- Zawsze najlepszą praktyką było umieszczanie uchodźców jak najbliżej ich własnego domu. Daje im to poczucie, że będą mogli do niego wrócić - mówi Carrie Santos, dyrektor generalna Entrepreneurs’ Organization, przez dziewięć lat odpowiedzialna za politykę uchodźczą w Departamencie Stanu USA

Carrie Santos, dyrektor generalna Entrepreneurs’ Organization, przez dziewięć lat odpowiedzialna za politykę uchodźczą w Departamencie Stanu USA / Materiały prasowe
Odwiedziła pani w weekend dwa największe centra dla uchodźców w Europie w Centrum Targowo-Kongresowym Ptak Warsaw Expo oraz w halach Centrum Targowo-Kongresowego Global EXPO.
Z uchodźcami pracuję od 20 lat, ale nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam. Kryzys uchodźczy w mieście wygląda bowiem zupełnie inaczej niż w znanych nam obozach dla uchodźców. Sektor prywatny w Warszawie niezwykle szybko zareagował na to wyzwanie, tworząc centra pomocy. Robi to wrażenie.
Jest to jednak rozwiązanie tymczasowe.
Zdecydowanie. W takim miejscu można spędzić maksymalnie kilka dni. W końcu każdy będzie potrzebował własnego lokum. Mam nadzieję, że znajdzie się w Europie wystarczająca liczba mieszkań, by wszystkich uchodźców tymczasowo w nich zakwaterować.
Jaka jest rola USA w zapewnianiu bezpieczeństwa uchodźcom z Ukrainy?
Zawsze najlepszą praktyką było umieszczanie uchodźców jak najbliżej ich własnego domu. Daje im to poczucie, że będą mogli do niego wrócić. Szczególnie istotne jest to w obecnej sytuacji, kiedy większość ukraińskich rodzin została rozdzielona. Uchodźcy nie chcą być daleko od swoich bliskich. Jeśli Europa jest więc w stanie ugościć tak wielu ludzi, to zostanie tu jest dla nich najlepszym rozwiązaniem. Nie zmienia to jednak faktu, że wśród uchodźców są osoby, które już teraz wiedzą, że do Ukrainy nie wrócą. Doświadczyły traumy i chcą przeprowadzić się do Stanów, gdzie mieszkają ich rodziny i przyjaciele. Takie osoby zdecydowanie powinny mieć możliwość przyjazdu do nas. Poza tym polityka uchodźcza USA od dziesięcioleci polegała na przyjmowaniu tzw. trudnych przypadków. Chodzi przede wszystkim o matki z dziećmi z niepełnosprawnościami, samotne matki, które nie są w stanie zapewnić sobie utrzymania, a także wymagające specjalistycznej pomocy osoby starsze.
Administracja prezydenta Joego Bidena ogłosiła, że przyjmie 100 tys. Ukraińców. Tylko że USA wciąż mają problem z zatwierdzeniem wniosków Afgańczyków, którzy ze swojego kraju uciekli w sierpniu ubiegłego roku. Czy w związku z tym powinniśmy założyć, że Ukraińcy do Stanów polecą nieprędko?
Działając na odległość, sprowadzamy do USA ludzi, których dokumenty są dokładnie sprawdzane. Chcemy się upewnić, że Amerykanie będą czuć się z uchodźcami komfortowo. Weryfikujemy więc wszystkich pod kątem bezpieczeństwa, w związku z czym faktycznie nie ma możliwości szybkiego przyjazdu do USA. Bardzo przeżywaliśmy upadek Kabulu. Wszyscy zaangażowali się w pomoc tamtejszym uchodźcom. Moi znajomi szukają dla nich mieszkań, a my próbujemy rozpatrywać wnioski. W pewnym sensie Afgańczycy są więc na początku tej uchodźczej kolejki. Osoby z Ukrainy będziemy mogli zacząć przyjmować dopiero, gdy znajdziemy domy dla obywateli Afganistanu. Wyjątkiem są tu członkowie rodzin mieszkańców USA. Jeśli ma się w Stanach krewnych, zwykle procedura jest szybsza.
Gdzie powinni przebywać Ukraińcy w czasie trwania takiej procedury?
Czasami uchodźcy kwaterowani są w amerykańskiej bazie wojskowej. Nie jest to jednak najlepsze rozwiązanie. Jeśli osoby, które planują przyjechać do USA, są w Europie bezpieczne, wolelibyśmy nie przenosić ich (na czas trwania procedury - przyp. red.) z jednego miejsca do drugiego. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłoby pozostanie np. w mieszkaniu w Amsterdamie niż zamieszkanie w koszarach amerykańskiego wojska. Nie wiem jednak, ile ostatecznie cały ten proces potrwa. Mam nadzieję, że rząd USA przeznaczy wiele środków, by go maksymalnie przyspieszyć.
Co się dzieje, kiedy uchodźcy dotrą już do USA?
Duże programy dla uchodźców zaczęliśmy wprowadzać po wojnie w Wietnamie w połowie lat 70. Powstał wtedy system, w ramach którego we współpracy z rządem kościoły, organizacje charytatywne i różne mniejsze grupy zaczęły przyjmować pod swoją opiekę ludzi uciekających przed wojną. Kiedy dorastałam, moja rodzina gościła jedną rodzinę z Wietnamu. Amerykanie biorą wówczas odpowiedzialność za ich integrację ze społeczeństwem. Upewniają się, że zostaną przyjęci do szkół itp. Tak samo jest teraz z afgańskimi uchodźcami.
Rząd wspomaga przyjmujące rodziny finansowo?
W niewielkim stopniu. Głównie dlatego, że uchodźcy nie są kwaterowani w ich domach. Dostają własne lokum. Na rodzinach przyjmujących ciąży jednak obowiązek ich wyposażenia. Muszą zagwarantować, że w mieszkaniu znajdzie się odpowiednia liczba talerzy czy koców. Rząd przeznacza na ich zakup środki, ale zwykle nie wystarczają na wszystko. Większość osób dokłada więc z własnej kieszeni. Pieniądze od władz trafiają przede wszystkim do rodzin uchodźczych.
Jaką rolę pełnią w tym organizacje takie jak Entrepreneurs’ Organization?
W przypadku tak dużych kryzysów humanitarnych rola prywatnego biznesu jest niezwykle ważna. Przede wszystkim ze względu na szybkość jego działania i możliwości niesienia pomocy. Przedsiębiorcy mogą zareagować znacznie bardziej elastycznie na bieżące potrzeby niż administracja. ©℗
Rozmawiała Karolina Wójcicka