Jest szansa na uniknięcie fali uchodźców, jeśli Zachód wywrze presję na talibów, by utworzyli rząd jedności narodowej – uważa ambasador Afganistanu Tahir Quadiry.

– Kiedy 20 lat temu wy chodziliście na stadion obejrzeć mecz, w Afganistanie ludzie gromadzili się publicznie, by obejrzeć obcinanie komuś ręki lub ścinanie głowy. Dzisiaj dla większości młodych Afgańczyków to jest nie do przyjęcia – przekonuje w wywiadzie dla DGP przedstawiciel Islamskiej Republiki Afganistanu w Polsce. Mówi o „nowym Afganistanie”, który udało się zbudować przez ostatnie 20 lat z udziałem zachodnich państw. I wciąż jest przekonany, że nie wszystko stracone.

Jego zdaniem wiele zależy od społeczności międzynarodowej, która powinna naciskać na talibów, by zgodzili się na powołanie rządu jedności narodowej. To uchroniłoby Afgańczyków przed powrotem opresyjnego reżimu i sprawiło, że nie musieliby uciekać z kraju. Jest to, w jego ocenie, także recepta na uniknięcie kryzysu uchodźczego, który może dotrzeć do europejskich granic. W wielu stolicach w Europie rośnie obawa o masowy exodus Afgańczyków i powtórkę z kryzysu uchodźczego z 2015 r. – Jeśli powróci reżim z tamtych czarnych dni, ludzie nie będą mieli innego wyjścia niż wyjechanie z kraju – podkreśla.
Afgański ambasador nie ma wiedzy, by wśród osób przebywających na polsko-białoruskiej granicy znajdowali się Afgańczycy. – Naszym priorytetem dzisiaj jest legalna ewakuacja afgańskich obywateli z Kabulu. Sprawę na granicy białoruskiej monitorujemy, widzimy jednak, że polski rząd stara się ją rozwiązać zgodnie z zasadami drogą dyplomatyczną – mówi Tahir Quadiry. Wczoraj cudzoziemcy spędzili kolejny dzień na granicy polsko-białoruskiej, której pilnują polskie wojsko i pogranicznicy. Rozciągnięty jest drut kolczasty, a niektóre samochody w okolicy są zatrzymywane do kontroli. Do Sejmu wpłynął przyjęty przez rząd w zeszłym tygodniu projekt nowelizacji ustawy o cudzoziemcach, który dotyczy przyspieszenia procedury deportacyjnej.
Tahir Quadiry reprezentuje rząd, który de facto nie istnieje. Zasadne jest więc pytanie o los ambasady i jego samego. Ambasador deklaruje, że nigdzie się nie wybiera. – Wierzymy w porozumienie się wszystkich stron i utworzenie rządu, który będzie akceptowany przez wszystkie grupy etniczne i religijne, wszystkie frakcje, który będzie otwarty dla kobiet – podkreśla.
Potwierdza, że były gabinet wciąż podejmuje rozmowy z talibami. – To jest powód, dla którego talibowie nadal nie ogłosili powołania swojego rządu. Mam nadzieję, że będą wystarczająco rozsądni, by otworzyć się na porozumienie i na rząd, który będzie do zaakceptowania przez wszystkich. Jeżeli oni naprawdę chcą rządzić Afganistanem, będą musieli się na to zgodzić. Inaczej napotkają na opór Afgańczyków – mówi. Z Afganistanu docierają informacje o konsolidującym się w Dolinie Panczsziru ruchu oporu przeciwko talibom, któremu przewodzi syn legendarnego przywódcy mudżahedinów Ahmad Masud. Nie wiadomo jednak, na ile liczne są jego siły. Ambasador przypomina również o protestach na ulicach wielu afgańskich miast w Dzień Niepodległości Afganistanu w miniony czwartek.
Amerykański prezydent Joe Biden przed tygodniem bardzo krytycznie ocenił postawę afgańskich żołnierzy, stwierdzając, że Amerykanie nie powinni ginąć w wojnie, w której sami Afgańczycy nie chcą walczyć. – Byliśmy w czołówce, jeśli chodzi o zwalczanie międzynarodowego terroryzmu na świecie. Niebranie tego pod uwagę jest nieco nieuczciwe – odpowiada ambasador. – Wciąż jest wiele pytań, na które nie znamy odpowiedzi. Tak naprawdę nie wiemy, co się stało i jak doszło do tak wielkiej zmiany z dnia na dzień – dodaje, nawiązując do błyskawicznej ofensywy talibów.
Według niego powrót w pełni opresyjnego reżimu sprzed 20 lat nie jest możliwy. – Przez ostatnie dwie dekady z pomocą naszych międzynarodowych partnerów udało nam się zbudować nowy Afganistan. W 2001 r. kobiety nie mogły się kształcić, w 2021 r. dziewczynki stanowią połowę uczniów w szkole, a na wyższych uczelniach połowa studentów to kobiety. W ciągu 20 lat w Afganistanie pojawiło się nowe pokolenie, dla którego życie zgodnie z porządkiem talibów nie wchodzi w grę – podkreśla.