Myślę, że przywiązujemy zbyt dużą wagę do numeracji, zapominając o istocie reformy. Poziom referencyjności jest powiązany z dostępnością metod diagnostyczno-terapeutycznych, liczbą i kwalifikacjami personelu medycznego oraz liczbą i rodzajem procedur. Każdy szpital pełni ważną funkcję w systemie i ma określone kompetencje. Odzwierciedla to liczba chorych na różnych poziomach referencyjności. Takie rozwiązanie przyjęto również w Czechach, przywoływanych przez UE jako wzór usieciowienia opieki onkologicznej. Polska struktura jest bardziej zróżnicowana i rozproszona niż w Czechach, szpitale są zarządzane przez różne podmioty, jednak cel sieci jest ten sam – pacjenci mają być leczeni w wyspecjalizowanych ośrodkach.
Szpital I poziomu może być doskonale wyspecjalizowany w usuwaniu danego typu nowotworu, ale musi dokonywać konsultacji wielospecjalistycznej z poziomem III, aby w ramach konsylium (również przez systemy teleinformatyczne bez osobistego podróżowania pacjenta) ustalić od początku właściwą ścieżkę diagnostyczną i leczniczą dla chorego. Dla pacjenta istotne jest, by trafił do ośrodka, który ma odpowiednie zasoby i doświadczenie. Szpitale kliniczne mają ugruntowaną pozycję w systemie, a KSO otwiera wszystkim szpitalom drogę do rozwoju m.in. dzięki środkom na inwestycje z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Jak poinformowało Ministerstwo Zdrowia, z KPO na onkologię przeznaczono 5,5 mld zł nie tylko na duże inwestycje, lecz także na te poprawiające komfort pacjenta. Limity kwotowe mają być określone w regulaminie konkursu, który zostanie ogłoszony na dniach. Środki z KPO trzeba wydać do końca 2026 r. Czasu jest więc mało.
Ustawa przewiduje tryb odwoławczy od decyzji prezesa NFZ i każdy szpital ma prawo złożyć protest wraz z uzasadnieniem. Co dwa lata będzie dokonywana weryfikacja i ośrodek może zostać zakwalifikowany na inny poziom.
Finansowanie ma być zależne od jakości świadczeń. Podstawowym wyznacznikiem ma być jakość i wszystkie szpitale, niezależnie od stopnia referencyjności, będą zobligowane do leczenia zgodnie z ustalonymi standardami, za których spełnienie będą przyznane tzw. współczynniki korygujące. Założenie, iż finansowanie idzie za jakością, sprawi, że tak naprawdę każdy szpital będzie miał szansę na wyższe finansowanie. To nowy element w opiece zdrowotnej w naszym kraju.
Przede wszystkim zmianę w organizacji opieki. W każdym województwie powstała sieć placówek, mających zapewnić najlepszą opiekę chorym na raka. Szpitale będą współpracować na poziomie regionalnym (decentralizacja opieki onkologicznej), ale będzie też możliwa współpraca między województwami. Każdy pacjent ma mieć zagwarantowanego koordynatora, który wesprze go w organizacji leczenia. Wszystko ma być monitorowane dzięki unowocześnionej karcie diagnostyki i leczenia onkologicznego (DiLO).
Dzięki systemom informatycznym, które będą zbierać i analizować dane z e-DiLO, NFZ będzie mógł prześledzić ścieżki pacjentów. Umożliwi to monitorowanie różnic w dostępie do optymalnej opieki onkologicznej w zależności od miejsca zamieszkania i rodzaju świadczeniodawcy, np. w zakresie terminowości i prawidłowego przebiegu ścieżek pacjentów oraz kompletności i poprawności dokumentacji medycznej. Procesy będą monitorowane nie tylko z perspektywy wyników, np. liczby powikłań, zgonów, lecz także czasu realizacji, np. oczekiwania na wyniki badań. W Krajowym Ośrodku Monitorującym (KOM) wydzielono specjalny dział analityczny, który będzie przekazywać te dane do NFZ, Ministerstwa Zdrowia i Krajowej Rady Onkologicznej.
Usprawni diagnostykę, leczenie i opiekę koordynowaną. Liczymy, że zminimalizuje występowanie nieprawidłowości, które do tej pory wpływały na efektywność leczenia, jak nieprawidłowo wykonane lub opisane badania, co przekładało się na konieczność ich powtarzania i wydłużenie diagnostyki, a więc opóźnienie w podjęciu terapii. Żaden chory na raka ma nie zostać pozostawiony bez leczenia. KSO pozwoli też lepiej wykorzystać dostępne kadry medyczne. Liczba onkologów rośnie, ale trzeba właściwie wykorzystać ich potencjał. Dziś w Polsce mamy nierównomierny rozkład specjalistów. Większość koncentruje się w województwach pomorskim, mazowieckim i śląskim, a w Sieci chodzi o to, by chory leczył się bliżej miejsca zamieszkania pod kontrolą ośrodków wysokospecjalistycznych i nie musiał podróżować 300 km, bo część terapii jest dostępna bliżej. Najważniejsze jest wdrożenie centralnej infolinii oraz sieci koordynatorów, dzięki którym pacjent będzie wiedział, do kogo się zgłosić. Koordynator umówi go do lekarza lub wytłumaczy, jaka jest ścieżka i co ma zrobić dalej. Centralna infolinia onkologiczna prowadzona przez NFZ ułatwi też np. przekierowanie poza województwo, w którym mieszka pacjent, chorych z nowotworami rzadkimi, jak np. chłoniaki czy mięsaki.
Środowisko onkologiczne wyraziło poparcie dla przesunięcia wejścia w życie ustawy o KSO. To jedna z największych reform ostatnich dekad, jeśli chodzi o opiekę onkologiczną, i lepiej wprowadzać ją etapami, aby uniknąć niepotrzebnych błędów. Dużą przeszkodą było opóźnienie w przygotowaniu systemów informatycznych, w tym karty e-DiLO, bo tylko pełna informatyzacja daje możliwość szczegółowego monitorowania jakości opieki. Nowa karta e-DiLO jest już testowana w wybranych ośrodkach onkologicznych. Konieczne jest ustalenie możliwości i wymogów, w tym finansowania, dotyczących migracji systemu e-DiLO z informatycznymi systemami szpitalnymi. Na ostatnim etapie wdrożenia Krajowy Ośrodek Monitorujący będzie organizował szkolenia z funkcjonalności e-DiLO. Sieć była pomyślana tak, aby na samym początku znalazły się w niej wszystkie szpitale zajmujące się leczeniem pacjentów onkologicznych, aby nawet najmniejsza grupa pacjentów nie została z dnia na dzień bez opieki, stąd też w ustawie pojawiły się tzw. ośrodki kooperacyjne realizujące wąski zakres opieki onkologicznej. Szpitale będą miały czas na dostosowanie się do nowych standardów opieki. ©℗