Rezygnację z funkcji rzecznika dyscyplinarnego sędzia Mariusz Ulman ogłosił w mediach społecznościowych w zeszłym tygodniu. „Informuję, że ze względów osobistych (rodzinnych) złożyłem rezygnację z zajmowanej funkcji rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych” – napisał. Z naszych ustaleń wynika jednak, że rezygnacja ta była efektem utraty zaufania ministra sprawiedliwości. Tymczasem z rozmów, jakie przeprowadziliśmy z sędziami, wynika, że znalezienie następcy Ulmana może nie być takie proste.

Gniew ministra

Ulman miał utracić zaufanie ministra po tym, jak po spotkaniu z przewodniczącą Krajowej Rady Sądownictwa Dagmarą Pawełczyk-Woicką zasugerował, że podejmie działania zmierzające do wydania przez pełny skład Sądu Najwyższego uchwały dotyczącej tego, kto jest prawidłowo powołanym rzecznikiem dyscyplinarnym (poprzedni minister sprawiedliwości Adam Bodnar odwołał z tej funkcji Piotra Schaba, choć istnieją poważne wątpliwości, czy należy to do kompetencji MS).

– Minister Żurek wściekł się, gdy o tym usłyszał. Przecież, gdyby miał o tym rozstrzygać pełny skład SN, to decydowaliby o tym także neosędziowie – mówi nam jeden z sędziów.

Drugim punktem spornym między Ulmanem a ministrem Żurkiem miała być kwestia działających przy sądach apelacyjnych i okręgowych zastępców rzecznika dyscyplinarnego.

– Wśród nich jest wielu tzw. liściarzy, a więc sędziów, którzy podpisywali listy poparcia członkom obecnej KRS. Są również neosędziowie. Minister chce się ich pozbyć i naciskał w tej sprawie na Ulmana, aby ten ich odwołał, jednak nie jest to takie proste – słyszymy od innego sędziego.

Problem polega bowiem na tym, że prawo o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 334) nie daje rzecznikowi dyscyplinarnemu prawa do odwoływania w trakcie kadencji jego zastępców działających w terenie. Stanowi jedynie, że rzecznik ich powołuje oraz określa, kiedy wygasa ich kadencja (patrz: grafika). To ten sam problem, który wystąpił przy odwoływaniu ze stanowiska rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba oraz jego zastępców Przemysława Radzika i Michała Lasoty. W przypadku tych funkcji ustawa również milczy na temat trybu i przesłanek odwoływania osób, które je piastują.

– Ponoć sędzia Ulman miał wątpliwości, czy w kompetencji rzecznika dyscyplinarnego leży odwoływanie jego zastępców – słyszymy nieoficjalnie.

Pojawiają się również głosy, że były już rzecznik dyscyplinarny nie był wystarczająco zdecydowany w swoich działaniach i nie chciał podejmować postępowań mających pierwiastek polityczny.

– To już nie te czasy, że rzecznik dyscyplinarny może ograniczać się do ścigania sędziów, którzy wsiadają po kilku głębszych za kierownicę czy też kradną wiertarkę ze sklepu budowlanego. Na tym stanowisku potrzeba kogoś, kto nie będzie bał się podejmować precedensowych, czasami kontrowersyjnych kroków – mówi jeden z sędziów.

Część środowiska czeka bowiem z niecierpliwością, aż zaczną się rozliczenia i przed sądami dyscyplinarnymi staną w końcu sędziowie, którzy pomagali poprzedniemu rządowi wprowadzać w sądach nowe porządki. Chodzi m.in. o członków obecnej KRS czy też sędziów, którzy udzielili im poparcia. Ich ukarania głośno domaga się od dłuższego już czasu Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”.

– Oczekujemy, że następca sędziego Ulmana doprowadzi do tego, że w końcu ruszą postępowania przeciwko osobom, które sprzeniewierzyły się w tak jaskrawy i oczywisty sposób zasadom etyki – nie ukrywa Bartłomiej Przymusiński, prezes „Iustitii”. Pytany o dokonania byłego już rzecznika Ulmana stwierdza, że nie bardzo jest co oceniać.

– Panu Ulmanowi nie udało się nawet odzyskać akt postępowań, które prowadzone były przez Piotra Schaba czy Przemysława Radzika. Trudno więc mówić o jakichś jego konkretnych osiągnięciach – kwituje prezes „Iustitii”.

Brak chętnych

Po zwolnieniu Ulmana trwają gorączkowe poszukiwania jego następcy, który lepiej rozumiałby, czego od niego oczekują zarówno środowisko, jak i sam minister sprawiedliwości. Kogoś, kto nie będzie się bał działać w sposób precedensowy. Problem w tym, że takich osób nie ma zbyt dużo, a ci, którzy być może by się nadawali, nie są zbyt chętni do objęcia funkcji.

– To wszystko wina poprzedniego ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Prawda bowiem jest taka, że teraz bylibyśmy w zupełnie innej sytuacji, gdyby Bodnar tak długo nie zwlekał z odwołaniem Schaba i Radzika. Bo kto dziś przyjdzie nadstawiać kark, kiedy wie, że do wyborów parlamentarnych zostało zaledwie półtora roku i zaraz może się wszystko odwrócić? Co da się zrobić przez tak krótki czas? – pyta jeden z sędziów.

Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że minister Żurek złożył już propozycję jednemu z sędziów z apelacji poznańskiej, jednak spotkał się z odmową. Sędzia bowiem chciał, aby jego wybór na to stanowisko odbył się z udziałem środowiska. Uważa on, że przepisy, które dają ministrowi sprawiedliwości prawo powoływania rzecznika dyscyplinarnego, są niezgodne z konstytucją.

– Na to jednak nie zgodził się minister Żurek. Uznał, że najpierw musiałoby dojść do odpowiednich zmian w u.s.p., a to jest obecnie raczej nierealne – słyszymy od sędziego.

Inni sędziowie, z którymi toczyły się wstępne rozmowy o objęciu stanowiska po Ulmanie, mieli się wykręcać brakiem czasu lub nadmiernym obłożeniem pracą.

– A to ktoś tłumaczył, że ma już dodatkowe obowiązki, bo wykłada w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, a to ktoś twierdził, że nie pozwalają mu na to warunki zdrowotne – słyszymy.

O tym, że sędziowie nie są zainteresowani braniem czynnego udziału w procesie rozliczania kolegów, którzy współpracowali z tzw. dobrą zmianą, świadczy również to, że do dziś pozostaje nieobsadzona posada jednego z dwóch zastępców głównego rzecznika dyscyplinarnego. Tymczasem od odwołania z niej Michała Lasoty minął już ponad miesiąc.

Resort podjął kroki, aby posady rzecznika dyscyplinarnego i jego zastępców stały się bardziej atrakcyjne. Przygotowano zmiany w regulaminie urzędowania sądów powszechnych, dzięki którym sędziowie, którzy w końcu zdecydują się objąć te stanowiska, będą orzekali znacznie mniej. Minister chce im bowiem obniżyć wskaźnik przydziału spraw z obecnego minimum 90 proc. do co najmniej 5 proc. Ponadto wzrosnąć ma dodatek funkcyjny dla rzecznika dyscyplinarnego sędziów (z 0,1 do 0,9 tzw. mnożnika) oraz jego zastępców (z 0,1 do 0,8). Jak tłumaczy resort, zmiana ma na celu dostosowanie wysokości dodatków funkcyjnych dla sędziów pełniących te funkcje „do prognozowanego, zwiększonego obciążenia ich pracą, a także ma zagwarantować, że wynagrodzenie będzie odpowiadać rzeczywistej liczbie i złożoności prowadzonych przez nich spraw”. ©℗

Kiedy wygasa kadencja zastępcy rzecznika dyscyplinarnego
ikona lupy />
Kiedy wygasa kadencja zastępcy rzecznika dyscyplinarnego / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe