W wiadomościach znalazł się apel o informowanie służb o zauważonych dronach lub miejscach ich upadku oraz wezwanie do zachowania spokoju. Opóźniona reakcja wywołała dyskusję o tym, czy system ostrzegania zadziałał wystarczająco szybko i skutecznie.
Rosyjskie drony naruszyły granicę RP
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa rozesłało pierwsze wiadomości ostrzegawcze dopiero około godziny 7 rano. Instytucja tłumaczy, że wcześniej nie było takiej potrzeby, ponieważ zadanie przekazywania informacji o zagrożeniu przejęło wojsko. Piotr Błaszczyk z RCB podkreślał w rozmowie radiowej – W nocy zdecydowano o wykorzystaniu tradycyjnych metod ostrzegania.
Według jego relacji komunikaty zostały przekazane przez wojsko do mediów. – Wojsko informowało PAP o tym, że ta sytuacja jest trudna, że te działania są podejmowane – tłumaczył Błaszczyk.
Alert RCB wysłany z opóźnieniem
Choć decyzja o opóźnionym wysłaniu smsów wzbudziła kontrowersje, RCB utrzymuje, że alerty są wciąż niezbędnym elementem systemu ostrzegania. – To tylko jeden z elementów ostrzegania – podkreślał Błaszczyk.
W praktyce oznacza to, że mieszkańcy terenów zagrożonych mają być informowani wieloma kanałami jednocześnie – od mediów, przez komunikaty wojska, aż po smsowe alerty RCB.
Mieszkańcy Lubelszczyzny, Podkarpacia i Podlasia dostali SMS-y
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa poinformowało, że rozesłało pilny komunikat – "w związku z operacją neutralizacji obiektów, które naruszyły granicę RP" – do mieszkańców trzech województw: Lubelszczyzny, Podkarpacia i Podlasia.
Kilka chwil później wiadomości dotarły również do mieszkańców Małopolski.
Treść wiadomości była krótka i jednoznaczna. "Uwaga! W związku z operacją neutralizacji obiektów, które naruszyły granicę RP, informuj służby o dronach lub miejscach ich upadku. Zachowaj spokój" – brzmiał alert przesłany mieszkańcom zagrożonych obszarów.
Wskazano w nim wyraźnie dwa najważniejsze elementy: zgłaszanie wszelkich podejrzanych obiektów oraz konieczność zachowania spokoju w obliczu zagrożenia.
System ostrzegania i komunikaty wojska
System alertów RCB był już wielokrotnie wykorzystywany – w czasie burz, powodzi, czy katastrof naturalnych. Jednak w przypadku zagrożeń militarnych kwestia czasu reakcji staje się kluczowa. Nawet kilkadziesiąt minut opóźnienia może zadecydować o skuteczności działań prewencyjnych i poczuciu bezpieczeństwa obywateli.
Tym razem pierwsze wiadomości pojawiły się dopiero po kilku godzinach od naruszenia granicy. To budzi pytania o koordynację działań między wojskiem a instytucjami cywilnymi.