W minionym tygodniu kurs funta wobec dolara amerykańskiego wzrósł o ponad 1 proc., najwięcej od ponad trzech miesięcy. W ten sposób inwestorzy zareagowali na zapowiedź podwyżek podatków, które przyniosą brytyjskiemu budżetowi dodatkowe 26 mld funtów (1 proc. PKB; 125 mld zł) przychodów rocznie.
Wielka Brytania zaciska pasa
Kanclerz skarbu Rachel Reeves, która przedstawiała plan rządowych finansów na rok fiskalny 2026/2027 (zaczyna się w kwietniu), zapowiedziała między innymi, że zamrozi progi podatkowe na trzy lata, wprowadzi dodatkową opłatę od domów o wysokiej wartości, podniesie podatek od niektórych oszczędności czy obniży dodatki emerytalne. Większość zaplanowanych zmian wejdzie w życie w latach 2027–2029. Już w przyszłym roku wzrośnie na przykład o 2 pkt proc. podatek od dywidend. Propozycje Reeves trafiły pod obrady parlamentu, który planuje zakończyć prace nad nimi we wtorek.
Rząd Partii Pracy, która przejęła władzę w Wielkiej Brytanii w wyniku wygranych wyborów parlamentarnych w czerwcu 2024 r., zdecydował się na podwyżkę podatków drugi rok z rzędu. Poprzednio daniny na rzecz budżetu wzrosły o 40 mld funtów. Efekt jest taki, że w przyszłym roku przychody podatkowe mają wzrosnąć do równowartości 36,3 proc. PKB, najwyższego poziomu od początku lat 50. I będą się zwiększać w kolejnych latach.
Podwyżki podatków mają sprawić, że zadłużenie Wielkiej Brytanii i koszty jego obsługi przestaną rosnąć. Dwie dekady temu dług Wielkiej Brytanii w stosunku do PKB nie przekraczał 50 proc. i był niższy o 10 pkt proc. od średniej dla państw grupy G7. Jak wynika z wyliczeń Biura Odpowiedzialności Budżetowej (OBR), niezależnego organu badającego stan finansów publicznych, na koniec marca przyszłego roku dług publiczny (netto) sięgnie 95 proc. PKB i będzie wyższy o 25 pkt proc. w stosunku do średniej dla grupy najbardziej rozwiniętych państw na świecie.
Dług publiczny i koszty jego obsługi przestaną rosnąć
Jednocześnie brytyjska waluta nie jest tak popularna jak dolar i euro, więc za pożyczanie pieniędzy Wielka Brytania płaci relatywnie dużo. Koszty emitowania nowego długu obrazuje rentowność 10-letnich obligacji, która wynosi 4,5 proc. i jest najwyższa w grupie G7. W tym roku i kolejnych latach na spłatę odsetek brytyjski budżet wydawał będzie równowartość 3,7–3,9 proc. PKB. Tyle samo (lub nawet więcej) co Grecja i Włochy, dwa najmocniej zadłużone państwa strefy euro, których dług publiczny jest zdecydowanie wyższy od brytyjskiego.
W efekcie podwyżek podatków potrzeby pożyczkowe Wielkiej Brytanii mają spaść o ponad połowę – z ok. 140 mld funtów w kolejnym roku fiskalnym do mniej niż 70 mld funtów pod koniec dekady. Dzięki temu dług publiczny przestanie rosnąć. W ocenie ekspertów Goldman Sachs zaplanowane przez rząd działania są wystarczające, żeby uspokoić inwestorów z rynku obligacji i ograniczyć tym samym koszty pożyczania pieniędzy.
Za swoje działania Partia Pracy i jej przywódca płacą jednak spadającą popularnością. Jak wynika z badania portalu YouGov, tylko 19 proc. Brytyjczyków pozytywnie ocenia Keira Starmera, wobec 73 proc. ocen negatywnych. Przy takim samym wyniku netto (-54 pkt) konserwatywny premier Boris Johnson podał się do dymisji w lipcu 2022 roku. ©℗