Sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg, który spotkał się z żołnierzami, podkreślał, że region dalekiej północy ma strategiczne znaczenie dla NATO, a w ostatnich lata obserwowany jest wzrost militarnej aktywności Rosji na tym obszarze (w zeszłym roku amerykańskie media pisały wręcz o bezprecedensowej sile militarnej, którą Moskwa gromadzi w Arktyce). Również ze strony Chin widać rosnące zainteresowanie tą częścią świata.
– Z tych wszystkich powodów NATO wzmacnia swoją obecność w tym regionie. Mocna, sprawiedliwa i przewidywalna obecność sojuszników to najlepszy sposób, by zapewnić tu bezpieczeństwo i stabilność – mówił Stoltenberg. Przestrzegał, że brak takiej polityki niesie ryzyko „podgrzania ambicji Rosji”.
Manewry Cold Response odbywają się na lądzie i morzu. Wykorzystano w nich ponad 220 samolotów i ok. 50 jednostek pływających. Na Arktykę popłynął m.in. jeden z największych lotniskowców – 280-metrowy HMS „Prince of Wales” z Wielkiej Brytanii.
Norwegia zaprosiła kraje Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) do obserwacji manewrów. Rosja odmówiła.