Reakcja państw na pojawienie się nowego wariantu jest z grubsza wszędzie taka sama: z jednej strony władze starają się ograniczyć liczbę infekcji za pomocą obostrzeń, a z drugiej kładą nacisk na podawanie swoim obywatelom przypominających dawek szczepionki.

– Wszyscy mamy już dość pandemii i chcemy po prostu spędzić czas z rodziną i przyjaciółmi. Wszyscy chcemy powrotu do normalności. Ale najlepszą drogą do tego jest, żebyśmy wszyscy podjęli trudne decyzje, które mają na celu ochronę nas i innych – zaapelował szef Światowej Organizacji Zdrowia Tedros Adhanom Ghebreyesus. – W niektórych sytuacjach będzie to oznaczało, że będziemy musieli odłożyć spotkania rodzinne, ale lepiej jest odłożyć spotkania niż ryzykować cudze życie. Lepiej coś odłożyć na później, by potem móc świętować, niż świętować teraz, a potem być w żałobie – dodał szef WHO podczas poniedziałkowego briefingu dla mediów.
Kwestie ograniczeń pozostają jednak wrażliwe politycznie. Do tego stopnia, że kiedy Joe Biden ogłaszał najnowsze pomysły swojej administracji na walkę z pandemią, zapewnił, że „nie wygłosi przemówienia o konieczności restrykcji”. Zamiast tego Biden chce, żeby Amerykanie jak najszybciej uzyskali dostęp do tanich i skutecznych testów. Zapowiedział więc, że rząd federalny nabędzie ich pół miliarda, a następnie udostępni nieodpłatnie obywatelom. Chodzi o to, żeby móc skutecznie wykrywać nowe przypadki bez odwoływania się do ograniczeń.
Te jednak wydają się nieuniknione, przynajmniej w jakiejś formie. Wprowadzenia dodatkowych obostrzeń po Bożym Narodzeniu nie wykluczył premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. Nowa koalicja w Niemczech podobnie odłożyła decyzje w tym zakresie na okres poświąteczny. Inni, nie chcąc ryzykować nagłego pogorszenia sytuacji epidemiologicznej, przedłużają już obowiązujące restrykcje – w Holandii lockdown potrwa do połowy stycznia. Nowe ograniczenia rozważają Hiszpanie.
Równocześnie państwa kładą nacisk na dawki przypominające. Wczoraj Komisja Europejska ogłosiła, że ważność unijnych certyfikatów potwierdzających szczepienie będzie wygasała dziewięć miesięcy po podaniu drugiej dawki. Ich posiadacze będą mogli je „odświeżyć”, przyjmując trzecie kłucie. Nowe reguły mają zacząć obowiązywać od 1 lutego. Raczej nie należy spodziewać się sprzeciwu ze strony państw członkowskich.
Dobra wiadomość jest taka, że arsenał w walce z koronawirusem staje się coraz bogatszy. W poniedziałek Europejska Agencja Leków dopuściła do użytku na terenie Unii Europejskiej piątą szczepionkę przeciw COVID-19. Preparat firmy Novavax w badaniach klinicznych wykazał skuteczność na poziomie 90,4 proc. w przypadku objawowej postaci choroby. Dane te jednak nie odnoszą się do wariantu Omikron. Producent zapowiedział, że rozważa dostosowanie swojego preparatu do nowego kuzyna SARS-CoV-2.
Tymczasem prezes Moderny – producenta preparatu przeciw COVID-19 już dostępnego w UE i Polsce – ogłosił wczoraj, że stworzenie szczepionki uwzględniającej nowy wariant zajmie parę tygodni oraz że stosowne badania kliniczne będzie można rozpocząć na początku przyszłego roku. Chociaż masowa produkcja to kwestia kilku miesięcy, to „nasze możliwości w tym zakresie są znacznie większe niż rok temu” – powiedział Stephane Bancel w wywiadzie dla szwajcarskiej gazety „Tages-Anzeiger”.
Tymczasem naukowcy planują swoje kolejne kroki w kwestii szczepień. W ubiegłym tygodniu Anthony Fauci, doradca Białego Domu ds. walki z pandemią, zapowiedział, że prace badawcze powinny teraz pójść w stronę drugiej generacji szczepionek „uniwersalnych”, czyli chroniących nie tylko przed SARS-CoV-2, ale też innymi koronawirusami. Chodzi o to, żeby uprzedzić potencjalny przeskok nowych wirusów ze zwierząt na ludzi i zawczasu być na to przygotowanym. Fauci rozpisał mapę drogową takich działań na łamach prestiżowego czasopisma „New England Journal of Medicine”. Rząd USA już przeznaczył ponad 30 mln dol. na wstępne badania w tym zakresie.