Po umiarkowanym ożywieniu z początku roku, gdy firmy zwiększały produkcję z myślą o dostawach do Stanów Zjednoczonych, by zdążyć przed podwyżkami amerykańskich ceł, w unijnym przemyśle nie ma już śladu. Z opublikowanych w piątek danych wynika, że w sierpniu produkcja we włoskim sektorze wytwórczym spadła w porównaniu z lipcem o 2,4 proc., do najniższego poziomu od grudnia zeszłego roku. W odniesieniu do początku 2022 r., sprzed agresji Rosji na Ukrainę, która doprowadziła do kryzysu energetycznego, zaostrzając problemy unijnych wytwórców, produkcja we włoskim przemyśle jest niższa o 4 proc.

Produkcja w niemieckim przemyśle spada jak kamień

Opublikowane wcześniej w tym tygodniu informacje z niemieckiego przemysłu były jeszcze gorsze. W sierpniu produkcja spadła w ujęciu miesięcznym o 4,3 proc., najwięcej od czasów pandemii. W porównaniu do początku 2022 roku niemiecki przemysł skurczył się o 12,2 proc. Na Niemcy i Włochy przypada ok. 40 proc. unijnej produkcji przemysłowej.

Po tym, jak front-loading do USA jest już za nami, portfel zamówień dla niemieckiego przemysłu wrócił do stanu z początku roku, czyli jest pusty – napisali w analizie ekonomiści ING. Eksperci ocenili, że produkcja w niemieckim przemyśle spada "jak kamień" i nic nie wskazuje, żeby kryzys sektora wytwórczego miał się zakończyć w najbliższym czasie.

Słabość unijnego przemysłu w dużym stopniu wynika z pogarszającej się konkurencyjności produktów na globalnych rynkach. Ekonomiści Goldman Sachs zwracają uwagę, że po pandemii wzrost unijnego eksportu spowolnił, a obszar wspólnego rynku pozostaje uzależniony od kilku głównych partnerów handlowych. W tym roku sytuacja jest szczególnie skomplikowana, ze względu na podwyżki ceł ze strony USA, które mają 20-proc. udział w eksporcie państw wspólnego rynku. Od sierpnia unijne towary sprzedawane w Stanach Zjednoczonych obłożone są 15-proc. stawkami. W zeszłym roku efektywna stawka celna USA (relacja przychodów z ceł do wartości importu) na unijne produkty wynosiła ok. 1,5 proc.

Coraz silniejsza konkurencja ze strony Chin

W minionym tygodniu Mercedes poinformował, że sprzedaż w Stanach Zjednoczonych w III kwartale była niższa o 17 proc. w porównaniu do zeszłego roku, a w Chinach obniżyła się o 27 proc. Niezbyt udany kwartał ma za sobą także Porsche, którego sprzedaż spadła o 5 proc. w Ameryce Północnej i o 20 proc. w Chinach. Obydwie firmy zanotowały regres sprzedaży, biorąc pod uwagę wszystkie rynki. Lepiej od konkurencji radzi sobie BMW, głównie dzięki temu, że główna fabryka tej marki zlokalizowana jest na terenie Stanów Zjednoczonych. Sprzedaż samochodów BMW wzrosła o 9 proc. w III kw., ale i ta firma nie uniknęła spadku dostaw (o 0,4 proc.) w Chinach. Rosnąca konkurencja ze strony chińskich producentów, coraz bardziej widoczna na przykład w motoryzacji, to kolejny problem unijnego przemysłu.

Ekonomiści Goldman Sachs oceniają, że w obecnej sytuacji pewną ulgą dla unijnego przemysłu mogą być nowe umowy handlowe, nad którymi pracuje obecnie Bruksela. W tym roku udało się zakończyć negocjacje z Meksykiem i Mercosurem (Brazylia, Argentyna, Paragwaj, Urugwaj, Boliwia). Obydwa porozumienia znajdują się na etapie ratyfikacji i na razie nie weszły w życie. Kolejna ważna umowa, biorąc pod uwagę wartość wzajemnego handlu, ma dotyczyć Indii. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen deklaruje, że rozmowy zakończą się w tym roku.

Nowe umowy handlowe szansą dla motoryzacji

Na każdej umowie Unia powinna zyskać przy założeniu, że w efekcie zawartych porozumień uda się doprowadzić do obniżenia ceł. Obecnie stawki na unijne produkty w państwach, z którymi rozmawia Bruksela, najczęściej mieszczą się w przedziale 5–10 proc., gdy analogiczne cła pobierane na unijnych granicach wynoszą z reguły 2–4 proc. Z wyliczeń ekspertów Goldman Sachs wynika, że nawet w najbardziej optymistycznym scenariuszu, zakładającym podpisanie kompleksowych umów handlowych ze wszystkimi partnerami, ich wpływ na unijny eksport będzie niewielki. Wartość dodatkowej zagranicznej sprzedaży szacowana jest na 20 mld euro rocznie, co stanowi jedną trzecią strat, jakie UE może ponieść na rynku amerykańskim.

Jednocześnie jednak eksperci zwracają uwagę, że nowe umowy, nawet jeśli ich wpływ na poziomie makro będzie bardzo ograniczony, mogą pomóc przynajmniej poszczególnym branżom. Na przykład motoryzacji. W szczególności w państwach azjatyckich, takich jak Filipiny, Indonezja czy Malezja, udział sprzedaży samochodów w unijnym eksporcie jest relatywnie niski. Podobne wnioski można wysnuć w odniesieniu do przemysłu chemicznego i produkcji urządzeń elektrycznych.

Nowe umowy handlowe mogłyby pomóc Unii zmniejszyć zależność (od Chin – przyp. red.) w dostawach surowców krytycznych – napisali ekonomiści. ©℗

Handel towarami UE
ikona lupy />
Handel towarami UE / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe