W pierwszej od rozpoczęcia wojny wizycie poza terytorium byłego ZSRR Władimir Putin skierował się we wtorek do Teheranu na trójstronny szczyt z tureckim przywódcą Recepem Tayyipem Erdoğanem oraz prezydentem Iranu Ebrahimem Ra’isim. Rozmowy delegacji dotyczyły m.in. procesu astańskiego, dialogu ustanowionego przez trzy kraje w celu rozwiązania różnic dotyczących przyszłości Syrii, gdzie strony są zaangażowane militarne, ale mają punktowo sprzeczne interesy. Turcja chce kolejnej operacji wojskowej na kontrolowanej przez Kurdów północy kraju, Iran i Rosja są jej przeciwni.

W kontekście wizyty Putina w Teheranie większy niepokój Zachodu budzi jednak możliwość zacieśnienia współpracy militarnej między Iranem a Rosją. Biały Dom uważa, że w ostatnich tygodniach przedstawiciele rosyjskiego rządu co najmniej dwa razy odwiedzali Iran, by sprawdzić miejscowe drony pod kątem ewentualnego użycia ich w wojnie w Ukrainie. Nie jest jednak wiadome, czy ostatecznie Teheran da zielone światło na transakcję.
Nadzieję wiązane są natomiast ze zniesieniem rosyjskiej blokady morskiej, uniemożliwiającej ukraińskiemu zbożu opuszczenie portów Morza Czarnego. Do tego dąży Turcja, która zgodnie z konwencją z Montreux z 1936 r. ponosi szczególną odpowiedzialność za ruch morski na Morzu Czarnym. Ankara proponuje, aby Rosja zezwoliła ukraińskim statkom na opuszczenie Odessy wyznaczonymi trasami przy sprawdzaniu, czy nie przewożą one broni. Według strony tureckiej jeszcze w tym tygodniu Moskwa, Kijów, Ankara i ONZ podpiszą porozumienie w sprawie korytarza eksportu zboża, a w Stambule ma zostać otwarte centrum koordynacyjne.
Dla Erdoğana, który w trakcie wojny stara się utrzymywać kanały komunikacji z każdą ze stron, byłby to spory sukces mediacyjny.