzi Polskę.
Sygnałem potwierdzającym rosnące zaangażowanie Niemiec w koordynację pomocy dla Ukrainy było ogłoszenie podczas pobytu Scholza w Pradze przez czeskiego premiera Petra Fialę, że jego kraj do końca roku otrzyma od najbogatszego państwa UE 15 czołgów Leopard. Maszyny mają zastąpić przekazane przez Czechów Ukrainie czołgi T-72. Oprócz tego 25 października w Berlinie odbędzie się międzynarodowa konferencja ekspertów, której tematem będzie odbudowa Ukrainy, co – jak tłumaczył Scholz – „będzie wysiłkiem pokoleń”. Kanclerz mówił też o zainagurowanej inicjatywie rządów Holandii i Niemiec, by doprowadzić do „trwałego i rzetelnego podziału zadań“ w UE przy wspieraniu Ukrainy. Potencjalną dziedziną, gdzie mogliby zaangażować się Niemcy, jest rozwój artylerii i obrony przeciwlotniczej. Przemówienie Scholza porównywane jest w niemieckiej prasie do wystąpienia Emmanuela Macrona pięć lat temu na Sorbonie, gdy francuski prezydent przedstawiał swoją wizję Europy. – Jeśli ta przemowa naprawdę doprowadzi do poważnych reform w procesie podejmowania decyzji w UE, będzie to moment przełomowy. Ale na razie zalecałbym sceptycyzm – mówi nam Vojtěch Bahenský, analityk czeskiego ośrodka AMO.
Scholz był do tej pory krytykowany przez część komentatorów, a także przez współtworzących rządową koalicję Zielonych, za zbytnią zachowawczość, opieszałość czy nadmierną proceduralność przy pomocy dla Ukrainy. Bahenský też nie ma wątpliwości, że Niemcy mogłyby być w tej kwestii aktywniejsze i skuteczniejsze. – Takie wielkie zmiany nie mogą wydarzyć się z dnia na dzień. Sytuacja się poprawia, a po deklaracjach Scholza w Pradze niemieckie zaangażowanie w pomoc dla Ukrainy, bilateralne czy poprzez Unię Europejską, może się jeszcze zwiększyć – ocenia rozmówca DGP. Niezależnie od indywidualnych misji szkoleniowych dla Ukrainy UE prowadzi dziś w sumie 17 misji szkoleniowych w różnych państwach, z których ostatnia została zainicjowana w Mozambiku. Z kolei spośród państw członkowskich UE ukraińskich żołnierzy szkolą m.in. Czesi, Francuzi, Niemcy i Polacy. Do momentu zamknięcia tego wydania DGP trwało jeszcze spotkanie szefów dyplomacji państw UE, którzy również mieli omówić propozycję koordynacji misji szkoleniowej. ©℗
Niemcy bali się, że koordynacja szkoleń przez UE sprowokuje Rosję, choć sami je już organizują