Rząd powinien walczyć o utrzymanie unijnej pomocy dla regionów węglowych – uważają samorządowcy z regionu zgorzeleckiego i eksperci.

Powiat zgorzelecki to jeden z dwóch – prócz województwa lubelskiego, gdzie działa kopalnia Bogdanka – regionów węglowych, które nie skorzystały z unijnego Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji – FST. Do 2027 r. pięć takich regionów w Polsce otrzyma łącznie ok. 3,85 mld euro, z czego Śląsk – aż 2,2 mld euro. Celem jest odchodzenie od gospodarki wysokoemisyjnej w drodze tworzenia oraz rozwijania przedsiębiorstw z innych branż, przyspieszania rozwoju odnawialnych źródeł energii czy działań społecznych, np. kształcenia zawodowego.

Dlaczego okolice Turowa nie zostały włączone w działanie FST? Żeby dostać pieniądze, należało przygotować plan sprawiedliwej transformacji oraz harmonogram odchodzenia od węgla, zakładający znaczne ograniczenie wydobycia do 2030 r. Turów tego drugiego warunku nie spełnił. Oficjalne plany zakładają korzystanie w kompleksie Turów z koncesji do 2044 r. Mają jednak małe szanse na realizację. Według Fundacji Instrat korzystanie z węgla brunatnego przestanie być opłacalne już w 2030 r. ze względu na wysokie ceny uprawnień do emisji CO2. O krótszym niż według oficjalnych założeń wydobyciu w Turowie mówią nieoficjalnie lokalni samorządowcy oraz przedstawiciele PGE. Wszyscy wskazują, że brakuje jasnego planu i mapy drogowej ze strony rządu.

Trudno planować przyszłość

– Liczyliśmy na to, że w Krajowym Planie w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEIK) pojawi się jasny harmonogram odejścia od węgla brunatnego. Jednak ani rząd, ani PGE nie przedstawiły harmonogramu zamykania bloków – mówi DGP dr Katarzyna Doroszewska-Chyrowicz z Fundacji Frank Bold.

Konsultacje dotyczące projektu aktualizacji KPEiK zakończyły się w połowie listopada. W scenariuszu aktywnej transformacji Ministerstwo Klimatu i Środowiska zakłada, że w 2040 r. prąd z węgla brunatnego nie będzie produkowany, choć zostanie utrzymanych 0,7 GW mocy (moc Turowa to ok. 2 GW).

Wojciech Dobrołowicz, burmistrz Bogatyni, mówi DGP, że trudno jest planować przyszłość terenów pokopalnianych. – PGE ani rząd polski nie określiły się co do tego, do którego roku będą funkcjonowały elektrownia i kopalnia – mówi. Obecnie samorząd zakłada, że koncesja obowiązuje do 2044 r., choć decyzja środowiskowa została zaskarżona przez organizacje ekologiczne i sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Samorządy i organizacje pozarządowe same przedstawiają pomysły na transformację. Planują specjalne strefy ekonomiczne, rozwój transportu kolejowego i przekonują polityków do rozwoju przemysłu zbrojeniowego w regionie. Niektóre pomysły i inicjatywy, jak zainaugurowany we wtorek projekt TriLand, mają się opierać na współpracy transgranicznej. Samorządy planują współpracę z ośrodkami naukowymi i instytucjami z sąsiednich krajów, w tym utworzenie międzynarodowej uczelni.

Poszkodowane samorządy

Z Bogatyni i Zgorzelca do Niemiec i Czech można się dostać w mniej niż 20 minut. Bliskość granicy stawia jednak wyzwania.

– 30 proc. mieszkańców Zgorzelca pracuje w Niemczech i tam płaci podatki. Z tego tytułu tracimy w podatkach 11 mln zł rocznie – mówi Rafał Gronicz, burmistrz miasta. Artur Bieliński, starosta zgorzelecki, wskazuje, że w skali powiatu 50 proc. osób zdolnych do pracy ma płatne zajęcie w Niemczech lub Czechach. Młodzi wyjeżdżają często także do innych polskich miast, przede wszystkim do Wrocławia. W regionie brakuje więc m.in. policjantów czy pracowników administracji.

Problemem może być przyciągnięcie inwestorów. Musieliby oni bowiem konkurować z niemieckimi stawkami. Dodatkowo władze niemieckie wspierają regiony węglowe dodatkowymi środkami na transformację – w skali kraju jest to 40 mld euro do 2038 r.

W nowym raporcie Fundacja Instrat wskazuje, że powiat nie ma problemu z bezrobociem, które w 2023 r. wyniosło 5 proc. W latach 2010–2022 produkcja przemysłowa spadła tu jednak o 26 proc., podczas gdy np. powiecie bolesławieckim urosła o prawie 160 proc., a w całym województwie dolnośląskim odnotowano wzrost o 81 proc. Eksperci Instratu wskazują też, że do 2035 r. większość pracowników PGE GiEK nabędzie prawo do emerytur lub urlopów górniczych i energetycznych. Obecnie ich średni wiek to 48,5 roku. W elektrowni i kopalni węgla brunatnego pracuje łącznie ok. 3,6 tys. osób, z czego ok. 80 proc. mieszka w Bogatyni i Zgorzelcu. „Większość pracowników nie będzie musiała szukać nowego pracodawcy” – wskazują autorzy raportu.

W tym kontekście nie dziwią narzekania samorządowców. Burmistrz Bogatyni mówi, że z budżetu wynoszącego ok. 250 mln zł 60 mln zł to podatki i opłaty z tytułu działania kompleksu Turów. – Trzeba też pamiętać, że każdy samorząd ma udział w PIT i CIT. Więc do tego musimy doliczyć np. 17 mln z PGE z tego tytułu. Oprócz kopalni i elektrowni są spółki z nimi kooperujące – dodaje Wojciech Dobrołowicz.

We wrześniowym piśmie do premiera Donalda Tuska apelował on o stworzenie instrumentu podobnego do Funduszu Transformacji Śląska, a także o „złożenie w naszej gminie, w możliwie najszybszym terminie, gospodarskiej wizyty, która pozwoli wyjaśnić planowaną politykę państwa wobec Turowa oraz będzie wyraźnym sygnałem, że społeczność i gospodarka tego newralgicznego, przygranicznego regionu są przedmiotem troski polskiego rządu”.

Trudna lokalizacja

Tymczasem przyszłość unijnego wsparcia w ramach FST w perspektywie finansowej 2028–2034 jest niepewna. – W Unii Europejskiej pojawiają się głosy, żeby go nie kontynuować, ponieważ wystarczą środki ze Społecznego Funduszu Klimatycznego. Jego cel jest jednak inny – ten fundusz ma łagodzić skutki systemu handlu uprawnieniami do emisji ETS 2, a nie wspierać regiony w transformacji. Pojawiają się też pomysły, żeby – w razie kontynuacji FST – objąć nim więcej branż, np. automotive. Dla Turowa brak kontynuacji FST może oznaczać utracenie szansy – mówi dr Doroszewska-Chyrowicz.

Dodaje, że mimo iż KPEiK zakłada finansowanie sprawiedliwiej transformacji z FST, brakuje jasnych deklaracji rządu, że będzie on walczyć o te środki. – Nie wiadomo nawet, który resort jest za to odpowiedzialny – przemysłu, klimatu i środowiska czy funduszy i polityki regionalnej – mówi ekspertka z Frank Bold.

– Regiony węglowe potrzebują planu sprawiedliwej transformacji. Muszą zidentyfikować swoje atuty, które umożliwią im rozwój w przyszłości – mówi DGP dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk, dyrektorka Programu Elektroenergetyka w Forum Energii. Według niej plusami Bełchatowa, gdzie także wydobywa się węgiel brunatny, są lokalizacja w centralnej Polsce, a także rozbudowana sieć energetyczna, do której można przyłączyć źródła OZE. – Sama ich budowa nie zapewni dużej liczby miejsc pracy, jednak dostępność zielonej energii jest niezbędna, by przyciągnąć inwestorów i przemysł. W przypadku Turowa transformacja może być trudniejsza ze względu na lokalizację. Region ma właśnie teraz czas na to, by zaplanować swoją przyszłość – dodaje.

Szef PGE Dariusz Marzec poinformował w środę, że jego firma rekomenduje Bełchatów jako miejsce pod budowę drugiej elektrowni atomowej w Polsce. ©℗