Rosjanie coraz częściej ostrzeliwują osiedla mieszkalne. Taki los spotyka mieszkańców Charkowa, Czernihowa, Kijowa i Mariupola

Po 11 dniach rosyjskiej inwazji Ukraińcy wciąż pozostają w defensywie, mimo kontrataków na niektórych odcinkach frontu i utrzymania kontroli nad stolicami obwodów poza Chersoniem. Próba zorganizowania korytarza humanitarnego z półmilionowego Mariupola dwukrotnie zakończyła się złamaniem miejscowego zawieszenia broni przez Rosjan.
„Kwestią otwartą pozostaje, na ile dotychczasowe walki nadwyrężyły potencjał lądowy armii ukraińskiej. Wciąż skutecznie broni ona dużych miast i spowalnia działania jednostek agresora na ich przedpolach. Ukraińcy nie byli jednak w stanie dotychczas przeprowadzić skutecznego przeciw uderzenia (zapowiadanego przez dowództwo), a jedyna próba podjęta na południowy zachód od Kijowa została powstrzymana przez Rosjan na pierwszej linii ich obrony. Poza skutecznymi kontratakami w dużych miastach na szczeblu taktycznym liczącymi się sukcesami pozostają odbicie Makarowa (na zachód od Kijowa), a także przejściowe odzyskanie kontroli nad Buczą i Irpieniem na obrzeżach stolicy” – piszą Andrzej Wilk i Piotr Żochowski w analizie Ośrodka Studiów Wschodnich. „Sytuacja w rejonach walk i świadomość trudnej sytuacji, jaka przejawia się w komunikatach Ministerstwa Obrony oraz Sztabu Generalnego i Dowództwa Sił Powietrznych armii ukraińskiej, wyraźnie koliduje ze społecznym przeświadczeniem o rychłym pokonaniu agresora” – dodają.
Nawet tereny, na które weszły wojska rosyjskie, trudno jednak uznać za opanowane. Okupanci kontrolują wyłącznie drogi, po których się poruszają, nie próbując na razie przejmować władzy cywilnej. Miejscowi, przeważnie rosyjskojęzyczni Ukraińcy, odnoszą się do rosyjskich żołnierzy z nieskrywaną wrogością. W wielu zajętych miastach na ulice z narodowymi flagami wychodzą lokalni mieszkańcy. Do takich protestów doszło m.in. w Berdiańsku, Chersoniu, Melitopolu, Nowej Kachowce i Nowopskowie. W tym ostatnim, położonym w obwodzie ługańskim miasteczku, interwenci otworzyli ogień do tłumu. Cztery osoby zostały ranne. Rosjanie coraz częściej ostrzeliwują też osiedla mieszkalne. Taki los spotyka mieszkańców Charkowa, Czernihowa, Kijowa i Mariupola. Choć Kreml utrzymuje, że to nieprawda, niektóre mniejsze miejscowości na przedmieściach Kijowa i w obwodzie donieckim zostały niemal całkowicie zniszczone.
W niedzielę ostrzelano lotnisko w Winnicy w centralnej części kraju. Prezydent Wołodymyr Zełenski ostrzegał, że przeciwnik planuje rozpoczęcie bombardowań Odessy. Według planów inwazji przedstawianych przez zachodnie media od jesieni 2020 r., a także mapy zaprezentowanej kilka dni temu na naradzie Alaksandra Łukaszenki z przedstawicielami białoruskich struktur siłowych wynika, że desant na Odessę połączony z dojściem do miasta oddziałów lądowych działających w obwodach chersońskim i mikołajowskim jest ostatnią nierealizowaną na razie częścią planu, w którym Rosja miałaby dojść do linii Dniepru od wschodu, zająć Kijów i odciąć Ukrainę od Morza Czarnego, łącząc się z niewielkimi siłami w mołdawskim Naddniestrzu.
Zełenski apeluje do NATO o zamknięcie nieba nad Ukrainą. Taka opcja była omawiana na piątkowym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw sprzymierzonych, jednak sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg oświadczył, że NATO nie zamierza interweniować ani na lądzie, ani w powietrzu, gdyż groziłoby to rozszerzeniem wojny na inne państwa europejskie. Zełenski w emocjonalnej odpowiedzi odparł, że od tej pory Sojusz będzie współodpowiedzialny za śmierć cywilów w ostrzeliwanych przez Rosjan miastach.
Wciąż niejasne są informacje na temat ewentualnego dostarczenia Ukraińcom poradzieckich samolotów bojowych przez państwa wschodniej flanki NATO. Takie zapowiedzi pojawiały się w zeszłym tygodniu, jednak zostały zdementowane. Do sprawy wrócił piątkowy „Financial Times”, a fakt prowadzenia rozmów potwierdzili Amerykanie. – Aktywnie rozpatrujemy kwestię samolotów, które Polska mogłaby dostarczyć Ukrainie, oraz tego, jak moglibyśmy uzupełnić braki, gdyby Polska się na to zdecydowała – powiedział sekretarz stanu Antony Blinken podczas wczorajszej wizyty w Mołdawii.
Z misją pokojową do Moskwy udał się w sobotę premier Izraela Naftali Bennett. „Bennett, praktykujący żyd, udałby się w podróż w szabas jedynie w celu ratowania życia” – zauważył na Twitterze Avi Mayer z Amerykańskiego Kongresu Żydowskiego. „Izrael znajduje się w wyjątkowej pozycji, aby pomóc wypracować porozumienie albo chociaż przekazywać wiadomości między zachodnimi sojusznikami, Rosją a Ukrainą, biorąc pod uwagę sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, cichą współpracę z Rosją w Syrii i związki kulturowe z Ukrainą. Bennett i Zełenski to jedyni światowi przywódcy żydowskiego pochodzenia” – zauważył „The New York Times”. Premierowi towarzyszył w Moskwie minister budownictwa Ze’ew Elkin, urodzony w Charkowie, który pomagał w tłumaczeniu rozmów z Putinem nie tylko Bennettowi, lecz także jego poprzednikowi Binjaminowi Netanjahu. Z Moskwy izraelska delegacja udała się do Niemiec na spotkanie z kanclerzem Olafem Scholzem. Bennett skontaktował się także z Zełenskim. Dzisiaj może się odbyć trzecia runda bezpośrednich rokowań rosyjsko-ukraińskich.
Ukraińcy, przeważnie kobiety z dziećmi, wciąż opuszczają swój kraj. Gdy oddawaliśmy to wydanie DGP do druku, liczba uchodźców w samej tylko Polsce mogła już przekroczyć milion. W sumie od 24 lutego granicę przekroczyło 1,5 mln osób. Największe obciążenie – liczone jako liczba ukraińskich uchodźców w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców – dotyczy Mołdawii, zarazem jednego z najbiedniejszych państw Europy. Mołdawianie, podobnie jak Polacy, chętnie przyjmują sąsiadów we własnych domach. Ukraińcy z wdzięcznością podchodzą do wszelkich dowodów solidarności. – Udało nam się zorganizować sytuację tak, aby tysiące ukraińskich kobiet i dzieci przyjęto godnie. Nikt nie pyta, jakiej są narodowości, jakiej wiary, ile mają pieniędzy. Tak naprawdę nie mamy już granicy z przyjazną Polską, bo razem jesteśmy po stronie dobra – mówił Zełenski w sobotę.
W Nowopskowie Rosjanie otworzyli ogień do tłumu protestujących