Była główna księgowa jednej z łomżyńskich uczelni została oskarżona o przywłaszczenie niemal 1,2 mln zł z rachunków bankowych szkoły. W sprawie zapadł wyrok skazujący pozwaną na trzy lata więzienia. Skazana miała też zwrócić przywłaszczone pieniądze i zapłacić 20 tys. zł grzywny.
Apelacja i kasacja Sądu Najwyższego – sprawa wraca do Sądu Apelacyjnego
Wyrok zaskarżyli obrońcy, którzy domagają się uniewinnienia księgowej od zarzutu przywłaszczenia pieniędzy. Chcą, żeby przypisano jej co najwyżej nierzetelne prowadzenie ksiąg rachunkowych - ewentualnie wymierzono jej karę łagodniejszą albo uchylono wyrok i zwrócono sprawę do pierwszej instancji. Po uwzględnionej przez Sąd Najwyższy kasacji, sprawa wróciła na wokandę Sądu Apelacyjnego w Białymstoku.
Odroczenie rozprawy – kanclerz uczelni chciał przesłuchać świadków
Sąd odwoławczy nie rozpoznał apelacji zaplanowanej na wtorek 26 sierpnia 2025 r., ponieważ pełnomocnik uczelni, która w sprawie posiada status oskarżyciela posiłkowego, złożył wniosek o odroczenie, który argumentował tym, że w rozprawie nie mógł wziąć udziału kanclerz uczelni, który chciałby uczestniczyć w przesłuchaniu dwóch świadków. Kolejny termin rozprawy został wyznaczony na koniec października.
Wyjaśnienia księgowej z Łomży kontra ustalenia biegłych
Zarzuty dotyczą okresu od stycznia 2011 do lutego 2013 r. W trakcie poprzedniego postępowania przed sądem odwoławczym przedstawiciel uczelni informował, że księgowa przelewała każdego miesiąca trzykrotność swoich zarobków. Do tego dochodziły kwoty z rzekomych umów cywilnoprawnych i z fikcyjnych ryczałtów. Pełnomocnik właściciela placówki zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przez nią przestępstwa. Wcześniej audytorzy przejrzeli jej księgowość. Wykryli wiele finansowych nieprawidłowości.
Księgowa nie przyznała się do przywłaszczenia pieniędzy. Zapewniała, że operacje były wykonywane za wiedzą i poleceniem osoby pełniącej na uczelni rolę pełnomocnika i że to tej osobie były wypłacane pieniądze. Tymczasem biegli powołani w śledztwie ustalili, że kobieta wydawała pieniądze np. na spłatę kredytów, opłacała rachunki, czy sfinansowała zakup samochodu. Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że w ciągu dwóch lat wzięła ponad sto razy zaliczki i ich nie rozliczyła. Według prokuratury ówczesna główna księgowa, która formalnie zajmowała stanowisko kwestora, działała z zamiarem bezpośrednim i w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.