Stany Zjednoczone przygotowują się na zmiany krajowego prawa aborcyjnego. Ograniczenia w dostępie do zabiegu obywatelki odczuły już wcześniej.

Do mediów wyciekł projekt opinii Sądu Najwyższego USA. Jego sędziowie mieli opowiedzieć się w prywatnym głosowaniu za zniesieniem prawa do aborcji, która pozostawała dotychczas legalna na terytorium całego państwa. Nominowany w 2005 r. przez prezydenta George’a W. Busha sędzia Samuel Alito podkreśla w opublikowanym przez „Politico” dokumencie, że decyzja z 1973 r. o prawie do przerywania ciąży jest rażąco błędna, a jej konsekwencje szkodliwe. „Sprawa ta nie doprowadziła do ogólnonarodowego rozstrzygnięcia kwestii aborcji, lecz zaogniła debatę i pogłębiła podziały” – napisał.
Jeśli ostateczna decyzja sądu będzie podobna do krążącego projektu, to poszczególne stany zaczną decydować, czy i kiedy aborcja będzie na ich terytorium dostępna. Trzynaście z nich ma już tzw. ustawy spustowe, które zostały uchwalone, by uczynić ją nielegalną, gdy tylko sąd na to zezwoli. Inne, w których przewagę mają demokraci, zaczęły z kolei tworzyć przepisy, które miałyby pomóc kobietom zamieszkującym obszary, na których przerwanie ciąży traktuje się jak morderstwo.
Mimo obowiązującego od 50 lat prawa orzeczenie SN będzie jedynie potwierdzeniem rzeczywistości, której od dawna doświadczają kobiety w najbardziej konserwatywnych stanach. „W pewnym sensie opinia, która wyciekła, nie powiedziała nam nic, czego byśmy jeszcze nie wiedzieli: to ostatnie dni wolności reprodukcyjnej w Ameryce” – napisała w opinii dla brytyjskiego „The Guardian” Moira Donegan. W kwietniu w południowym Teksasie o morderstwo oskarżono 26-letnią kobietę, która dokonała aborcji. Choć prokuratorzy ostatecznie zarzuty wycofali, jej przypadek pokazuje, że pewne ograniczenia wprowadzane były znacznie wcześniej. We wrześniu ub.r. w Teksasie weszła w życie ustawa zakazująca usuwania ciąży po wykryciu czynności serca płodu, czyli około szóstego tygodnia. Liczba aborcji w teksańskich klinikach spadła wówczas o połowę. Wielu kobietom udało się jednak przerwać ciążę w sąsiednich stanach lub skorzystać z zamówionych przez internet tabletek, co spowodowało ogólny spadek liczby aborcji tylko o ok. 10 proc. Teraz może być podobnie. Jeśli SN pod koniec czerwca lub na początku lipca, bo wtedy ma zapaść decyzja, odrzuci orzeczenie z 1973 r., ustawy spustowe mogłyby uczynić aborcję nielegalną w 22 z 50 stanów USA.
Takiego obrotu spraw prezydent Joe Biden spodziewał się już na początku swojej kadencji. Utworzył wówczas komisję ds. reformy Sądu Najwyższego. Obawy Bidena wynikały z faktu, że sześciu z dziewięciu obecnych sędziów zostało mianowanych przez republikańskich prezydentów, czyniąc obecny skład jednym z najbardziej konserwatywnych ideologicznie. Samemu Donaldowi Trumpowi udało się zainstalować w nim aż trzech konserwatywnych członków. Stało się tak, ponieważ w 2020 r. zmarła znana z liberalnych poglądów sędzia Ruth Bader Ginsburg. Dla Trumpa była to okazja, by jeszcze przed wyborami prezydenckimi w 2021 r. poszerzyć wpływy republikanów w SN, nominując w jej miejsce konserwatystkę Amy Coney Barrett. Z kolei w 2016 r., kiedy republikanie dysponowali większością w Senacie, zablokowali kandydaturę wyznaczonego przez Baracka Obamę Merricka Garlanda. Dzięki temu tuż po objęciu władzy Trump mógł obsadzić wolne miejsce swoim kandydatem Neilem Gorsuchem.
Wraz z Samuelem Alito, Clarence Thomas i Brettem Kavanaughem to właśnie oni mieli opowiedzieć się za odrzuceniem przepisów o legalnym przerywaniu ciąży. Barrett przekonuje, że kobiety nie potrzebują aborcji, bo istnieje prawo „bezpiecznego schronienia”, które pozwala matkom oddawać noworodki bez narażania się na aresztowanie. Z kolei Kavanaugh wyliczał niedawno przykłady innych decyzji, które sąd uchylił w przeszłości. Według CBS News sam przeciek spowoduje ogromne szkody dla jednej z najbardziej szanowanych amerykańskich instytucji i prawdopodobnie doprowadzi do wszczęcia szeroko zakrojonego śledztwa z udziałem FBI w celu zdemaskowania źródła. W odróżnieniu od Białego Domu i Kongresu, gdzie przecieki są elementem codzienności i stanowią narzędzie politycznego nacisku, SN zazwyczaj utrzymywał swoje wewnętrzne obrady w tajemnicy.
Sprawa wywołała natychmiastowe oburzenie demokratów, którzy przygotowują się do listopadowych wyborów do Kongresu. W poniedziałek wieczorem przed budynkiem SN zebrały się obie strony sporu, a protesty obrońców prawa do aborcji odbyły się także we wtorek m.in. w Nowym Jorku, San Francisco i Los Angeles. Według danych amerykańskiego Centrum Kontroli Chorób, w 2019 r. w USA przerwano ok. 630 tys. ciąż. Stanowiło to spadek o 18 proc. w porównaniu z 2010 r. ©℗