Rosyjskie zbrodnie na Ukrainie przypominają nam o gigantycznym, niewyobrażalnym ludobójstwie dokonanym przez ZSRS - mówi PAP zastępca dyrektora gdańskiego oddziału IPN, historyk, prof. Mirosław Golon. Dodaje, że okrucieństwo i bezkarność rosyjskich żołnierzy to m.in. efekt niezmiennych od ponad wieku wzorców funkcjonowania rosyjskiego państwa i propagandy.

Obecna Rosja Putina to kontynuacja władzy sowieckiej i wcześniejszych rządów carskich - tradycji władzy złej, imperialnej, której pierwszym celem jest samo rządzenie, podporządkowanie sobie wchodzących w skład tych wielonarodowych państw grup i uzyskanie nad nimi całkowitej kontroli - podkreśla Golon.

"O ile w wypadku caratu mogliśmy mówić o działaniach, które ocierały się o politykę ludobójczą, w wypadku totalitarnej Rosji sowieckiej mieliśmy już do czynienia z ludobójstwem przeprowadzanym na niewyobrażalną skalę - to nieprawdopodobna, stuletnia historia praktyk ludobójczych, która trwała nieprzerwanie od 1918 r." - zaznacza historyk.

Pierwszy okres czerwonego terroru to lato 1918 r., czyli niecały rok po rewolucji bolszewickiej, te działania rozpoczęły się od masowych represji wobec przeciwników bolszewików w Moskwie i Piotrogrodzie, później zostały przeniesione na prowincję i skierowane przeciwko chłopom - mówi Golon. Kolejna fala terroru to lata 30. XX wieku, Wielki Głód na Ukrainie, operacje wymierzone w chłopów i konkretne narody, w tym w Polaków - w przeprowadzonej jeszcze przed początkiem II wojny światowej tzw. operacji polskiej wymordowano ponad 100 tys. zamieszkujących ZSRS Polaków - wylicza ekspert.

II światowa i lata po niej następujące to dalszy pokaz bezwzględności i okrucieństwa sowieckiego państwa - kontynuuje historyk. Dodaje, że w ten wzorzec wpisują się nie tylko zbrodnie w rodzaju wymordowania polskich jeńców w Katyniu, ale i brutalny, pozbawiony wszelkich skrupułów sposób traktowania przez rosyjskie dowództwo własnych żołnierzy na wojnie.

Golon zwraca również uwagę na zachowanie rosyjskich oddziałów na zdobytych przez siebie terenach. Podkreśla, że oprócz zbrodni na ludności cywilnej, takich jak gwałty i morderstwa żołnierze Armii Czerwonej systematycznie rabowali, niszczyli i podpalali zajęte terytoria. Dochodziło do tego nie tylko na ziemiach polskich czy niemieckich, ale i w Rumunii, Austrii czy na Węgrzech, później te niegodne, bandyckie zachowania rosyjskich żołnierzy widzieliśmy np. podczas sowieckiej inwazji na Afganistan - wskazuje rozmówca PAP.

Zdaniem historyka jedną z przyczyn brutalności rosyjskich żołnierzy jest to, że armia - podobnie jak i wiele innych funkcjonujących w Rosji formacji mundurowych - jest w tym kraju narzędziem "złej, okrutnej władzy, która jest nastawiona na utrzymanie rządów i zagarnięcie jak największych przywilejów i zdobyczy materialnych, w tym łupów wojennych". Prowadzi to do poczucia całkowitej bezkarności i ośmiela do łamania prawa - uzupełnia.

"Inną przyczyną takiej postawy może być obecny w Rosji pewien rodzaj takiego kultu przemocy, bezwzględności, okrutne tradycje widoczne nawet w życiu codziennym" - mówi Golon.

Wiceszef gdańskiego oddziału IPN podkreśla również rolę propagandy Kremla w kształtowaniu postaw rosyjskiego społeczeństwa i jego wyobrażeń o przeszłości. "Śledzę rosyjskie kino popularne, seriale, widzę że w tych propagandowych obrazach Rosjanie fałszują własną historię na nieprawdopodobną skalę" - ocenia historyk.

Opowiada o graniczących z absurdem - z punktu widzenia prawdy historycznej - serialach, w których funkcjonariusze NKWD w latach 30. przedstawiani są jak współcześni agenci FBI czy o filmach o II wojnie światowej, w których żaden z czerwonoarmistów nie pije wódki, ani nie kradnie. Golon zastrzega jednak, że tych programów nie można traktować jako kuriozalnej ciekawostki, bo to właśni na takich audycjach opiera się wielkoruska, nacjonalistyczna propaganda, której elementami jest m.in. kult własnych poległych, ale też nienawiść do sąsiadów, w tym Polski, ale i Ukrainy.

"Dlatego tak istotne jest docieranie do Rosjan z prawdziwymi informacjami, co nie jest łatwe, bo internet w Rosji jest blokowany i cenzurowany" - zaznacza. Ekspert tłumaczy, że np. jak najwięcej materiałów o historii, opracowywanych przez polskie instytucje powinno być przekładanych na język rosyjski, by tamtejszy czytelnik mógł zapoznać się z prawdziwą, niezakłamaną historią i nie był skazany na zafałszowaną wizję dziejów przedstawianą w kremlowskiej propagandzie.

Golon przypomina, że w latach 90. XX wieku i na początku pierwszej dekady XXI wieku w rosyjskiej kulturze i nauce można było dostrzec nurt krytyczny, który z refleksją odnosił się do przeszłości. Dopowiada, że te czasy minęły po ugruntowaniu się rządów Putina, którego można określić jako neostalinistę. "To jeszcze pokaże czas, zobaczymy jak skończą się jego rządy, ale tak jak teraz mówimy o stalinizmie, w przyszłości na określenie czasów władzy Putina pewnie będziemy używać słowa +putinizm+, może - jak robią to Ukraińcy - +raszyzm+" - przewiduje historyk.

"Ale kiedyś ta wojna się skończy i kiedyś wróci jakaś normalność, może taki lepszy czas dla Rosji, jak za Gorbaczowa czy Jelcyna, jak raz to było możliwe w wieku XX, to czemu nie w XXI wieku" - konkluduje z nadzieją Golon.

Prof. dr hab. Mirosław Golon pracuje w Katedrze Historii XIX-XX Wieku i Historii Najnowszej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Specjalizuje się w historii Pomorza Nadwiślańskiego po 1945 r., stosunków polsko-radzieckich po II wojnie światowej i polskiej konspiracji niepodległościowej. Jest zastępcą dyrektora gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

adj/ kgod/