„Zahamuje rozwój polskiej nauki już na początku działalności nowego rządu, co w krótkim okresie negatywnie odbije się na jego ocenie wśród naukowców i ponadmilionowej rzeszy studentów” – tak już w sierpniu o zbyt niskim finansowaniu nauki pisał do ministra finansów Andrzeja Domańskiego (KO) Dariusz Wieczorek (Lewica), szef resortu nauki. W taki sposób odnosił się do kwoty, jaką przyznano mu w ramach budżetu na 2025 rok. „W dłuższym okresie krytycznie osłabi to możliwości rozwojowe Polski” – zaznaczył.

W korespondencji, którą widzieliśmy, Wieczorek zwracał uwagę, że zaplanowane na 2025 r. limity nie pozwolą na wzrost nakładów w Narodowym Centrum Nauki i Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. To agencje, których konkursy stanowią podstawowy instrument pozyskiwania pieniędzy na badania dla polskich naukowców. Nie będzie również funduszy na podwyżki w Polskiej Akademii Nauk.

Nie głodzić agencji

Trzy miesiące później sprawy PAN i NCN stały się dla Ministerstwa Nauki poważnym problemem. Jak pisaliśmy w DGP („PAN się głowi, protesty przybierają na sile”, DGP z 7 października), zarobki pracowników pomocniczych jednostek PAN – archiwistów czy bibliotekarzy są poniżej pensji minimalnej. Winą akademia obarcza opieszałość MNiSW. Resort zapewnia, że rozpoczęły się prace nad nowym rozporządzeniem w sprawie wynagradzania tych pracowników.

Z powodu niedofinansowania NCN i szerzej nauki protestują badacze. W ubiegły poniedziałek zorganizowali spotkanie prasowe, w czasie którego przekonywali, że Polski nie stać na głodzenie agencji. Z kolei jej władze przekonują, że jeśli sytuacja się nie zmieni, w przyszłym roku trzeba będzie zawiesić część konkursów, m.in. te skierowane do młodych doktorów Miniatura i Sonatina.

Jak wynika z szacunków szefostwa instytucji, jej budżet pozwala na udzielenie grantów dla mniej niż 10 proc. zgłaszanych projektów. Tymczasem, jak raportują komisje oceniające wnioski, aż 25 proc. osiąga bardzo wysokie noty i jest warte wsparcia. We wrześniu rada naukowa wyliczyła, że aby móc sfinansować taki odsetek, budżet NCN powinien wzrosnąć o 300 mln zł. – To wielkie marnowanie zasobów – podsumował Krzysztof Jóźwiak, dyrektor NCN, w czasie obrad sejmowej podkomisji nauki i szkolnictwa wyższego. W piątek posłowie spotkali się, by posłuchać o sytuacji NCN. Dyrektor instytucji przekonywał ich, że potrzebuje ona rozłożonego na kilka lat planu zwiększania dofinansowania.

– Nauka to nasza racja stanu – przekonywał prof. Piotr Sułkowski z Uniwersytetu Warszawskiego, laureat prestiżowego grantu European Research Council (ERC). Popierał go prof. Michał Tomza, fizyk, również laureat grantu ERC. – Z perspektywy młodych badaczy zmiana, która zaszła w ostatnich latach, jest ogromna. Dużo ludzi wróciło do pracy w Polsce i nie był to efekt zmian politycznych, tylko działań NCN – mówił.

Na otarcie łez

Polityki rządu starał się bronić wiceminister Maciej Gdula. Przypomniał, że względem pierwotnego planu MF (1 mld 648 mln zł), NCN dostanie o 50 mln zł więcej. – Pytanie, czy uda się wyciągnąć więcej z budżetu. Jesteśmy w zasadzie po tej samej stronie co naukowcy – deklarował. Dopytywany przez uczestników posiedzenia, jakie konkretne kroki resort podjął w sprawie zwiększenia nakładów na naukę, mówił o sierpniowym piśmie ministra do MF.

– 50 mln to jest na otarcie łez – ripostował prezes PAN Marek Konarzewski. – Dodanie pieniędzy NCN to krok w stronę uczynienia z nauki silnika, dzięki któremu Polska ruszy do przodu tak, że nie będziecie państwo kłopotać się tym, że Beko właśnie likwiduje fabrykę – mówił, nawiązując do likwidacji zakładów w Łodzi i we Wrocławiu ogłoszonej w połowie września. Pracę straci ponad 3 tys. osób. – Nie ma szans, byśmy ciągle konkurowali z resztą świata tanią siłą roboczą – zauważał Konarzewski.

– Nie możemy rozpatrywać tej sprawy (nauki – red.) w oderwaniu od sytuacji budżetowej. Mamy deficyt spowodowany przez długi zaciągnięte przez naszych poprzedników, a także sytuacją geopolityczną i tym, że priorytetem naszego państwa jest bezpieczeństwo – mówiła Katarzyna Matusik-Lipiec, posłanka Koalicji Obywatelskiej. – My, którzy nauce polskiej kibicujemy, życzylibyśmy sobie, żeby wydatki na naukę wzrastały co rok w takiej wysokości, jakie są oczekiwane. Na ten moment jest to niemożliwe – dodała.

Jej słowa oburzyły naukowców. Odcina się jednak od nich Dorota Łoboda, rzeczniczka klubu KO. – To indywidualna opinia posłanki, która brała udział w posiedzeniu, nie stanowisko całego klubu – przekonuje i dodaje, że prace nad projektem budżetu na 2025 r. wciąż trwają. 28 września projekt przyjęła Rada Ministrów. Poszczególnymi częściami budżetu będą jeszcze się zajmować sejmowe komisje, w tym – edukacji i nauki.

Jak dowiedział się DGP, to nie koniec posiedzeń komisji dotyczących sytuacji naukowców w Polsce. Pełny skład komisji edukacji i nauki ma się spotkać w sprawie kryzysu w nauce w najbliższą środę. ©℗