Wielka Brytania ogłosiła w poniedziałek kolejny pakiet sankcji przeciw reżimowi Alaksandra Łukaszenki na Białorusi. Pakiet obejmuje m.in. zakaz importu białoruskiego potażu oraz produktów naftowych, co ma zmniejszyć dochody władz w Mińsku.

Sankcje gospodarcze obejmują zakaz importu z Białorusi potażu, produktów ropopochodnych i towarów wykorzystywanych do produkcji papierosów, zakaz bezpośredniej lub pośredniej sprzedaży, dostarczania, przekazywania lub eksportu na Białoruś sprzętu, technologii lub oprogramowania przeznaczonego do monitorowania lub przechwytywania wiadomości w internecie i wiadomości komunikacji telefonicznej oraz towarów podwójnego zastosowania i technologii do celów wojskowych.

Sankcje finansowe zakazują nabywania zbywalnych papierów wartościowych i instrumentów rynku pieniężnego emitowanych przez państwo białoruskie, jak również emitowanych przez banki państwowe, oraz udzielania im pożyczek. Ponadto wprowadzony zostaje zakaz świadczenia usług ubezpieczeniowych i asekuracyjnych na rzecz białoruskich organów państwowych.

W ramach ogłoszonego pakietu białoruscy przewoźnicy lotniczy będą mieli zakaz przelotu przez brytyjską przestrzeń powietrzną i lądowania w Wielkiej Brytanii, zaś brytyjskie firmy nie będą mogły udzielać pomocy technicznej flocie luksusowych samolotów należących do Łukaszenki i osób z jego najbliższego otoczenia.

"Reżim Łukaszenki nadal dławi demokrację i łamie prawa człowieka na Białorusi. Te sankcje pokazują, że Wielka Brytania nie będzie akceptować działań Łukaszenki od czasu sfałszowanych wyborów (prezydenckich na Białorusi w 2020 r. - PAP). Produkty państwowego przemysłu Łukaszenki nie będą sprzedawane w Wielkiej Brytanii, a nasze firmy lotnicze i kosmiczne nie dotkną jego floty luksusowych samolotów" - oświadczył brytyjski minister spraw zagranicznych Dominic Raab.

Jak podkreśliło brytyjskie MSZ, sankcje są starannie ukierunkowane na wywarcie presji na Łukaszenkę, instytucje państwowe i osoby z jego otoczenia, przy maksymalnym ograniczeniu, na ile to możliwe, wszelkich niezamierzonych konsekwencji dla mieszkańców Białorusi.

W poniedziałek przypada pierwsza rocznica wyborów prezydenckich na Białorusi, po których wybuchły masowe protesty w związku z oskarżeniami o ich sfałszowanie. Za ich zwycięzcę został uznany Łukaszenka, który według oficjalnych wyników uzyskał 80,1 proc. głosów, a jego konkurentka Swiatłana Cichanouska - 10,1 proc. Zarówno Wielka Brytania, jak i Unia Europejska uznały, że wyniki zostały sfałszowane. Już wcześniej brytyjski rząd wprowadził sankcje polegające na zakazie wjazdu i zamrożeniu aktywów Łukaszenki i jego najbliższych współpracowników.