Mimo wszczęcia przez Brukselę postępowania wobec Wielkiej Brytanii Londyn podtrzymuje chęć zmiany protokołu ws. Irlandii Północnej, który utrudnia handel wewnętrzny po brexicie

Protokół w sprawie Irlandii i Irlandii Północnej jest częścią porozumienia brexitowego dotyczącego relacji handlowych Wielkiej Brytanii z UE po opuszczeniu Wspólnoty. Na jego mocy wszystkie towary transportowane do Irlandii Północnej z pozostałej części Wielkiej Brytanii muszą podlegać kontrolom celnym na sztucznie utworzonej granicy morskiej między obiema wyspami. W ten sposób udało się uniknąć kontroli i twardej granicy pomiędzy Irlandią Północną a Irlandią pozostającą w UE. Choć Brytyjczycy argumentują potrzebę rewizji protokołu ożywieniem handlowym po pandemii, które dopiero w praktyce ukazało problemy z biurokracją i kontrolami, to ich reakcja w dużej mierze jest podyktowana sytuacją polityczną w Belfaście. Komisja Europejska jednak postanowiła wszcząć postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom Wielkiej Brytanii do przestrzegania protokołu. Londyn ma dwa miesiące na odpowiedź, ale jak zapewnia DGP źródło w brytyjskim rządzie, nie zamierza zrezygnować z próby wprowadzenia zmian w protokole.
Ogłoszenie w ubiegłym tygodniu wszczęcia postępowania było następstwem 18 tygodni rozmów między Brukselą a Londynem. Brytyjczycy w ich trakcie zaproponowali m.in. utworzenie zielonych i czerwonych pasów handlowych. Tymi pierwszymi towary bez drobiazgowej kontroli trafiałyby wyłącznie na rynek Irlandii Północnej, a czerwonymi transportowane byłyby z Wielkiej Brytanii na unijny rynek. Londyn jest gotów nawet wprowadzić kary dla przedsiębiorców nadużywających proponowanych zasad i zapewnia, że ruch towarów odbywałby się wyłącznie z jednoczesnym udostępnianiem danych handlowych Komisji Europejskiej w czasie rzeczywistym. W wyniku obecnych regulacji – jak argumentuje rząd Borisa Johnsona – już ponad 200 firm brytyjskich zrezygnowało z dostaw na rynek Irlandii Północnej z uwagi na koszty i wydłużony czas transportu. Jednak poza argumentem gospodarczym Londyn koncentruje się także na kwestiach politycznych i chce za wszelką cenę uniknąć destabilizacji w Belfaście, która przez dziesiątki lat była kulą u nogi kolejnych brytyjskich rządów. Choć majowe wybory do regionalnego parlamentu Irlandii Płn. wygrała opowiadająca się za jednym państwem Irlandczyków partia Sinn Féin, która nie chce zmian w protokole, to kluczowe pozostaje stanowisko Demokratycznej Partii Unionistycznej (DUP) opowiadającej się za radykalnymi zmianami. Zgodnie z kończącym okres regionalnego konfliktu porozumieniem wielkopiątkowym z 1998 r., żeby doszło do uformowania regionalnych władz Irlandii Północnej, dwie największe partie – unionistyczna i republikańska – muszą dojść do porozumienia. Dziś to DUP blokuje powołanie regionalnego rządu z uwagi na charakter protokołu. Oliwy do ognia dolewa fakt, że zarówno UE, jak i Wielka Brytania zgodziły się do przeglądu protokołu co cztery lata i zgodnie z tym ustaleniem za każdym razem musi być on podpisywany na nowo także przez regionalne władze – nie ulega automatycznemu przedłużeniu. Dopóki klincz między DUP a Sinn Féin nie zostanie rozwiązany, dopóty nie zostaną powołane regionalne władze, które za kilka lat mogłyby parafować kolejną wersję protokołu (wraz z ewentualnymi zmianami). Jak przekonuje nasze źródło w brytyjskim rządzie, stabilizacja w Irlandii Północnej i wewnętrzna spójność Wielkiej Brytanii jest obecnie priorytetem, a Londyn – jak deklaruje – nigdy nie zgodzi się na jakąkolwiek infrastrukturę graniczną pomiędzy Irlandią Północną a Irlandią. Ponadto obecna sytuacja to dla Londynu – jak przekonuje nasz rozmówca – rodzaj dyskryminacji społeczności irlandzkiej, która nie może korzystać z tych samych praw przysługujących innym regionom Zjednoczonego Królestwa. Brytyjczycy deklarują gotowość do rozmów z Komisją Europejską i dostosowanie zasad handlu do wymogów jednolitego unijnego rynku, ale obawy o wznowienie konfliktu unionistów z republikanami są na tyle duże, że nawet wszczęcie procedury przez Brukselę nie ostudzi zapału Londynu do rewizji protokołu.
Finałem wszczęcia postępowania przez Komisję Europejską może być rozstrzygnięcie sporu przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Jak się dowiedzieliśmy, Wielka Brytania chciałaby w kolejnej wersji protokołu zupełnie wykluczyć możliwość rozstrzygania podobnych problemów w przyszłości przed TSUE, które – jak argumentuje nasze źródło – rozstrzyga spory z krajami członkowskimi UE.