- Spodziewałem się już kilka dni temu, że wojska białorusko -rosyjskie wejdą od strony Brześcia i otworzą nowy kierunek operacyjny w kierunku Lwowa. Na razie jednak nie mają odpowiednich sił, by wejść i zająć zachodnią Ukrainę - mówi Konrad Muzyka, założyciel firmy Rochan Consulting, która specjalizuje się w analizie wojsk rosyjskich i białoruskich.

Rosyjska inwazja trwa już pięć dni. Co pod względem wojskowym jest największym zaskoczeniem podczas ataku Rosji na Ukrainę?
Wydarzenia ostatnich dni pokazują, że Rosjanie podeszli do tej operacji nieprzygotowani. To zaskoczenie, zwłaszcza jeśli mamy w pamięci, ile środków przeznaczyli na modernizację swojej armii od 2014 r. i skalę ćwiczeń wojsk Federacji Rosyjskiej od 2013 r.
Zdumiewa to, że Ukraińcy dalej operują swoimi dronami TB2. To wskazuje, że Rosjanie nie uzyskali pełnego panowania w powietrzu i nie przeprowadzają stałych patroli nad terytorium Ukrainy. A z kolei to świadczy o tym, że najprawdopodobniej nie zdołali zniszczyć wszystkich ukraińskich systemów obrony powietrznej średniego zasięgu.
Zaskoczeniem jest także nieprzygotowanie logistyczne strony rosyjskiej. Jeśli walki toczą się w rejonach przygranicznych, to zaopatrzenie jest. Ale im dalej w głąb terytorium Ukrainy, to problemów jest więcej. Dochodzi do sytuacji, że sprzęt zdatny do użytkowania, niezaatakowany jest po prostu opuszczany, bo zabrakło paliwa. Oni mają problem z utrzymaniem tempa natarcia na wybranych kierunkach nieco bardziej oddalonych od granic Rosji czy Białorusi jak np. na zachód od Charkowa czy od Sumy.
Rosjanie zaskoczyli więc nieprzygotowaniem, słabą logistyką i tym, że nie potrafili unieszkodliwić obrony powietrznej Ukrainy.
Tak. Dziwi mnie także to, że jest kilka kierunków operacyjnych, które nie są spójne. Głównym celem rosyjskiego ataku jest Kijów. A na to miasto wysłano wojska, które są najmniej przygotowane do takiego rodzaju operacji. Co prawda były tam jednostki powietrzno-desantowe, ale jest też bardzo dużo jednostek ze Wschodniego Okręgu Wojskowego, które wychodzą z Białorusi. To, delikatnie rzecz ujmując, nie są wojska zdolne do prowadzenia operacji połączonych. W pierwszym rzucie powinny iść wojska te najlepiej wyszkolone i wyposażone, jak 1 Armia Gwardii Pancernej.
Ale ona przecież bierze udział w działaniach.
Tak, ale na linii Charków – Sumy, czyli jest oddalona od głównego kierunku działań o 120–150 km. Ale jeżeli głównym celem było jak najszybsze zajęcie Kijowa, to nie rozumiem decyzji o wysłaniu tam najgorzej wyszkolonych i wyposażonych jednostek. Tym bardziej że było oczywiste, że stolica Ukrainy będzie się zaciekle bronić. Rosjanie ewidentnie przecenili swoje siły i najpewniej nie docenili sił Ukraińców. Po pięciu dniach walk ukraińska armia jest dalej bardzo zwarta, a może nawet bardziej niż na początku. Były obawy, że jak Rosjanie wejdą w rejon Charkowa, że ta armia się po prostu położy. Ale widać, że tak nie jest i wyprowadza poważne ciosy. Rosjanie oczekiwali, że zostaną powitani z kwiatami i będą mogli korzystać z prowiantu i paliwa na terenie Ukrainy. Wygląda na to, że ich żołnierze nie zostali wyposażeni w tak podstawowe środki jak woda i prowiant. Dochodzi do sytuacji, że oni grabią jedzenie w sklepach.
Z drugiej strony zaskakuje mnie to, że na południu Rosjanie odnoszą duże sukcesy. Ukraińska obrona południowa w rejonie Krymu się zwinęła, Rosjanie weszli tam jak nożem w masło, są już pod Mikołajewem i 40 km od Zaporoża. Rosjanie starają się prowadzić walki miejskie, ale ponoszą bardzo duże straty. Dlatego starają się omijać miasta, a większe miejscowości są niezdobyte i prawdopodobnie długo takie pozostaną. Ale jednak Rosjanie bardzo szybko poruszają się na północ bez większego oporu.
Wydaje się, że Rosja dalej może wyjść zwycięsko z tej wojny, ale wielkość jej strat i problemy na poszczególnych odcinkach operacyjnych są na pewno poza szacunkami przedstawionymi Putinowi przez rosyjski sztab generalny. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że Rosja nie przewidziała takiego rozwoju wydarzeń. Co widać m.in. po tym, że gen. Gierasimow nie jest już prawdopodobnie szefem sztabu.
Ale to nie jest potwierdzona informacja.
Oczywiście to nie są informacje oficjalne. Moskwa na pewno też tych informacji szybko nie potwierdzi, gdyż byłaby to duża potwarz dla Rosjan. Jednak biorąc pod uwagę rozdźwięk pomiędzy oczekiwaniami a rzeczywistością, można założyć, że do dymisji doszło.
Ukraińcy regularnie podają straty Rosjan, które wydają się zdumiewająco wysokie. To wiarygodne liczby?
Na pewno należy podawać w wątpliwość informacje przekazywane zarówno przez Ukraińców, jak i przez Rosjan. Ukraińcy doskonale rozgrywają ten konflikt PR-owo, stworzyli kanał na Telegramie, gdzie starają się dokumentować wszystkie ludzkie straty – nagrywają filmiki z pojmanymi żołnierzami albo filmują ciała, w miarę możliwości pokazując ich dokumenty, by móc stwierdzić, kto to jest. Ukraińskie liczby wydają się bardziej prawdopodobne niż rosyjskie, ale ja wierzę tylko w to, co jestem sam w stanie zweryfikować. Na przykład pojawiły się informacje o dwóch zestrzelonych Iłach-76, ale nie ma z tego żadnych zdjęć.
Na jak długo Rosjanom wystarczy sił i środków, które wcześniej przygotowali na granicy?
W ciągu tych pięciu dni zaangażowali ok. 50 proc. potencjału, który jest przy granicy. Tak więc teraz mają siły i środki na kilka tygodni. Ale jeśli zajdzie taka potrzeba, to są w stanie ściągać sprzęt z całej Rosji. I wtedy to nie będzie 120 batalionowych grup bojowych, tylko znacznie więcej, bo zaczną powoływać rezerwistów.
Jak duży wpływ na wojnę ma to, że z Zachodu płynie do Ukrainy strumień dostaw uzbrojenia?
Przede wszystkim jest to strumień nieoczekiwany. Mało kto spodziewał się, że Zachód będzie tak zjednoczony. Rosjanie nie weszli do Ukrainy, by ją okupować. Rosyjskie jednostki w zasadzie przelewają się przez Ukrainę, omijają miasta, głównym celem jest Kijów. Oni nie mają sił i środków, by zdobywać poszczególne miasta i ustanowić tam stałą obecność wojskową. Jeśli Ukraińcy będą mieli stały dostęp do broni przeciwczołgowej i przeciwlotniczej, czegokolwiek, co ma wpływ na ich zdolności bojowe, to będą w stanie ciągle nękać Rosjan i ich konwoje z zaopatrzeniem na całej głębokości operacyjnej. Rosja dążyła do jak najszybszego zakończenia konfliktu poprzez zdobycie Kijowa, ale to nie będzie miało miejsca szybko. Choć najprawdopodobniej Kijów zostanie otoczony i będą trwały o niego zacięte walki.
Rosjanie będą w stanie odciąć Ukraińców od dostaw z Zachodu?
Spodziewałem się już kilka dni temu, że wojska białorusko-rosyjskie wejdą właśnie od strony Brześcia i otworzą nowy kierunek operacyjny w kierunku Lwowa. Do czasu naszej rozmowy to się nie wydarzyło. Oni teraz nie mają odpowiednich sił, by wejść i zająć zachodnią Ukrainę. Oprócz zajęcia Kijowa ich głównym celem będzie odcięcie ukraińskich wojsk ATO w Donbasie poprzez zajęcie linii Dniepru. A dopiero później, gdy te wojska się poddadzą bądź zostaną zniszczone, będzie możliwość pójścia na zachód.
Rozumiem, że taki scenariusz nie jest oczywisty i zajmie co najmniej kilka tygodni.
Tak. Ale Rosjanie zbliżają się do Zaporoża, dokąd zapewne dojdą w kilka dni. Zobaczymy, co się będzie działo z wojskami na zachód od Charkowa, bo jeśli one pójdą na południe, to ukraińskie wojska na wschodzie zostaną odcięte i nie wiemy, jak na to zareagują.
Mimo tego, to, co obserwujemy w ostatnich dniach, to jest duża niespodzianka na niekorzyść Rosji. Spodziewaliśmy się, że Rosjanie znacznie lepiej sobie poradzą z operacyjnym prowadzeniem wojny, mieli mieć bardzo dobre zdolności do prowadzenia walki elektronicznej i dobrą obronę przeciwlotniczą. A patrząc na różne filmy w mediach społecznościowych, dochodzę do wniosku, że to w ogóle nie funkcjonuje, nie jest połączone. Te wojska idą siłą rozpędu, ale nie ma jakiejś głębszej myśli, jak to wszystko połączyć, nie ma operacji połączonych. Przyjdzie czas na analizy, ale już widać, że prowadzenie tej operacji ze strony rosyjskiej wygląda bardzo źle.
Jakie wnioski już teraz płyną z tej operacji dla Polski. Co jest kluczowe, by się obronić?
Kluczowe jest posiadanie skutecznych środków artyleryjskich mogących razić przeciwnika na odległość 100–120 km. Istotne jest posiadanie dobrej broni przeciwczołgowej w bardzo dużych ilościach. No i oczywiście obrona przeciwlotnicza. Ważna jest ta średniego zasięgu do obrony miejsc strategicznych, jak Warszawa czy lotniska lub porty – bo widać, że Rosjanie używają bardzo wielu pocisków Kalibr i Iskander. Ale jeszcze ważniejsze jest doprowadzenie do końca programu „Narew”, czyli zakupu środków przeciwlotniczych krótkiego zasięgu, aby móc ograniczyć działanie rosyjskiego lotnictwa armijnego oraz taktycznego.