Koncern, który ma się stać właścicielem 30 proc. wydzielonej rafinerii gdańskiej, to największy na świecie producent ropy

W rafineriach firmy z Arabii Saudyjskiej przerabianych jest ok. 10 mln baryłek dziennie. W efekcie Aramco odpowiada za 12 proc. światowego eksportu ropy. Zgodnie z umową z Orlenem zagwarantuje dostawy do Polski w granicach od 200 do 337 tys. baryłek dziennie. To nie pierwszy raz, kiedy Saudi Aramco współpracuje z Europą. Firma ma podpisaną umowę m.in. z greckim Motor Oil Hellas.
Saudyjski koncern plasuje się w czołówce najbardziej dochodowych przedsiębiorstw na świecie. W czasie pandemii stracił pozycję lidera na rzecz amerykańskiego giganta technologicznego Apple, ale z opublikowanych pod koniec października danych wynika, że już w III kw. 2021 r. ponownie wyprzedził Amerykanów. Jego zysk netto wzrósł do 30,4 mld dol. Był o 158 proc. większy niż rok wcześniej. Dochodowość to pochodna niskich kosztów. – Aramco produkuje ropę znacznie taniej niż ktokolwiek inny – pisała Ellen Wald, analityczka Atlantic Council. Do tego dochodzi kwestia rezerw surowca. Wynoszą one ok. 260 mld baryłek.
Firma inwestuje też w alternatywne źródła energii. Zobowiązała się bowiem do osiągnięcia zerowej emisji dwutlenku węgla do 2050 r. Ambicje te dotyczą jednak wyłącznie produkcji na poziomie krajowym, a nie projektów realizowanych za granicą. Dyrektor technologiczny Aramco Ahmed al-Khowaiter przekonuje, że do 2030 r. na skalę światową koncern zacznie wprowadzać rozwiązania oparte na wodorze. W ubiegłym tygodniu Aramco informowało o planowanej produkcji pojazdów napędzanych tym paliwem. Saudyjczycy współpracują w tym zakresie z francuskim Gaussin. – Wodór ma potencjał, by umożliwić redukcję emisji w sektorze transportu. Szczególnie w segmentach trudnych do dekarbonizacji, takich jak pojazdy ciężarowe – mówił wiceprezes Saudi Aramco Ahmed al-Saadi.
W ciągu ostatnich pięciu lat Aramco podwoiło liczbę naukowców pracujących w swoich laboratoriach. Otworzyło nowe ośrodki badawcze w Detroit, Paryżu czy Pekinie. Posunięcia te związane są z ambicjami przedsiębiorstwa, które chce zostać liderem pod względem liczby patentów. W 2020 r. uzyskało ich w USA 683 wobec 367 patentów amerykańskiego giganta paliwowego Exxon Mobil. Saudyjskie patenty obejmują m.in. płyny do rozbijania skalistych formacji naftowych za pomocą mikrocząstek, stację dokującą dla mobilnych robotów rozmieszczonych na polach naftowych oraz techniki usuwania węgla z paliw.
Pomóc w realizacji inwestycji miało wejście Saudi Aramco na giełdę w 2019 r. Posunięcie to było elementem szerszej strategii Arabii Saudyjskiej. Władze dążą do dywersyfikacji gospodarki i zmniejszenia jej zależności od ropy naftowej. Państwo jest liderem OPEC – Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową. Wraz z Rosją kontrolują w ramach formatu OPEC+ światowe ceny ropy. Limity produkcyjne skutkują tym, że cena baryłki ropy WTI w ostatnich miesiącach przekracza 80 dol. To najwyższy poziom od 2014 r.
Oferta publiczna poprzedzająca giełdowy debiut Aramco miała największą wartość w historii. Osiągnęła 25,6 mld dol., przebijając ofertę chińskiego Alibaby z 2014 r. (ta wyniosła 25 mld dol.). Rząd saudyjski nadal pozostaje jednak właścicielem ponad 98 proc. firmy. Tak silne powiązania z rządem księcia Muhammada ibn Salmana wplątywały Saudi Aramco w konflikty w regionie, w jakie był zaangażowany. W marcu ubiegłego roku doszło do ataku dronów na rafinerię Aramco, do którego przyznał się powiązany z Iranem jemeński ruch Huti. Półtora roku wcześniej dwie instalacje w rafinerii Bukajk i Churajs stały się celem identycznego ataku. W rezultacie dzienna produkcja ropy naftowej w Arabii Saudyjskiej spadła o 5,7 mln baryłek, czyli więcej niż o połowę. Ataki wywołały pytania o bezpieczeństwo inwestycji w Aramco.
Najwięcej ropy z Arabii Saudyjskiej trafia do Chin i Indii. Prezes Aramco Amin Nasser podkreślał, że bezpieczeństwo energetyczne Państwa Środka pozostanie najwyższym priorytetem koncernu przez najbliższe 50 lat.