Jeśli świat czerpie energię z wiatraków, a turbiny wiatrowe zalały już cały zachodni świat, przynosząc nie tylko korzyści energetyczne, ale i środowiskowe, toodpowiedź na pytanie o ich sens wydaje się prosta. Do dyskusji pozostaje kwestia skali ich wykorzystania.

W Polsce od lat toczą się prace legislacyjne nad nową ustawą wiatrakową. I mimo że założenia poprzedniego i obecnego rządu są podobne, nie udało się ich zakończyć sukcesem. Nad przepisami bezskutecznie pracowano już za czasów PiS i nic nie stało na przeszkodzie, by je uchwalić. Obecna koalicja rozpoczęła falstartem. Już na początku kadencji okazało się, że w projekcie o wsparciu odbiorców energii, którym miał zająć się Sejm, może znajdować się lobbingowa wrzutka liberalizująca budowę elektrowni wiatrowych. To popsuło klimat wokół sprawy wiatrakowej na długo.

Ustawa wiatrakowa - polityczne gry i legislacyjne sztuczki

Kiedy po dwóch latach rząd zebrał się w końcu, by przepisy uchwalić i skierować do prezydenta, spotkał się z odmową. Wcześniej doszło do „legislacyjnego cwaniactwa” - do ustawy o wiatrakach dorzucono poprawkę dotyczącą zamrożenia cen energii, co miało zmusić sceptycznego prezydenta do podpisu lub wpędzić go w pułapkę, że występuje przeciwko niskim cenom prądu.

Nie udało się. Karol Nawrocki ustawę zawetował, przygotowując ekspresowo fragmentaryczny projekt, który zamrożenie stawek za prąd wprowadzał według schematu, jaki chciała koalicja, ale już bez wiatraków. Sprawa wróciła do punktu wyjścia.

Wiatraki w Polsce : dlaczego nie możemy się dogadać?

Pozostaje jednak pytanie: dlaczego trzeba uciekać się do podstępu albo presji legislacyjnych sztuczek, by uchwalić przepisy przy pełnej zgodzie i przekonaniu, że są one dobre dla Polski i obywateli?

Debata wokół ustawy wiatrakowej nie ma charakteru merytorycznego. Przypomina starcie dwóch obozów, dwóch równoległych rzeczywistości. Jedna strona mówi o lobbystycznym podstępie, którego celem jest instalacja drogich, starych „turbin z Niemiec”, które wcale nie poprawią sytuacji energetycznej, a jedynie zniszczą krajobraz i życie wielu obywateli.

Z drugiej strony mamy straszenie „ciemnogrodem”, który - podobnie jak w XX wieku bał się elektryfikacji, a dziś boi się turbin, odrzucając wszystkie racjonalne argumenty.

Energia odnawialna : zagubieni obywatele, podzielone elity

Konkluzja jest przykra. Elity polityczne, skłócone do granic możliwości, nie są w stanie porozumieć się i wypracować konsensusu nawet w tak fundamentalnych kwestiach- jak bezpieczeństwo energetyczne Polaków. Szukanie wokół tej sprawy politycznego podziału jest ważniejsze.

Żyjemy już w tylu obszarach równoległych rzeczywistości, które nie są w stanie się przeciąć. Wiatraki są kolejnym. Szkoda bo, zagubieni są w tym obywatele, wyborcy, którym pozostaje wybór polityczny: komu wierzyć, a nie ekspercka, oparta na nauce wiedza, co byłoby dla nich lepsze.

Nasza debata polityczna, została spłycona do chwytliwych haseł i oskarżeń, nic więcej nie pozostało.Tak postępu na pewno nie osiągniemy. Będziemy raczej odbijać się od ściany przy każdej zmianie koniunktury politycznej, tylko po to by nabijać kilku politykom wyborcze punkty, ale z dobrem wspólnym nie będzie miało to wiele wspólnego.