Talibowie na miesiąc przed ostateczną datą wycofania się wojsk amerykańskich spod Hindukuszu twierdzą, że kontrolują ponad 85 proc. terytorium kraju. Przejęli już władzę nad kluczowymi przejściami granicznymi i połową prowincji.
Na czele każdej z nich stoją teraz mianowani przez talibów gubernatorzy. Ci znajdują się jednak na samym dole struktury organizacyjnej. Najwyższym przywódcą od 2016 r. jest mułła Hibatullah Akhundzada. Niewiele o nim wiadomo. Komunikaty publikuje sporadycznie, nie udziela wywiadów. Z obawy przed zamachem unika wystąpień publicznych. Dlatego nie wiadomo, jak radykalne są jego poglądy. Mówi się, że sprzeciwia się łagodzeniu przepisów dotyczących muzyki czy tańca, ale jest otwarty na edukację kobiet.
Jeśli talibowie odzyskają władzę w Afganistanie, Akhundzada może zostać jednym z najpotężniejszych przywódców muzułmańskich na świecie. Będzie decydować o losach niemal 40 mln obywateli. Wyjazd Amerykanów z Kabulu mógłby oznaczać, że Akhundzada nie będzie musiał dłużej ukrywać się przed atakami. Wielu podejrzewa jednak, że nawet wówczas lider nie zdecyduje się na przyjęcie bardziej aktywnej roli.
Dobrze znani społeczeństwu są za to jego zastępcy. Jednym z nich jest Siradżuddin Hakkani, szef bojówki, którą USA wpisały na listę organizacji terrorystycznych. Sieć Hakkanich jest powiązana z Pakistanem, Arabią Saudyjską i Al-Ka’idą. Drugim zastępcą jest Muhammad Jakub, syn twórcy ruchu talibów Muhammada Umara. Mężczyzna cieszy się dużym poparciem. Od roku jest szefem talibskiej komisji wojskowej. W maju 2020 r. jeden z dowódców w wywiadzie dla amerykańskiego magazynu „Foreign Policy” stwierdził nawet, że odkąd Akhundzada zachorował na koronawirusa, to Jakub nieoficjalnie przewodzi całej organizacji.
Niektórzy eksperci uważają, że wraz z Abdulghanim Baradarem, który reprezentował grupę podczas negocjacji z rządem Afganistanu w Katarze, Jakub, popierany przez Saudyjczyków, tworzy umiarkowaną frakcję talibów. Syn założyciela opowiada się za zakończeniem wojny. Wraz z budową pozycji pojawiły się głosy, że Muhammad Jakub dąży do modernizacji grupy, która sprawiłaby, że talibowie staną się organizacją mniej fundamentalistyczną niż podczas rządów w latach 1996–2001. Amerykański think-tank International Crisis Group (ICG) twierdzi, że talibowie stopniowo łagodzą niektóre poglądy, choć wciąż pozostają one bardziej restrykcyjne od stanowiska legalnego rządu w Kabulu. Zwykle nie spełniają także międzynarodowych standardów dotyczących praw człowieka.
Zmiany mają dotyczyć takich obszarów, jak edukacja, opieka zdrowotna czy wymiar sprawiedliwości. ICG uważa, że talibowie próbują poprawić zewnętrzny wizerunek, żeby uniknąć błędów popełnionych w polityce zagranicznej w latach 90., kiedy ich rząd był uznawany wyłącznie przez Arabię Saudyjską, Pakistan i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Po 2014 r. talibowie mieli regularnie spotykać się w państwach Zatoki Perskiej z urzędnikami ONZ, by omawiać możliwe zmiany. Raport analityków ICG wskazuje, że zajęli bardziej liberalne stanowisko w kwestiach takich, jak prawa kobiet. Sami twierdzą, że chcą zbudować taki system, w którym prawa kobiet – od edukacji po pracę – będą chronione.
Reforma ta jest jednak w znacznym stopniu pozorna. Tam, gdzie talibowie przejęli władzę w ostatnich miesiącach, narzucili stare, fundamentalistyczne porządki. Kobiety obowiązuje zakaz podejmowania pracy zarobkowej, a młode dziewczyny nie mogą się uczyć i wychodzić z domu bez opieki mężczyzny. Obywatelom zabroniono także słuchania muzyki, a mężczyznom nie pozwala się golić bród. Wciąż zabijani są pracownicy rządowi i liderzy społeczeństwa obywatelskiego. Przywódcy talibów nie chcą też kontynuować rozmów z rządem Afganistanu.
W wielu regionach, w których twardogłowi bojownicy od lat rywalizują z afgańskim rządem, na popularności zyskuje alternatywny system wymiaru sprawiedliwości. Władze kraju nie zdołały stworzyć funkcjonującego sądownictwa, mimo że w ciągu ostatnich dwóch dekad otrzymały miliardy dolarów w ramach pomocy międzynarodowej. Brak państwowych sądów i prokuratorów zmusił ludzi do szukania pomocy w instytucjach prowadzonych przez talibów. Ale prawo szariatu, które egzekwują, spotyka się z międzynarodowym sprzeciwem. Przewiduje surowe kary: śmierć za morderstwo, amputację kończyn za kradzież, ukamienowanie za cudzołóstwo, a w przypadkach rozwodów zawsze opowiadają się po stronie mężczyzny.
Według londyńskiego think-tanku Overseas Development Institute talibski wymiar sprawiedliwości jest w Afganistanie coraz popularniejszy, ponieważ ludzie żyjący na obszarach kontrolowanych przez rebeliantów uważają go za bardziej sprawiedliwy, szybszy i mniej skorumpowany. W raporcie można przeczytać, że talibowie wykorzystali swoje sądy nie tylko do delegitymizacji rządu i podważenia państwowego wymiaru sprawiedliwości, lecz także do zastąpienia zwyczajowego rozwiązywania sporów. To z kolei miało im pomóc w konsolidacji kontroli nad terytorium i zmuszeniu cywilów do przestrzegania własnych zasad.