Mudżahedini z Doliny Pandższeru, jedynego obecnie w Afganistanie ogniska oporu przeciwko talibom, zaproponowali im w nocy z niedzieli na poniedziałek rozejm i wycofanie się. W zamian zaoferowali wstrzymanie wszelkich swoich działań militarnych - informuje agencja AFP.

Mudżahedini, których reprezentuje Narodowy Front Oporu (NRF), mieli w ciągu ostatnich dni zażartych walk ponieść ciężkie straty. Według wpisu Frontu na Twitterze zginął m. in. ich rzecznik, znany afgański dziennikarz Fahim Daszti i general Abdul Wudod Zara.

Przywódca Narodowego Frontu Oporu Ahmad Masud oświadczył w mediach społecznościowych, że wcześniej propozycję rozejmu zgłosili talibowie oraz, że ją przyjął. Według Masuda to mudżahedini zadali talibom dotkliwe straty.

W niedzielę rzecznik talibów Bilal Karimi przekazał na Twitterze, że w walkach o stolicę prowincji Pandższer - Bazarak zginęło wielu bojowników NRF, część schwytano, a ich broń i amunicję przejęto. Z innych talibskich kont na Twitterze wynika jednak, że walki o Bazarak wciąż trwają.

Talibowie twierdzą, że znaczne rejony Pandższeru są już pod ich kontrolę, czemu zaprzeczają mudżahedini. Według NRF ich bojownicy wycofali się w trudno dostępne rejony górskie.

Jak podkreśla AFP, komunikacja z Doliną Pandższeru jest bardzo utrudniona i dlatego nie sposób zweryfikować doniesień na temat panującej tam sytuacji.

Pandższer jest od dawna bastionem oporu przeciwko talibom. Walczył tam w końcu lat 90. ub. wieku legendarny dowódca Ahmad Szach Masud, który został zamordowany przez Al-Kaidę w 2001 r. Obecnie dowódcą mudżahedinów jest jego syn Ahmad i Amrullah Saleh, wiceprezydent obalonego przez talibów rządu w Kabulu.

Znajdująca się w górach Hindukuszu Dolina Pandższeru, odległa o ok 80 km na północ od Kabulu, jest bardzo trudno dostępna i umożliwia obronę nawet przed znacznie liczniejszymi i lepiej uzbrojonymi siłami przeciwnika.