Zawarcie związku partnerskiego przez jednego z rodziców dziecka będzie prowadzić do ograniczenia władzy rodzicielskiej drugiego – ostrzega Ministerstwo Sprawiedliwości

Zgodnie z przygotowanym przez minister ds. równości Katarzynę Kotulę projektem wprowadzającym związki partnerskie osoba, która taki związek zawrze, będzie uczestniczyć w sprawowaniu bieżącej pieczy nad wspólnie z nią przebywającym dzieckiem partnera oraz w jego wychowywaniu. Tymczasem resort sprawiedliwości uważa, że w ten sposób dojdzie do istotnej ingerencji w prawo drugiego rodzica do wychowywania dziecka zgodnie ze swoimi poglądami. A skoro tak, to opisywane rozwiązanie może być niezgodne z konstytucją.

Ograniczenie praw rodzicielskich ustawą o związkach partnerskich

Projektowany art. 22 ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich ma regulować stosunki między osobą pozostającą w takim związku a dzieckiem, które znajduje się pod władzą rodzicielską jej partnera i wspólnie z nimi przebywa. Projektodawca planuje, że taka osoba będzie uczestniczyła w sprawowaniu bieżącej pieczy nad dzieckiem i jego wychowywaniu, m.in. podejmowała decyzje w sprawach życia codziennego. Jak to wpłynie na prawo do wychowywania dziecka przysługujące drugiemu z rodziców? Zgodnie z konstytucją to prawo może zostać ograniczone tylko w przypadkach określonych w ustawie i tylko na podstawie prawomocnego wyroku sądu. Tymczasem, jak czytamy w uwagach przedstawionych przez resort Adama Bodnara, „projektodawca ogranicza de facto władzę rodzicielską drugiego rodzica tylko i wyłącznie na podstawie ustawy i bez orzeczenia sądu w tym przedmiocie – z powodu zawarcia związku partnerskiego”.

Przepisy ustawy o związkach partnerskich niezgodne z Konstytucją?

Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar podkreśla, że prawo do wychowywania dziecka zgodnie z własnymi przekonaniami jest prawem podmiotowym rodziców, o czym przesądza ustawa zasadnicza, a „przesłankami do ograniczenia lub pozbawienia władzy rodzicielskiej mogą być wyłącznie albo niewłaściwe jej sprawowanie, albo brak możliwości jej sprawowania”. Z tych powodów ministerstwo stawia więc tezę, że proponowane przez minister Kotulę rozwiązanie może być niezgodne z art. 48 ustawy zasadniczej (patrz: grafika).

Takiego zagrożenia nie widzi Aleksandra Ejsmont, radca prawny specjalizujący się w sprawach rodzinnych. Odnosząc się do proponowanego brzmienia art. 22 ustawy o związkach partnerskich, stwierdza ona: – Należy sprawdzić, co się kryje pod pojęciem wychowywania dziecka. Po przejrzeniu kilku definicji, od tych najbardziej szerokich po te zawężające, możemy stwierdzić, że sprowadza się ono – mówiąc w dużym uproszczeniu – do oddziaływania środowiska na dziecko, kształtowania jego postaw. I teraz należy zadać sobie pytanie, czy tylko i wyłącznie rodzice oddziałują na dziecko i kształtują jego postawy. Wydaje się, że nie.

Jak rodzic się nie zgadza, może wyrazić sprzeciw

Radczyni jako przykład podaje szkołę.

– Przecież nauczyciele przekazują uczniom nie tylko wiedzę, lecz także wartości, pewne postawy etyczne. Zatem także czynnie uczestniczą w kształtowaniu młodego człowieka, a nikomu przecież nie przyjdzie do głowy zarzucanie szkole, że oddziaływanie pedagogów stanowi ograniczenie władzy rodzicielskiej – zauważa mec. Ejsmont. I dodaje, że jeżeli rodzic nie zgadza się na jakieś oddziaływania nauczyciela, to może jasno wyrazić sprzeciw.

Jak jednak można by było uregulować kwestię sprawowania pieczy nad dzieckiem przez partnera jego rodzica w taki sposób, aby uniknąć wątpliwości zgłaszanych przez resort sprawiedliwości? – Jeżeli osią sporu, który miałby doprowadzić do tego, że ten przepis nie zostanie w ogóle wprowadzony i nie będzie tego typu regulacji, miałby być zwrot „jego wychowywaniu”, to wydaje się, że można go po prostu wykreślić i pozostawić przepis bez niego – proponuje mec. Ejsmont.

– Jeżeli przyjmiemy, że wychowywanie dziecka oznacza oddziaływanie na niego szeroko rozumianego środowiska, to naprawdę bardzo trzeba się nagimnastykować intelektualnie, żeby dojść do przekonania, że partner rodzica współzamieszkujący z dzieckiem nie uczestniczy faktycznie w jego wychowywaniu. Przy podkreśleniu oczywiście, że decyzje należą do rodziców, bo to jest istota władzy rodzicielskiej – tłumaczy radczyni.

Brak trybu dla sprzeciwu rodzica w sprawie opieki nad dzieckiemprawa

Projekt przewiduje, że rodzic, u którego dziecko nie przebywa na co dzień, będzie mógł wnieść sprzeciw, gdy nie będzie się godził na wychowywanie dziecka przez drugiego partnera. Jednak zdaniem ministra sprawiedliwości nie jest to rozwiązanie wystarczające do zagwarantowania konstytucyjnego prawa do wychowywania dziecka zgodnie z własnymi przekonaniami. Projektodawca nie przewidział też trybów wniesienia takiego sprzeciwu, jego rozpoznawania ani możliwości odwołania się od decyzji.

Projektodawca ogranicza de facto władzę rodzicielską drugiego rodzica tylko i wyłącznie na podstawie ustawy i bez orzeczenia sądu w tym przedmiocie

Zwraca na to uwagę również Monika Horna-Cieślak, rzecznik praw dziecka. Jej zdaniem zasadne byłoby zwłaszcza dookreślenie czasu oraz sposobu wyrażania sprzeciwu przez drugiego rodzica wykonującego władzę rodzicielską. W przeciwnym wypadku takie uprawnienie może być katalizatorem konfliktów. „Można bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której spór pomiędzy wykonującymi władzę rodzicielską rodzicami dziecka, z których jedno lub oboje pozostaje w rejestrowanym związku partnerskim, prowadzić może do intencjonalnego uniemożliwiania wykonywania pieczy przez drugą osobę pozostającą w rejestrowanym związku partnerskim, poprzez nieuzasadnione korzystanie z projektowanego uprawnienia do wniesienia sprzeciwu” – pisze rzecznik. Zgodnie bowiem z obecnym brzmieniem art. 22 wniesienie sprzeciwu przez rodzica wykonującego władzę rodzicielską nie musi być nawet podyktowane dobrem dziecka. Dlatego Horna-Cieślak proponuje, aby uzupełnić projektowany przepis, dodając sformułowanie: „Rodzic, wyrażając sprzeciw, powinien kierować się dobrem dziecka i poszanowaniem jego godności i praw, a przed podjęciem sprzeciwu powinien je wysłuchać, jeżeli rozwój umysłowy, stan zdrowia i stopień dojrzałości dziecka na to pozwala, oraz uwzględnić w miarę możliwości jego rozsądne życzenia”.

Co do zasady jednak rzecznik praw dziecka ocenia pozytywnie podejmowane przez projektodawcę wysiłki zmierzające do uregulowania omawianej kwestii. Podobnie Aleksandra Ejsmont, która uważa, że taka regulacja jest niezbędna – trudno udawać, że osoba pozostająca w związku partnerskim nie uczestniczy w wychowywaniu młodego człowieka.

– Jest przecież obecna w jego codzienności – podkreśla prawniczka. Zaraz jednak dodaje, że oczywiste musi pozostać to, że decyzje będą podejmować rodzice, którzy mają pełnię władzy rodzicielskiej.

– Zatem jeżeli rodzice zauważają, że partner jednego z nich przekazuje jakieś wartości, z którymi oni się nie zgadzają, to komunikują to temu partnerowi i on musi to uszanować – kwituje mec. Ejsmont. ©℗

ikona lupy />
Zasada ochrony władzy rodzicielskiej / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe