Wczoraj lider rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny usłyszał wyrok dziewięciu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze i 1,2 mln rubli (50 tys. zł) grzywny za oszustwo i obrazę sądu. Nawalny w lutym 2021 r. został już skazany na dwa lata i osiem miesięcy kolonii karnej. Jako recydywista będzie siedział w znacznie gorszych warunkach niż dotychczas, z jeszcze bardziej ograniczonym dostępem do rodziny i adwokatów.
Oszustwo Nawalnego miało polegać na tym, że część darowizn, które zbierał na działalność swojej Fundacji Walki z Korupcją (FBK), miała być przeznaczana nie na walkę z łapownictwem, a na „działalność ekstremistyczną”. FBK została uznana za organizację ekstremistyczną w ramach ubiegłorocznej rozprawy ze środowiskiem Nawalnego. Spośród kilkuset tysięcy darczyńców śledczy znaleźli czterech, którzy poskarżyli się, że ich datki zostały wykorzystane niezgodnie z przeznaczeniem. Każdy z tych świadków ma własne problemy z prawem, więc obrona Nawalnego uważa, że zostali zmuszeni szantażem do potwierdzenia prawdziwości zarzutów. Proces toczył się w kolonii karnej bez udziału świadków – taką możliwość dały rosyjskim sądom przepisy covidowe.
„Dziewięć lat. Jak mówili bohaterowie mojego ulubionego serialu »The Wire«, odsiedzisz tylko dwa dni: ten, w którym wchodzisz, i ten, w którym wychodzisz. Miałem nawet koszulkę z tym hasłem, ale władze więzienia mi ją zabrały, uznawszy podpis za ekstremistyczny” – skomentował Aleksiej Nawalny na Twitterze (konto jest prowadzone przez jego bliskich). „Gdy w 2013 r. usłyszałem swój pierwszy wyrok, napisałem – i powtórzę to teraz – działajcie. Ta żaba siedząca na rurze z ropą naftową sama się nie obali” – czytamy z kolei na koncie Nawalnego na Telegramie.
Po wyroku adwokaci opozycjonisty zostali zatrzymani za blokowanie jezdni w trakcie udzielania wywiadów, przewiezieni na komendę i wkrótce wypuszczeni.
Tymczasem władze rosyjskie chłodzą oczekiwania co do szybkiego zakończenia rozmów pokojowych z Ukrainą. – Są rzeczy, które znajdują się na stole rokowań dwóch delegacji. Nie mogę wchodzić w ich szczegóły. W obecnym momencie upublicznienie ich może tylko zaszkodzić procesowi negocjacyjnemu, który i tak idzie znacznie wolniej i mniej konkretnie, niż byśmy chcieli – tak wczoraj rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odpowiedział na pytanie stacji Kommiersant FM.
Wcześniej prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że ustalenia podjęte w trakcie rokowań z Moskwą mogą zostać poddane pod referendum. Sondaże pokazują z kolei, że przygniatająca większość Ukraińców wierzy w zwycięstwo i nie chce myśleć o jakichkolwiek kompromisach z Rosjanami.
Sytuacja na froncie nie jest jednak prosta (więcej na str. A5). Wciąż metodycznie niszczony jest 400-tys. przed wojną Mariupol. Ukraińcy są zbyt słabi, by przybyć do miasta z odsieczą, a w poniedziałek minęło ultimatum, które dali Rosjanie na złożenie broni. Praktycznie otoczony jest Czernihów, do którego można dotrzeć jedynie leśnymi drogami. W mieście od tygodnia nie ma prądu. Agresor czyni też powolne, ale regularne postępy na Donbasie, próbując zamknąć w kleszczach silne w tym regionie zgrupowanie ukraińskie. Obrońcy podejmują zaś udane próby kontrofensywy w okolicach Kijowa. Wczoraj pojawiły się doniesienia o odbiciu z rąk okupanta podstołecznego Makarowa. Dalekosiężnym celem operacji jest zamknięcie w kotle Rosjan stacjonujących w Buczy i Irpieniu, co udaremniłoby i tak nieudane próby otoczenia stolicy.
Wołodymyr Zełenski kontynuuje ofensywę dyplomatyczną. Tym razem wystąpił przed włoskimi parlamentarzystami i porozmawiał przez telefon z papieżem Franciszkiem, który dotychczas unikał jednoznacznego potępienia Rosji za wojnę napastniczą. Prezydent Ukrainy wezwał włoskich posłów, by zablokowali majątek rosyjskich oligarchów i przedsiębiorstw, i argumentował, że tylko rosnąca presja na Rosję może doprowadzić do zakończenia wojny. Premier Włoch Mario Draghi zadeklarował, że jego kraj chce, aby Ukraina stała się członkiem Unii Europejskiej, wobec czego jeszcze przed inwazją Rzym mocno oponował. – Chcemy zbudować drogę do większego zbliżenia Ukrainy z Europą. To długotrwały proces, na jaki składają się niezbędne reformy – zastrzegł jednak szef rządu.