W sześciu województwach sprzedaż alkoholu wzrosła szczególnie. W śląskim, pomorskim, małopolskim, podkarpackim, lubelskim oraz lubuskim aż 34 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Z danych GUS wynika jednocześnie, że spożycie wódki w ostatnim roku zmalało z 3,5 do 3,4 l na osobę, wina z 6,3 do 6 l, a piwa z 92,9 do 87,4 l. Jak to wytłumaczyć?
Zdaniem Krzysztofa Brzózki, byłego szefa PARPA, wzrost sprzedaży to częściowo efekt zwiększenia dostępności ekonomicznej alkoholu, w połączeniu z rosnącymi trudnościami jego nabycia na czarnym rynku i z przemytu. Rosyjska napaść na Ukrainę i wojna hybrydowa spowodowały zmianę organizacji przejść z Ukrainą i Białorusią, a to wpłynęło na nielegalną sprzedaż.
– Ruch graniczy uległ ograniczeniu, a mniej mrówek to mniej przemycanego alkoholu. To zmusiło mieszkańców terenów przygranicznych do zaopatrywania się w trunki w polskich sklepach. Stąd wzrosty sprzedaży w podkarpackim czy lubelskim – dodaje Krzysztof Brzózka.
Sprzedaż napędzają też Niemcy
A jeśli chodzi o lubuskie, to sprzedaż napędzają Niemcy, podobnie jak ma to miejsce w przypadku dolnośląskiego, śląskiego i opolskiego, gdzie z kolei na zakupy do polskich sklepów przyjeżdżają Czesi. Z ostatnich danych Eurostatu wynika, że najtańszy alkohol i wyroby tytoniowe w Europie są w Bułgarii (66 proc. średniej UE), Polsce (77 proc.) i Rumunii (85 proc.). Eurostat przyznaje, że tak duże zróżnicowanie cen wynika głównie z różnic w opodatkowaniu tych produktów.
Nie bez znaczenia dla wzrostu sprzedaży ma też ruch turystyczny w Polsce. W ubiegłym roku w Polsce wypoczywało 37,9 mln osób. To o 7,1 proc. więcej niż w poprzednim roku. Dlatego w zakresie sprzedaży alkoholu zyskały takie regiony jak pomorskie, śląskie, małopolskie czy zachodniopomorskie. Turystyka to też powód, dla którego w podlaskim, mimo zamkniętych przejść z Białorusią, sprzedaż lekko drgnęła. Z powodu działań wojennych za wschodnią granicą turyści w obawie o bezpieczeństwo rezygnują z wypoczynku w tej części kraju.
A jeśli chodzi o województwa, to najwięcej na alkohol niezmiennie od lat wydają mieszkańcy w województwach mazowieckim, śląskim, małopolskim, wielkopolskim i dolnośląskim.
Będzie mniejsza dostępność alkoholu
Na IV kw. zaplanowano przyjęcie nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości przez Radę Ministrów. Projekt zakłada zmniejszenie dostępności alkoholu m.in. przez ograniczenie sprzedaży na stacjach paliw. Zdaniem ekspertów to krok w dobrym kierunku, ale ograniczenia powinny być dużo szersze. Jak wynika z danych KCPU, sprzedaż alkoholu rośnie, niezależnie od tego, czy liczba kupujących przypadających na jeden punkt rośnie, czy maleje. Przykładem może być woj. kujawsko-pomorskie, gdzie w 2023 r. przypadało 311 osób na punkt wobec 296 rok wcześniej, a sprzedaż zwiększyła się o 9,3 proc. Podobnie w województwie małopolskim – sprzedaż wzrosła o 10,5 proc., mimo że dostępność spadła o 3,6 proc., do 291 osób na punkt. Dlatego zdaniem ekspertów ograniczenie dostępu powinno być nie tylko fizyczne, lecz także ekonomiczne, a sposobem na to jest wprowadzenie minimalnej ceny, do tego indeksowanej na podstawie wzrostu płacy publikowanej przez GUS.
Według Bogdana Urbana, prezesa Mazowieckiego Związku Stowarzyszeń Abstynenckich, samorządy powinny też stracić prawo do ustalania liczby zezwoleń na swoim terenie. Z roku na rok bowiem maksymalna ich liczba uchwalana przez gminy rośnie. W 2023 r. wyniosła ponad 502,8 tys., podczas gdy w 2022 r. było to 491,5 tys., a w 2021 r. – 490 tys. Zdaniem ekspertów wynika to m.in. z chęci zwiększania wpływów do budżetów samorządowych, które ucierpiały w ostatnich latach. Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich zaznacza jednak: – Pieniądze z zezwoleń nie mogą być dowolnie wydawane. Muszą być przeznaczane na usuwanie skutków związanych z alkoholizmem. ©℗