Ultrakonserwatywny polityk Ebrahim Raisi, szef resortu sprawiedliwości, z rezultatem 61,95 proc. głosów, wygrał już w pierwszej turze piątkowe wybory prezydenckie w Iranie; głosowało na niego 17,8 mln wyborców.
Frekwencja wyborcza wyniosła 48,8 proc. i była najniższa od proklamowania Republiki Islamskiej w 1979 r.
Drugie miejsce - z poparciem 3,3 mln głosujących - zajął gen. dywizji Moshen Rezai, były dowódca Gwardii Rewolucyjnej.
Umiarkowany były prezes irańskiego Banku Centralnego Abdolnaser Hemati zdobył 2,4 mln głosów i zajął trzecie miejsce.
O wynikach wyborów poinformował Dżamal Orf, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej.
Raisi był popierany przez najwyższego przywódcę duchowo-politycznego Iranu ajatollaha Alego Chameneia. Przed czterema laty pokonał go w wyborach prezydenckich Hasan Rowhani.
60-letni Raisi jest zagorzałym krytykiem Zachodu i obejmują go amerykańskie sankcje za łamanie praw człowieka.
Wybory prezydenckie w Iranie odbyły się, gdy przedstawiciele tego kraju i światowych mocarstw prowadzą w Wiedniu rozmowy mające na celu uratowanie irańskiego porozumienia nuklearnego z 2015 r., a także na tle powszechnego niezadowolenia z poważnego kryzysu gospodarczego i społecznego w kraju.
Nowy prezydent obejmie swą funkcję w sierpniu.