Tunezyjska policja zablokowała w poniedziałek wejście do Najwyższej Rady Sądowniczej. Prezydent Tunezji Kais Saied ogłosił rozwiązanie tej instytucji, z czym nie zgadzają się jej członkowie, którzy uważają ten krok za zamach na niezależność sądów.

Saied wydał w nocy z soboty na niedzielę decyzję o rozwiązaniu Najwyższej Rady Sądowniczej argumentując m.in., że stała się ona przeżytkiem. Dodał, że nie pozwoli, aby sędziowie uważali się za niezależne państwo, zamiast być organem państwa. Prezydent od dawna krytykował sądownictwo za nieskuteczność i przeciąganie spraw dotyczących korupcji i terroryzmu.

W niedzielę Rada odrzuciła te oskarżenia, zarzucając Saiedowi, że jego decyzja jest nielegalna i podważa niezależność władzy sądowniczej.

"Prezydent przeszedł do etapu przejmowania instytucji, to co się dzieje jest nielegalne i bardzo niebezpieczne" - powiedział przewodniczący Rady Jusef Buzacher.

W lipcu 2021 roku Saied zdymisjonował rząd i zawiesił na nieokreślony czas prace parlamentu. Przeciwnicy uważają, że był to zamach stanu. Prezydent podkreślał, że jego decyzje zostały podjęte zgodnie z konstytucją i miały na celu ratowanie pogrążonego w kryzysie kraju.

Saied nie próbuje ograniczać wolności słowa w Tunezji i nie przeprowadza represji na masową skalę, jednak siły bezpieczeństwa pod różnymi zarzutami ścigają niektórych polityków i przedsiębiorców, którzy zazwyczaj są stawiani przed sądami wojskowymi, nie cywilnymi, co wzbudza obawy organizacji broniących praw człowieka - pisze agencja Reutera. Dodaje, że Tunezja mierzy się z poważnym kryzysem gospodarczym. (PAP)