Wicepremier Jarosław Gowin powiedział włoskiemu dziennikowi "La Repubblica", że "polski rząd na pewno wejdzie w dialog z TSUE" w sprawie reformy sądownictwa. Podkreślił też, że jako katolik za swój obowiązek uważa obronę małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety.

W opublikowanej w poniedziałek rozmowie z rzymską gazetą Gowin odniósł się do sporów z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej na tle reform sądownictwa. Wyraził opinię, że "zakres kompetencji TSUE to temat budzący ożywioną dyskusję w coraz liczniejszych krajach Europy".

"Polski rząd na pewno wejdzie w dialog z TSUE. We własnym imieniu mogę powiedzieć, że widzę przestrzeń kompromisu. Już kilka lat temu zaproponowałem taką nowelizację przepisów o Izbie Dyscyplinarnej (Sądu Najwyższego), która byłaby do przyjęcia dla krytyków obecnych przepisów. Teraz zamierzam powrócić do dawnych propozycji" - zadeklarował.

Na uwagę, że przedstawiciele polskiego rządu "systematycznie atakują UE, ale i chętnie korzystają z jej funduszy", odparł: "Ja opowiadam się otwarcie za integracją europejską, ale w Europie ojczyzn, a nie ponadnarodowym ciele".

"Krytykuję biurokrację Komisji (Europejskiej), ponieważ moim zdaniem zbyt głęboko wchodzi w działania rządów, na szczeblu krajowym robię to jako zwolennik integracji europejskiej, nie jako jej wróg" - wyjaśnił.

W sprawie reformy sądownictwa Gowin zaznaczył, że zdystansował się od niej, ponieważ "została przeprowadzona bez koniecznego dialogu z sędziami". "Uważam to za porażkę, ale jestem przekonany, że Polska nadal pozostaje demokratycznym państwem prawa" - ocenił.

Wicepremier powiedział, że w podobny sposób wyraził swoją opinię na temat "reformy telewizji"; nawiązał w ten sposób do tzw. ustawy medialnej. Podkreślił, że propozycja ta "jest postrzegana jako wymierzona przeciwko jednej stacji telewizyjnej (TVN - PAP), krytykującej obecny rząd".

"Ta stacja popiera moje propozycje poprawek" - dodał.

Ministra rozwoju, pracy i technologii zapytano też o list 200 przedstawicieli polskiego społeczeństwa, w tym naukowców, do Komisji Europejskiej z prośbą o pomoc "przeciwko zbyt autorytarnemu dryfowi polskiego rządu".

"Za mojej poprzedniej kadencji byłem ministrem nauki i szkolnictwa wyższego. Udało mi się wówczas przeprowadzić reformę szkolnictwa wyższego, najgłębszą od upadku komunizmu w 1989 roku, będącą wynikiem wcześniej przeprowadzonego szerokiego dialogu z profesorami i studentami. Mówię to, ponieważ wierzę w reformy, które są owocem dialogu społecznego" - odpowiedział.

Odnosząc się do sytuacji środowisk LGBT podkreślił: "Postanowiłem kierować się nauką Jana Pawła II i Kościoła katolickiego. Jako chrześcijanin nie mam wątpliwości, że wszyscy ludzie mają jednakową godność. Obrażanie osób LGBT jest moralnie niedopuszczalne".

"Ale postkomunistyczna polska konstytucja z 1997 roku definiuje małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety. Czuję obowiązek go bronić, a także bronić tych, którzy są ofiarami swoistej kontrnietolerancji. Wciąż pamiętam przypadek Rocco Buttiglione, włoskiego polityka, odrzuconego jako kandydata na stanowisko komisarza unijnego, ponieważ zadeklarował wierność wartościom Kościoła katolickiego" - dodał Gowin.

Jak wskazał, "Polska ma za sobą 50 lat rządów i cenzury komunistycznej, jesteśmy wrażliwi na wartości takie jak wolność słowa i myśli".

Pytany o opinię o ustawie antyaborcyjnej odparł: "Jako katolik jestem przeciwny aborcji. Ale jednocześnie szanuję wewnętrzny pluralizm społeczeństwa. Z tego powodu byłem i nadal opowiadam się za rozwiązaniami kompromisowymi, wypracowanymi w latach 90.".

"Przykro mi, że Trybunał Konstytucyjny zakwestionował ten kompromis. Opowiadam się za przepisami, które dopuszczają aborcję w przypadku gwałtu i zagrożenia dla życia lub zdrowia matki. W Polsce będziemy nadal o tym dyskutować, będą wyrażane różne opinie, ale i w tym przypadku zdecyduje demokratyczna większość" - oświadczył Jarosław Gowin.