Parlament Czarnogóry przyjął w nocy z piątku na sobotę wniosek o wotum nieufności dla rządu premiera Dritana Abazovicia, złożony przez 36 deputowanych jako protest przeciwko podpisaniu przez gabinet od dawna spornej umowy, regulującej stosunki państwa z Serbskim Kościołem Prawosławnym.

Był to drugi w tym roku wniosek o wotum nieufności, w lutym rozpadł się gabinet premiera Zdravko Krivokapicia, popieranego przez Serbski Kościół Prawosławny.

"Jestem bardzo dumny ze wszystkiego, co zrobiliśmy przez 100 dni - powiedział Abazović po głosowaniu - Będziemy zapamiętani jako rząd, który trwał najkrócej, ale który podejmował najtrudniejsze decyzje".

Prezydent Milo Djukanović będzie teraz musiał mianować nowego kandydata na premiera. Rozważana jest także opcja przedterminowych wyborów.

W Czarnogórze, kraju liczącym zaledwie 625 000 mieszkańców, polityka od dawna uwarunkowana jest podziałami między tymi, którzy identyfikują się jako Czarnogórcy, a prorosyjskimi Serbami, którzy sprzeciwiali się niezależności Czarnogóry od Serbii.

Wniosek o wotum nieufności, zaproponowany wspólnie przez Demokratyczną Partię Socjalistów (DPS) prezydenta Milo Djukanovicia i niektóre partie koalicji rządzącej, uzyskał poparcie 50 z 81 deputowanych parlamentu.

Abazović podpisał w tym miesiącu umowę z Serbskim Kościołem Prawosławnym, mimo krytyki ze strony grup praw człowieka i prozachodnich partii politycznych, które twierdziły, że porozumienie to daje Kościołowi zbyt dużą władzę w porównaniu z innymi wspólnotami religijnymi.

Według Abazovicia za wnioskiem o wotum nieufności stoją "grupy przestępcze, sponsorujące niektóre partie polityczne, które chcą zapobiec kampanii przeciwko korupcji". "Tym krajem będą rządzić albo przestępcy, albo obywatele – powiedział - przestępczość zorganizowana w Czarnogórze nadal używa swoich macek do regulowania stosunków politycznych". (PAP)

zm/