Przeciwnicy reżimu Alaksandra Łukaszenki stworzą struktury przypominające organy państwa demokratycznego. Większy niż dotychczas nacisk ma być położony na wojsko.

W drugą rocznicę sfałszowanych wyborów na Białorusi ich prawdopodobna zwyciężczyni Swiatłana Cichanouska ogłosiła w Wilnie utworzenie odpowiednika rządu emigracyjnego. Powołanie gabinetu przejściowego – bo tak ma brzmieć jego oficjalna nazwa – to próba ucieczki do przodu przed wewnętrznymi konfliktami coraz bardziej doskwierającymi białoruskiej opozycji i element szerszej reformy antyłukaszenkowskich struktur działających na uchodźstwie. Rozmowy na ten temat trwały od tygodni. Sfinalizowano je podczas dwudniowej konferencji „Nowa Białoruś”, która zakończyła się wczoraj w Wilnie.
Z naszych informacji wynika, że otoczenie Cichanouskiej dostało zielone światło na taki krok od władz Litwy. W poniedziałek rano, tuż przed startem konferencji, liderzy opozycji spotkali się z ministrem spraw zagranicznych Gabrieliusem Landsbergisem. Dotychczas politycy opozycji nie chcieli stwarzać wrażenia, że tworzą alternatywne struktury władzy. Za pewnik jest przyjmowane, że Cichanouska faktycznie wygrała wybory prezydenckie w 2020 r., ale nigdy nie zdecydowała się na złożenie przysięgi bądź ogłoszenie się głową państwa. Nasi rozmówcy przekonują, że w ten sposób chciano uniknąć powtórki sytuacji z Wenezueli, gdzie opozycyjny lider parlamentu Juan Guaidó w 2019 r. ogłosił się p.o. prezydentem i nawet został w tej funkcji uznany przez szereg państw zachodnich, ale nie doprowadziło to do zmiany sytuacji.
Cichanouska jest określana mianem liderki narodu albo zwyciężczyni wyborów. Jej najbliżsi współpracownicy działają w Wilnie pod szyldem Biura Swiatłany Cichanouskiej. W Warszawie pracował z kolei Ludowy Zarząd Antykryzysowy tworzony przez Pawła Łatuszkę, a najszersze grono skupiała Rada Koordynacyjna, powołana najwcześniej, bo jeszcze w sierpniu 2020 r. Teraz te struktury zostaną zreformowane. Choć gabinet tworzy Cichanouska, operacyjną kontrolę nad nim będzie sprawował Łatuszka. Rada Koordynacyjna przekształci się w protoparlament; jeszcze tej jesieni jej członkowie mogą zostać wybrani przez Białorusinów na platformie online, nad którą prace trwają. Gabinet przejściowy ma się składać z kilku pionów odpowiedzialnych m.in. za finanse, dyplomację i bezpieczeństwo. Słowo „rząd” nie będzie stosowane.
Jak przekonuje Wolha Kawalkowa, bliska współpracowniczka Cichanouskiej, chodzi o to, by nie sugerować, że jest to organ władzy, w sytuacji gdy opozycja realną władzą nie dysponuje, ani nie tworzyć fałszywych analogii ze strukturami reżimu Łukaszenki. Bardziej realnym wytłumaczeniem jest jednak raczej kwestia uznania międzynarodowego, o które nowo utworzony rząd musiałby się postarać, w dodatku bez wielkich perspektyw na sukces. – Uznanie de facto następuje, gdy ze Swiatłaną Cichanouską jako reprezentantką narodu białoruskiego spotykają się prezydenci i premierzy. Na uznanie de iure musimy poczekać, aż znajdziemy się w Brześciu albo w Mińsku – tłumaczy Pawieł Łatuszka. Powołanie gabinetu zostało ogłoszone wczoraj na zakończenie konferencji.
Pawieł Łatuszka objął funkcję określoną mianem przedstawiciela gabinetu ds. tranzytu władzy. To wieloletni urzędnik reżimu Alaksandra Łukaszenki, były minister kultury i dyplomata, który w 2020 r., będąc już w niełasce jako dyrektor jednego z mińskich teatrów, przeszedł na stronę opozycji. Polityk jest ceniony za charyzmę i umiejętności organizacyjne. Jest też znany z ambicji, która kazała mu kilka tygodni temu poskarżyć się na Cichanouską na antenie Euroradia, że liderka nie zabiera go na spotkania z zagranicznymi przywódcami. Członkiem gabinetu został też ppłk milicji Alaksandr Azarau, współtwórca ByPol, opozycyjnej inicjatywy byłych funkcjonariuszy MSW, zaś „ministrem obrony” – ppłk rezerwy Waleryj Sachaszczyk, były dowódca 38. brygady desantowo- z Brześcia, który 27 lutego, trzy dni po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, w emocjonalnym wezwaniu do wojskowych zaapelował, by nie wykonywać rozkazów dowódców, gdyby dotyczyły one przyłączenia się białoruskich sił zbrojnych do wojny.
Najbardziej ambitne pomysły zakładały, że gabinet Łatuszki roztoczy kontrolę nad białoruskimi oddziałami ochotniczymi, które pomagają Ukrainie w walce z rosyjską agresją. W lipcu wezwał do tego publicznie restaurator Wadzim Prakopjeu, pomocnik dowódcy pułku Pahonia. – Od 2020 r. jesteśmy na wojnie. Taktyka walki bez użycia przemocy nie sprawdziła się. W 2020 r. mieliśmy tydzień, dwa na obalenie kołchozowej junty, ale straciliśmy tę szansę – dowodził Prakopjeu w Wilnie. – Tymczasem nie zachowujemy się jak dorośli ludzie prowadzący wojnę, gotowi brać odpowiedzialność za własne państwo. Jesteśmy grupką inicjatyw bez planu – dodawał.
W przekonaniu Prakopjeua Pahonia i znacznie większy, realnie uczestniczący w walkach pułk im. Kastusia Kalinouskiego powinny być zaczątkiem opozycyjnej armii białoruskiej, która po zwycięstwie Ukrainy nad Białorusią mogłaby pomaszerować na Mińsk, by siłą obalić Alaksandra Łukaszenkę. Problem w tym, że jednostki ochotnicze podlegają Siłom Zbrojnym Ukrainy, więc Kijów najpewniej zawetowałby próbę przejęcia kontroli nad nimi, zwłaszcza że Ukraińcy z dystansem podchodzą do białoruskiej opozycji – jak mówił DGP w 2021 r. ówczesny wiceszef MSZ Ukrainy Wasyl Bodnar – z obawy przed jej infiltracją przez rosyjskie służby. Dlatego rolą Sachaszczyka będzie raczej koordynacja współpracy z ochotnikami, wsparcie w organizowaniu jednostek i być może werbunek.
Nowe otwarcie ma załagodzić wewnętrzne konflikty, które coraz częściej wychodzą na światło dzienne. Cichanouska bywa oskarżana o skłonności do narzucania swoich decyzji reszcie opozycji (receptą mają być kolegialny sposób podejmowania decyzji w gabinecie Łatuszki i poddawanie ważnych dokumentów pod głosowanie Rady Koordynacyjnej), nieprzejrzyste wydawanie pieniędzy i brak realnych sukcesów w walce z reżimem. Szczególnie głośno mówi o tym małżeństwo Waleryja i Wieraniki Capkałów. Waleryj, były ambasador w USA, zamierzał startować w wyborach 2020 r., ale nie został do nich dopuszczony, po czym jego żona weszła w skład kobiecego tria wspólnie z Cichanouską i siedzącą obecnie w więzieniu Maryją Kalesnikawą. Dzisiaj Wieranika oskarża liderkę opozycji o zerwanie z nią kontaktów. – Wycieczki za granicę i piękne zdjęcia w sieciach społecznościowych nie doprowadzą do zmian w kraju – przekonywała. Capkałowie w maju i lipcu zorganizowali własne konferencje z udziałem niechętnych Cichanouskiej działaczy. Cichanouska nie skorzystała z zaproszenia do przyjazdu.