Dziennikarze ujawniający nieprawidłowości, aktywiści demaskujący korupcję lokalnych władz czy blogerzy krytykujący osoby ze świecznika otrzymają środki obrony przed pozwami cywilnymi wytaczanymi, aby ich uciszyć. Projekt ustawy o ochronie osób uczestniczących w debacie publicznej przed oczywiście bezzasadnymi roszczeniami lub stanowiącymi nadużycie postępowaniami sądowymi (tzw. SLAPP-ami) przygotowała Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego. Ustawa wdroży dyrektywę anty-SLAPP (2024/1069), na co państwa Unii Europejskiej mają czas do 7 maja 2026 r.
Polskie przepisy o SLAPP-ach bardziej restrykcyjne niż unijne
Polski projekt wykracza poza minimalne wymagania dyrektywy. – Przede wszystkim przepisy te obejmą także sprawy krajowe, a nie tylko transgraniczne – podkreśla Konrad Siemaszko, prawnik i koordynator programu Wolność Słowa w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
– Implementujemy dyrektywę zgodnie z duchem jej preambuły – chwali to podejście również dr Dominika Bychawska-Siniarska z Prague Civil Society Center.
Ponadto polskie wdrożenie – obok wynikającego wprost z dyrektywy oddalenia powództwa na samym początku, z uwagi na jego oczywistą bezzasadność – stwarza również możliwość oddalenia go na dalszych etapach, a także odrzucenia SLAPP-u, jeśli sąd uzna, że stanowi on nadużycie prawa procesowego.
– Dobrze, że korzystając z definicji zawartych w dyrektywie anty-SLAPP, projektodawca wprowadza rozwiązania dostosowane do polskiego systemu postępowania cywilnego. Dzięki temu jeśli ktokolwiek wniesie do polskiego sądu pozew mający znamiona SLAPP-u, to sędziowie będą mogli zareagować – komentuje adwokat Agnieszka Wiercińska-Krużewska, partnerka współzarządzająca kancelarii WKB Lawyers.
Co grozi za pozew który jest SLAPP-em?
Wśród zalet projektu wymienia możliwość uzyskania przez pozwanego zwrotu kosztów zastępstwa procesowego w pełnej wysokości.
– Sądy już teraz mogą tak orzekać, ale rzadko to robią. Natomiast w projekcie jest to jedna z sankcji. Dzięki temu osoba, przeciwko której zastosowano SLAPP, odzyska całość wydatków na obsługę prawną, a nie tylko ich część mieszczącą się w ramach stawki – stwierdza.
Dominika Bychawska-Siniarska dodaje, że dobrze odzwierciedlonym w projekcie elementem dyrektywy jest kaucja. Sąd będzie mógł zobowiązać powoda do jej złożenia na zabezpieczenie kosztów procesu dla pozwanego.
– Kaucja powinna mieć efekt zniechęcający do wytaczania SLAPP-owych powództw – uważa Dominika Bychawska-Siniarska.
Sankcją za SLAPP będą też kary pieniężne: do 20-krotności, a w szczególnie uzasadnionych wypadkach 100-krotności płacy minimalnej.
– Nie określono jednak mechanizmu egzekucji tych kar – wskazuje Agnieszka Wiercińska-Krużewska. Kary trafią do budżetu państwa.
Kiedy pozew jest w oczywisty sposób bezzasadny?
Jednym z mankamentów projektu jest odwołanie się do już istniejącej w kodeksie postępowania cywilnego możliwości oddalenia powództwa z uwagi na jego oczywistą bezzasadność (art. 191 ze zn. 1).
– Polskie sądy przyjęły niezwykle restrykcyjną wykładnię terminu oczywistej bezzasadności. W związku z tym w praktyce ten środek był stosowany bardzo rzadko – mówi Konrad Siemaszko.
Z analizy HFPC wynika, że ten przepis praktycznie nie jest przez sądy wykorzystywany, a jeżeli już, to w odniesieniu do pozwów zupełnie bez sensu prawniczego. – Natomiast SLAPP-y niestety często mają pozór sensu prawniczego, bo są pisane przez profesjonalnych pełnomocników. Obawiam się więc, że jeśli sądy będą się trzymały istniejącej restrykcyjnej wykładni, to ta ścieżka walki ze SLAPP-ami pozostanie na papierze – stwierdza Konrad Siemaszko.
Agnieszka Wiercińska-Krużewska też uważa, że do tej pory przepisy o oczywistej bezzasadności nie działały.
– Oprócz tego, że sądy rozumiały je bardzo restrykcyjnie, to miały też takie podejście, że wolały przeprowadzić postępowanie dowodowe i dopiero po nim oddalić powództwo. Bały się bowiem, jak sądy apelacyjne i Sąd Najwyższy podejdą do orzeczenia o oczywistej bezzasadności – wyjaśnia. – Wydaje mi się jednak, że w przypadku tej ustawy będzie inaczej, bo tworzy ona mniejszy zbiór oczywiście bezzasadnych pozwów, zdefiniowanych jako zmierzające głównie do stłumienia, ograniczenia lub zakłócenia debaty publicznej. Sądy będą więc miały bardziej konkretne wskazówki – dodaje mec. Wiercińska-Krużewska.
Zdaniem Dominiki Bychawskiej-Siniarskiej pojęcie oczywistej bezzasadności powinno być lepiej zdefiniowane, żeby sądy chciały z niego korzystać.
Nie wystarczy, żeby tłumienie krytyki było głównym celem pozwu
Projekt przewiduje też odrzucenie pozwu – jeśli stanowi on nadużycie prawa procesowego. W odniesieniu do tego rozwiązania zastrzeżenia budzi jedno słowo.
– Aby odrzucić powództwo, sąd musi stwierdzić, że tłumienie debaty publicznej jest wyłącznym celem jego wytoczenia. Nie wystarczy, żeby to było celem głównym. Obawiam się więc, że wykształci się zbyt restrykcyjna wykładnia tego przepisu. Nierzadko można bowiem uznać, że nawet SLAPP-y mają też inny, dodatkowy cel, którym może być obrona dobrego imienia czy po prostu wygrana sprawy – wskazuje Konrad Siemaszko. – Tak wysokie ustawienie poprzeczki na obu ścieżkach może sprawić, że w praktyce sądy nie będą chciały stosować wspomnianych mechanizmów anty-SLAPP i pozostaną one martwe – dodaje.
Użyte w innym miejscu projektu określenie „głównie” też może budzić wątpliwości.
– Jeżeli mówimy „zmierzające do stłumienia debaty”, to wiadomo, o co chodzi. Ale sformułowanie „zmierzające głównie do stłumienia debaty” daje już pole do uznaniowości – mówi Agnieszka Wiercińska-Krużewska. – Można by to uprościć, usuwając te słowa. Inaczej będą potem rozbierane na czynniki przez pełnomocników stron – stwierdza.
Z kolei Dominika Bychawska-Siniarska za dobre rozwiązanie nie uważa sześciomiesięcznego terminu rozpoznania wniosku o oddalenie powództwa jako oczywiście bezzasadnego.
– To zbyt długo. W tym czasie osoba będąca celem SLAPP-u zostanie narażona na stres i będzie musiała ponosić koszty ochrony prawnej – argumentuje.
Dodaje, że projektodawca pominął odnoszące się do dyrektywy rekomendacje Rady Europy.
– A szkoda, bo obejmowały m.in. instrukcję dla sędziego, ułatwiającą identyfikację SLAPP-u. Taka lista z warunkami, których spełnienie kwalifikuje pozew jako SLAPP, bardzo by sędziom pomogła – mówi.
Postępowanie karne jako SLAPP
Dominika Bychawska-Siniarska podkreśla, że ochrona przed SLAPP-ami w sprawach cywilnych nie wystarczy.
– Powinny za tym iść zmiany w procedurze karnej oraz likwidacja art. 212 i 216 kodeksu karnego (zniesławienie i zniewaga) i innych przepisów używanych do tłumienia debaty publicznej. W przeciwnym razie kiedy ścieżkę cywilną utrudni projektowana ustawa, to ścieżka karna stanie się przez SLAPP-erów jeszcze częściej używana – stwierdza.
Agnieszka Wiercińska-Krużewska zwraca uwagę, że ta druga ścieżka, dużo bardziej represyjna, już teraz jest popularna. – Postępowania cywilne i tak nie są w Polsce atrakcyjne jako SLAPP-y, ze względu na ich długotrwałość. Efekt mrożący osiągają tylko, jeśli jest ich dużo – mówi mecenas Wiercińska-Krużewska.
Także Konrad Siemaszko wskazuje na wspomniane ryzyko. – Reforma prawa odnosząca się do SLAPP-ów będzie skuteczna tylko wtedy, kiedy obejmie też gałąź karną. Konieczne są m.in. dekryminalizacja zniesławienia i wprowadzenie gwarancji procesowych analogicznych do tych, jakie są projektowane dla prawa cywilnego. W przeciwnym razie migracja SLAPP-ów na ścieżkę karną wydaje się bardzo prawdopodobna. Dlatego mam nadzieję, że w niedługim czasie ukaże się odpowiednia propozycja Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego – podkreśla. ©℗