Podmioty z kilku europejskich państw już dysponują wsparciem dla inwestycji. Nasz biznes czeka na pieniądze z unijnego funduszu.

W obliczu niepewnego losu dalszej pomocy dla Ukrainy ze strony Stanów Zjednoczonych pod wodzą Donalda Trumpa zarówno europejscy sojusznicy Kijowa, jak i ustępująca amerykańska administracja Joego Bidena starają się dostarczyć niezbędne wsparcie militarne i finansowe. Choć kwestia odbudowy kraju będzie w największej mierze zależna od sposobu i warunków zakończenia konfliktu, to partnerzy z Europy zapewniają o zaangażowaniu zarówno środków publicznych, jak i krajowych przedsiębiorstw w ten proces. – Unia Europejska stoi mocno po stronie Ukrainy. Mobilizujemy znaczne zasoby finansowe, aby wesprzeć jej wysiłki na rzecz odbudowy i zapewnienia zrównoważonej przyszłości narodu ukraińskiego – mówiła podczas czerwcowej konferencji o odbudowie szefowa KE Ursula von der Leyen.

Unia zobowiązała się w latach 2024–2027 przeznaczyć na pomoc Ukrainie 50 mld euro, a kluczowym partnerem wykonawczym programu ma być Europejski Bank Inwestycyjny. To z EBI mają popłynąć środki na duże projekty infrastrukturalne oraz lokalne inicjatywy, takie jak: szkoły, szpitale czy gospodarka wodno-ściekowa. Na razie jednak zaangażowanie przedsiębiorstw zatrzymuje się na poziomie deklaracji – realną odbudowę uruchomi dopiero koniec wojny.

Spóźnieni, ale z perspektywami

Według informacji przekazanych przez Pawła Kowala, pełnomocnika rządu ds. odbudowy Ukrainy, aż 3 tys. polskich firm deklaruje chęć uczestniczenia w tym procesie. Sęk w tym, że ich zaangażowanie będzie w dużej mierze zależne od zabezpieczenia całego procesu inwestycyjnego przez państwo. A to będzie można uzyskać przede wszystkim z Instrumentu na rzecz Ukrainy, uruchomionego przez Komisję Europejską, w którym znalazło się 7,8 mld euro gwarancji kredytowych dla europejskich firm jako część całego, 50-miliardowego pakietu. 1 mld euro został już przyznany, w tym firmom z państw, które zdecydowały się już wcześniej wesprzeć swoje przedsiębiorstwa w inwestycjach w Ukrainie. Pieniądze płyną już do biznesu we Włoszech, w Niemczech, we Francji, w Belgii czy Danii.

Polscy przedsiębiorcy chcący sięgnąć po ten instrument mogą się obecnie zgłaszać przede wszystkim do Banku Gospodarstwa Krajowego lub Związku Miast Polskich. Pierwsze nabory przez KE zostały zamknięte z końcem października, a nowe rozpoczną się na początku przyszłego roku.

Wsparcie oferuje też Polska Agencja Inwestycji i Handlu, która stworzyła katalog polskich spółek gotowych do współpracy z Ukrainą. Ubezpieczenia dla inwestycji gwarantuje Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE). W proces chcą się włączyć także polskie banki, o czym informował w ostatnich tygodniach Związek Banków Polskich, jednak oczekują one gwarancji nie tylko finansowych, lecz także prawnych, w tym dotyczących walki z korupcją w Ukrainie.

Ostatnim z elementów ma być powstanie (według pierwotnych planów jeszcze w tym roku) specjalnego biura ONZ w Rzeszowie (UNOPS), które ma odpowiadać za zarządzanie poszczególnymi projektami i budowę infrastruktury. To właśnie UNOPS ma w przyszłości pomagać firmom przy realizacji w Ukrainie zamówień publicznych związanych z odbudową.

Zadanie na dekady

Na poziomie UE najważniejszym partnerem wykonawczym dla podmiotów angażujących się w odbudowę Ukrainy ma być Europejski Bank Inwestycyjny. Na razie EBI przeznaczył ponad 2 mld euro na najpilniejsze projekty, takie jak remonty dróg, kolei czy sieci energetycznych. W październiku bank zatwierdził pakiet energetyczny o wartości 600 mln euro, aby zapewnić dostawy energii i ciepła zimą.

Testem jedności jest natomiast fundusz na rzecz odbudowy utworzony przez EBI, który ma stanowić uzupełnienie bezpośredniego wsparcia budżetowego z KE. Na razie jednak jest on zasilany tylko przez 15 państw członkowskich UE i opiewa na zaledwie 400 mln euro. Z tych pieniędzy są finansowane wsparcie dla małych i średnich przedsiębiorstw czy kupno nowego taboru dla metra w Kijowie.

Odbudowa Ukrainy to – jak przyznają nie tylko przedstawiciele biznesu – proces obarczony ogromnym ryzykiem, a jej tempo i charakter będą zależeć w głównej mierze od wydarzeń najbliższych kilku miesięcy, zwłaszcza po objęciu prezydentury w USA przez Donalda Trumpa. Choć Wołodymyr Zełenski wielokrotnie zapowiadał, że Ukraina nie zgodzi się na warunki rozejmu, które pozwalałyby na włączenie terenów okupowanych do Rosji, to kluczowe będą jego uzgodnienia z nadchodzącą republikańską administracją.

W takiej atmosferze UE próbuje utrzymać jedność wobec wsparcia dla Kijowa, ale na razie nie ma szans na mobilizację większych pieniędzy, ponad zadeklarowane 50 mld euro. Europa liczy na ewentualne wykorzystanie ok. 300 mld euro zamrożonych rosyjskich aktywów, ale na razie panuje zgoda jedynie co do użycia wypracowanych przez nie zysków.

Europejscy partnerzy wciąż opierają się na szacunkach Banku Światowego z początku tego roku co do kosztów odbudowy, które mówią o potrzebie zaangażowania 486 mld dol. w ciągu dekady. Aktualizacja tych szacunków jest zaplanowana na początek przyszłego roku. ©℗