Wytyczne dla burmistrzów w sprawie udzielania pomocy finansowej powodzianom zatwierdził wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Wiesław Szczepański. Urzędy mają działać na podstawie przepisów o pomocy społecznej, z których wynika m.in. że zasiłek przyznaje się dla „zaspokojenia niezbędnej potrzeby bytowej” , nie zależy on od dochodu i nie może podlegać zwrotowi. Mowa tu o łącznej kwocie 10 tys. zł.
Dofinansowanie do 200 tys. złotych
Ale na remont bądź odbudowę domu można dostać też dofinansowanie z budżetu państwa do kwoty 200 tys. zł. Szczepański precyzuje jednak, że pomoc przeznaczona jest dla rodzin lub osób samotnie gospodarujących, które w wyniku powodzi poniosły szkodę oraz że chodzi o ludzi „prowadzących w dniu wystąpienia zdarzenia klęskowego gospodarstwo domowe w budynku mieszkalnym lub lokalu mieszkalnym zniszczonym lub uszkodzonym w wyniku tego zdarzenia”. Stosowanie tej zasady potwierdził DGP wojewoda opolski.
Mówiąc prościej ci, którzy posiadają zniszczony przez powódź dom, ale na co dzień mieszkają gdzie indziej, pomocy na remont czy odbudowę nie dostaną. Zdaniem prof. Romualda Jończego, badacza migracji z Uniwersytetu Opolskiego może to doprowadzić do dalszych zmian: – W pasie Sudetów migracje zarobkowe za granicę – do Europy Zachodniej – są relatywnie większe niż np. w centralnej Polsce, za granicą pracuje relatywnie więcej 35–50 latków, zwłaszcza tych w przeszłości dotkniętych strukturalnym bezrobociem oraz całkiem młodych ludzi. Oni stracili nie tylko rodzinne domy, lecz także duży składnik majątku, jakim w tym rejonie jest ziemia, która osiągnęła na terenach turystycznych bardzo wysoką cenę, ateraz zapewne stanieje. Do tego dochodzą w uciążliwości w życiu codziennym związane z ruiną infrastruktury. To w przypadku całkiem młodych ludzi może wpłynąć na utrwalenie pobytu za granicą, choć wcześniej nie mieli takich planów. Zniknie też sporo miejsc pracy w firmach, które ucierpiały, a których właścicielom odechce się przedsiębiorczości. Oprócz tego zakłóci to codzienne dojazdy do pracy w Czechach. Zima może przynieść duże wyzwania, bo tego nie da się szybko odbudować – mówi prof Jończy.
Wsparcie nie obejmuje piwnic
Równocześnie jednak jeśli państwo, samorządy, odpowiednie instytucje zareagują mocno i szybko i pójdą za tym wydatki oraz zlecenia, to powódź może być impulsem do szybkiego rozwoju – podobnie jak ta z 1997 roku – dodaje.
Ale warunkiem przyznawania pomocy jest prowadzenie gospodarstwa domowego w dniu powodzi. I przysługuje ona tylko na „części mieszkalne” a więc – jak wprost można wyczytać w wytycznych, które dostali samorządowcy – nie obejmuje np. remontu piwnic. Tutaj jest jednak jedno zastrzeżenie: „z kwoty przyznanego zasiłku mogą zostać sfinansowane koszty remontu lub zakupu urządzeń niezbędnych do doprowadzenia energii, ciepła, wody oraz niezbędnej infrastruktury technicznej towarzyszącej budownictwu mieszkalnemu, które zostały zniszczone lub uszkodzone w wyniku zdarzeń noszących znamiona klęsk żywiołowych”. Wychodzi więc na to, że jedne z najkosztowniejszych urządzeń można po odbudowie instalować w miejscach najbardziej narażonych na zalanie. – Każda odbudowa powinna działać prewencyjnie, polegać na modernizacji poprzedniego stanu tak, by w przyszłości uniknąć choćby podobnej skali zniszczeń, a tym samym, by skala potrzebnej pomocy finansowej okazała się mniejsza – mówi Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich, wielokadencyjny wójt Gminy Stare Bogaczowice. Chodzi m.in. o takie działania jak przenoszenie pieców centralnego ogrzewania na wyższe kondygnacje czy zabezpieczenie najniższych poziomów przed wilgocią zewnątrz. – Takie zalecenia należy przewidzieć w warunkach udzielania pomocy na odbudowę. Oczywiście nie wszędzie wspomniane zmiany są możliwe. Dlatego ekspert powinien je ocenić na etapie szacowania szkód i po jego opinii powinna następować wyplata środków. Tymczasem wydając mnóstwo pieniędzy, wracamy do punktu wyjścia – dodaje Leszek Świętalski. Kiedy urzędnik stwierdzi że dana osoba jest uprawniona do pomocy, jej kryterium stanowią już tylko widełki zniszczeń.
Romuald Konieczny, ekspert ws. powodzi i wieloletni pracownik IMGW mówi wprost: – Polska abdykowała z wszelkiego doradztwa tego typu, chociaż na świecie jest ono rozpowszechnione na terenach zagrożonych przez powódź, powstają nawet całe podręczniki zarówno dla właścicieli domów, jak i dla projektantów doradzające, co można zrobić lepiej. To najlepszy moment, żeby prowadzić rozmowę co do tego, gdzie i jak się odbudować, żeby było to mądrzejsze i bezpieczniejsze i zarówno państwo udzielające pomocy, samorząd, jak i właściciele budynków powinni w tym być aktywni. Bez tego współdziałania zmiany okażą się trudne zarówno dla właścicieli domów, jak i dla projektantów mówi.
Powód do przyspieszenia transformacji
Zdaniem Grzegorza Kubalskiego, zastępcy dyrektora biura w Związku Powiatów Polskich czas tuż po powodzi, kiedy szacuje się straty i planuje odbudowę, to okres, który można wykorzystać na przyspieszenie transformacji w regionach zalanych wielką wodą. Zatem jeśli następuje wymiana okien czy drzwi, to powinno się stawiać na energooszczędne rozwiązania, które jego zdaniem powinny być narzucone warunkami udzielania pomocy finansowej. To samo dotyczy pieców zarówno. – To dobry moment na przyłączanie domów i mieszkań do ciepła systemowego. Zalane nieruchomości są jednak często objęte ochroną konserwatora zabytków, podobnie infrastruktura wokół nich, taka jak choćby chodniki. Przyłączenie ich byłoby prawdziwym wyzwaniem, pociągającym za sobą ogromne nakłady. Bez odgórnego nakazu nie ma więc większych szans na realizacje takiego planu – tłumaczy Michał Piszko, burmistrz Kłodzka.
A zasady udzielania pomocy finansowej przez państwo nie są w tym względzie zniuansowane. Nie ma w nich niczego, co zachęcałoby ludzi np. do opuszczenia terenów zalewowych rzek. – Plany w tym względzie opiniują różnego rodzaju instytucje, w tym Wody Polskie. Jeśli nie widzą przeszkód, nie mogą nie wydać decyzji na inwestycje – tłumaczy Michał Piszko. Włodarze miast skarżą się, że przegrywają w postępowaniach administracyjnych o budowę domu, czy lokali mieszkalnych na terenach zagrożonych powodzią. – Miałem przypadek, w którym odmówiłem. Potem w postępowaniu administracyjnym moja decyzja została uchylona. Dom powstał, niestety, został zalany – mówi Leszek Świętalski.
Zasady pomocy wydane przez resort spraw wewnętrznych umożliwiają (ale nie narzucają) wydanie pieniędzy na odbudowę w innym miejscu. Jednak skala pomocy w zasadzie nie wystarcza na kupno działki gdzie indziej i budowę nawet mniejszego domu. Jeśli czyjś dom został zniszczony w większym stopniu niż 81 proc., przysługuje mu maksymalna stawka pomocy z budżetu państwa, jeśli w połowie – tylko 40 tys. zł. Zniszczenie do 20 proc? 20 tys. zł. Ceny działek, mimo iż po powodzi oczekiwanie jest takie, że mogą spadać, mają się do tego nijak. Przykładowo na popularnym portalu aukcyjnym sama działka nieopodal Kłodzka to ok. 100–130 tys. za 9–12 arów. W Głuchołazach od 90 tys.
Zdaniem części samorządowców najlepszym rozwiązaniem byłoby przeniesienie osób z terenów zalewowych do innych części miejscowości, tak by zminimalizować straty w razie kolejnych powodzi. ©℗
Nie wszyscy poszkodowani skorzystają z odroczeń
Z pomocy dla przedsiębiorców nie będzie mógł skorzystać przedsiębiorca, który na terenie poszkodowanej gminy prowadził większość swojej działalności, ale nie ma w niej swojej siedziby.
W późniejszym terminie mogą zapłacić PIT, CIT i VAT tylko powodzianie, którzy mają siedzibę, zarząd lub miejsce zamieszkania w zalanej przez powódź gminie. Jeżeli poszkodowani nie spełniają tego warunku, muszą uregulować swoje zobowiązania wobec fiskusa w normalnym terminie. Nie ma znaczenia, że stracili wszystko. Jeżeli się spóźnią z zapłatą podatku, będą musieli go uregulować wraz z odsetkami za zwłokę.
Zapowiadane jako pomoc dla przedsiębiorców przesunięcia terminów wynikają z rozporządzenia z 19 września 2024 r. w sprawie przedłużenia niektórych terminów przewidzianych w przepisach prawa podatkowego w związku z powodzią we wrześniu 2024 r. (Dz.U. poz. 1390). Odracza ono terminy zapłaty m.in. zaliczek na PIT i CIT, a także VAT, ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych, estońskiego CIT. Szczegółowo pisaliśmy o tym w artykule „Odroczone terminy podatkowe dla powodzian” (DGP nr 185/2024)
Łącznie firmy muszą spełnić następujące warunki:
- są poszkodowanymi w powodzi (w rozumieniu ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi; t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 654, dalej: specustawa)
- mają siedzibę, zarząd lub miejsce zamieszkania na terenie gminy poszkodowanej w powodzi (które zostały określone w rozporządzeniu; Dz.U. z 2024 r. poz. 1371);
- prowadzą działalność gospodarczą na terenie poszkodowanej gminy.
Oznacza to, że nie wszyscy mogą rozliczyć się z fiskusem później. Jako przykład Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i partner w Grant Thornton, podaje przedsiębiorcę, który prowadził restaurację w gminie dotkniętej obecnie skutkami powodzi, ale który sam ma miejsce zamieszkania w sąsiedniej gminie, gdzie powodzi nie było.
– Taki przedsiębiorca mógł stracić całą restaurację, ale nie skorzysta z odroczenia terminów zapłaty podatków, bo nie ma siedziby, zarządu ani miejsca zamieszkania na zalanym terenie – tłumaczy ekspertka.
Jej zdaniem należałoby zmienić przepisy rozporządzenia i uwzględnić w nich również tych podatników, którzy na terenie gminy dotkniętej powodzią dysponowali nieruchomością, a w niej prowadzili działalność gospodarczą w całości lub w znacznej części. – Takie zastrzeżenie, dotyczące „całości lub znacznej części”, pozwoliłoby wyłączyć z podatkowej preferencji np. duże koncerny paliwowe, którym zalana została jedna stacja benzynowa – wyjaśnia Małgorzata Samborska.
Zarazem jednak – jak podkreśla ekspertka – pozwoliłoby to skorzystać z ułatwień przedsiębiorcom, którzy mieli do tej pory tylko jedną stację benzynową, natomiast ich miejsce zamieszkania jest w innej gminie. ©℗