Jeśli państwa UE nie wesprą krajów sąsiedzkich, punkty wizerunkowe w najbliższym otoczeniu Unii zdobędą Chińczycy i Rosjanie.

Pierwszy mieszkaniec Ukrainy, lekarz ze szpitala w Czerkasach, został wczoraj zaszczepiony przeciw COVID-19. Większość pozaunijnych państw Europy Środkowej i Wschodniej, poza prymusem z Serbii, radzi sobie z akcją szczepionkową znacznie gorzej niż kraje unijne, które złożyły w firmach farmaceutycznych wspólne zamówienia. Dlatego Bruksela planuje im pomóc, poprawiając zarazem wizerunek Unii Europejskiej w regionie.
Sześć państw Partnerstwa Wschodniego (Armenia, Azerbejdżan, Białoruś, Gruzja, Mołdawia i Ukraina) może liczyć w sumie na 40 mln euro. Kraje te będą mogły wykorzystać te środki do przeszkolenia medyków, przygotowania logistyki i monitoringu szczepień. To kolejny zastrzyk obok wartego 1 mld dol. pakietu zaoferowanego państwom PW po wybuchu pandemii. Większa część dawek, które do nich trafią, będzie pochodzić z powstałego przy wsparciu Światowej Organizacji Zdrowia, a sfinansowanego częściowo przez UE mechanizmu COVAX, w ramach którego preparaty trafiają do państw biedniejszych.
Pozaunijna szóstka bałkańska (Albania, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Kosowo, Macedonia Północna i Serbia) w grudniu 2020 r. otrzymała obietnicę grantów na zakup szczepionek wartych 70 mln euro. W najlepszej sytuacji jest Belgrad, który od początku negocjował ze wszystkimi możliwymi dostawcami, także z Chin i Rosji, dzięki czemu Serbia pod względem skali szczepień wyprzedza dziś większość państw UE. Według „Our World in Data” Serbowie podali już 14,5 dawki na 100 mieszkańców. W UE lepsza jest tylko Malta (15 zastrzyków). Spośród pozostałych 11 państw PW i Bałkanów Zachodnich drugi jest Azerbejdżan (0,6 na 100), gdy najgorsza w UE Bułgaria podała 2,1 dawki.
Stolice zaopatrują się w szczepionki także poprzez umowy dwustronne, a w odwodzie jest szykowany mechanizm unijny. Bruksela planuje, by zachodnie szczepionki trafiały do państw sąsiedzkich poprzez kraje pośredniczące. W przypadku Ukrainy takim pośrednikiem ma być Polska, która dostarczy Kijowowi 1,2 mln dawek AstryZeneki bez dodatkowej marży. Ukraina sfinansuje zakup ze środków Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Premier Denys Szmyhal jeszcze w styczniu zwrócił się do Brukseli z prośbą o pomoc. Wsparło go 13 państw UE, w tym Polska, które 6 stycznia we wspólnym liście zaapelowały do KE o pomoc sąsiadom. Sprawa była też jednym z tematów lutowej wizyty wicepremiera Ołeksija Reznikowa w Warszawie. Zapytaliśmy polskie MSZ o szczegóły, ale na razie nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
W podobny sposób Rumunia ma pomóc Mołdawii, zaś Bułgaria i Grecja – państwom zachodniobałkańskim. Skala wsparcia w bezpośrednim sąsiedztwie Unii ma znaczenie polityczne. „Potrzeba dostarczenia szczepionek na Bałkany Zachodnie i do PW daje Unii możliwość podbicia serc i umysłów mieszkańców wschodzącej Europy. Porażka sprawi, że będzie ona musiała kupić preparaty od mniej altruistycznych dostawców. Mało kto będzie chciał takie szczepionki, zwłaszcza że ani chińskie, ani rosyjskie nie zostały zatwierdzone przez Europejską Agencję Leków, ale mogą nie mieć wyboru” – pisał redaktor naczelny „Emerging Europe” Craig Turp.
W Serbii prorządowe tabloidy już eksploatują temat unijnych zapóźnień, wybijając do tytułów podziękowania dla prezydentów Aleksandara Vučicia, Władimira Putina i Xi Jinpinga. Ukraiński rząd jest poddawany ostrej krytyce przez prorosyjską opozycję za zakaz sprowadzania Sputnika V. Dla Chin i Rosji szczepionkowa dyplomacja jest jednym z najważniejszych elementów kształtowania pozytywnego wizerunku za granicą. Choć Moskwa ma problem z ograniczoną skalą akcji szczepionkowej na własnym terytorium, wysłała transport ze szczepionkami do Doniecka, by separatyści zaszczepili pierwszą osobę, zanim zrobi to rząd w Kijowie. Belgrad również korzysta z tego know-how, przekazując część dawek kosowskim Serbom.