Kandydat Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) na kanclerza Olaf Scholz w niedzielę w wywiadzie dla telewizji ARD wyraził przekonanie o swojej zdolności do pokierowania kolejnym rządem. "Chcę być następnym kanclerzem” - oświadczył. Sondaże wyborcze wskazują na coraz wyższe notowania Scholza.

"Wierzę, że uda nam się osiągnąć wynik znacznie powyżej 20 proc." - powiedział. W Danii i Szwecji socjaldemokratom udało się utworzyć rząd i stanąć na jego czele. "To jest również to, co chcemy osiągnąć" - podkreślił wicekanclerz i szef resortu finansów Scholz.

"Wyraźny mandat dla SPD ułatwi utworzenie rządu po wyborach federalnych pod koniec września. Chcę być następnym kanclerzem” - zadeklarował.

Wicekanclerz nie chciał się wypowiadać na temat ewentualnych koalicji po wyborach. Jego zdaniem byłoby dobrze, gdyby rządzące chadeckie partie CDU i CSU mogły "odpocząć w opozycji". "Moim celem jest stanąć na czele kolejnego rządu" - powiedział Scholz.

Kandydat SPD zyskuje na popularności wśród wyborców. Według opublikowanego w piątek Politbarometru ZDF 44 proc. respondentów chciałoby go na stanowisku kanclerza. Na drugim miejscu znalazł się Armin Laschet z Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU), którego poparło 21 proc. ankietowanych. Liderka Partii Zielonych Annalena Baerbock uzyskała 16 proc..

Odnosząc się do sytuacji w Afganistanie, wicekanclerz powiedział, że Niemcy "robią wszystko, co w ich mocy", by wywieźć z Afganistanu osoby potrzebujące ochrony. Według Scholza trwa ewakuacja Niemców i lokalnych sił pracujących wcześniej dla Niemiec w Afganistanie. "Musimy działać szybko" - podkreślił.