Seria nowych zawiadomień do prokuratury, dotyczących kluczowych polityków PiS, w tym byłego premiera Mateusza Morawieckiego – to jeden z głównych efektów prac dwóch sejmowych komisji śledczych – „kopertowej” i „wizowej”. Obie kończą właśnie działalność. Prokuratura prowadzi jednak własne śledztwa w sprawie afer z czasów PiS, więc nowych komisji ma już nie być, głównie ze względu na słaby odbiór społeczny.

– Raport jest gotowy w 99 proc., myślę, że w czwartek będziemy mogli przedstawić jego główne założenia i wnioski – mówi nam przewodnicząca komisji ds. wyborów kopertowych Magdalena Filiks z KO.

W czwartek jest zaplanowane posiedzenie komisji kopertowej, natomiast Sejm dokumentem końcowym z jej prac zajmie się prawdopodobnie jesienią. Co w nim jest? Tego posłowie i posłanki z komisji oficjalnie na razie nie chcą zdradzać. – Będą zawiadomienia do prokuratury, jedno z nich z pewnością dotyczące byłego premiera Mateusza Morawieckiego. On to wziął na siebie i podpisywał kwity – mówi nam jeden z członków komisji.

Komisja śledcza ds. afery wizowej

Wczoraj prace zakończyła komisja śledcza ds. afery wizowej – przesłuchała na jawnym, a później zamkniętym posiedzeniu dwóch byłych szefów służb z czasów rządów PiS: Krzysztofa Wacławka, który kierował Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego w latach 2020–2023, oraz Piotra Krawczyka (szef Agencji Wywiadu w latach 2016–2022). – Zakończyliśmy prace, sierpień poświęcimy na pisanie raportu i we wrześniu planujemy jego prezentację – zapowiada wiceprzewodnicząca komisji Maria Małgorzata Janyska (KO).

Tu również, jak słyszymy nie oficjalnie, efektem prac mają być zawiadomienia do prokuratury, dotyczące m.in. byłych szefów: MSZ Zbigniewa Raua i MSWiA Mariusza Kamińskiego.

Pracować, i to jeszcze przez wiele miesięcy, będzie trzecia, najpóźniej powołana komisja – ds. Pegasusa. Jej prace idą wolniej, bo z jednej strony materia jest skomplikowana i wielowątkowa, a sejmowi śledczy wciąż czekają na dokumenty z prokuratury i ze służb; z drugiej – świadkowie związani z PiS i Suwerenną Polską nie kwapią się do składania zeznań przed kamerami. Wiosną próbowali nawet zablokować prace sejmowego gremium, składając do TK wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją uchwały o powołaniu komisji. W maju TK wydał postanowienie zabezpieczające, w którym nakazał wstrzymanie jej prac. Z furtki tej próbował skorzystać Mikołaj Pawlak (były dyrektor departamentu spraw rodzinnych i nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości, późniejszy rzecznik praw dziecka), odmawiając zeznań przed komisją. Ostatecznie jednak w czerwcu przez kilka godzin odpowiadał na pytania posłów.

Teraz sejmowi śledczy próbują wezwać na przesłuchanie byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Ten jednak, z uwagi na chorobę nowotworową, przesłał zaświadczenie lekarskie. – Ono nie jest wadliwe, więc wystąpiliśmy z wnioskiem do prokuratora generalnego o powołanie biegłych i zbadanie, kiedy pan Ziobro będzie mógł być przesłuchiwany, i dalej będziemy robić konsekwentnie swoje – mówi wiceprzewodniczący komisji pegasusowej Tomasz Trela z Lewicy.

Niezależnie od nieudanych prób wezwania byłego szefa MS komisja rozpoczęła badanie kolejnego wątku sprawy Pegasusa – wykorzystywania oprogramowania. – Przesłuchamy agentów CBA, czyli ludzi, którzy obsługiwali Pegasusa, ale też osoby poszkodowane w tej sprawie – podkreśla Trela.

Posłowie koalicji przyznają, że prędko prac komisja nie skończy – potrwają zapewne przynajmniej jeszcze rok.

Przed wyborami parlamentarnymi była mowa o możliwości powołania komisji ds. wyjaśnienia okoliczności fuzji Lotosu z Orlenem oraz tzw. afery respiratorowej z czasów pandemii COVID-19. Teraz jednak od polityków koalicji rządzącej można usłyszeć, że żadnych nowych tego typu instytucji prawdopodobnie nie będzie. – Prokuratura pracuje, więc to ona będzie wyjaśniać afery pisowskie – mówi poseł KO. Inny przyznaje, że posiedzenia poselskich gremiów śledczych nie cieszą się zbytnim zainteresowaniem i uznaniem społeczeństwa. – Pewnie po części dlatego, że jest ich za dużo – zaznacza polityk PO.

W czerwcowym sondażu SW Research dla Wirtualnej Polski negatywnie prace trzech komisji śledczych oceniło aż 56,1 proc. respondentów; przeciwnego zdania było tylko 25 proc. z nich.

Posłowie zasiadający w komisjach bronią jednak ich dorobku. – Wybory kopertowe organizowano nie po to, żeby ochronić ludzi przed zakażeniem koronawirusem, i nie po to, żeby odbyły się szybciej, sprawniej w czasach pandemii, ale wszystko było po to, żeby wygrał Andrzej Duda. To nam wyszło w czasie prac komisji, bo się okazało, że pomysłodawcą organizacji tych wyborów był rzecznik sztabu pana prezydenta Dudy, pan Adam Bielan. Inna kwestia, którą tylko nam udało się ustalić, to fakt, iż nie była planowana II tura wyborów – wskazuje Anita Kucharska-Dziedzic (Lewica).

Michał Szczerba, były szef komisji ds. afery wizowej, przekonuje, że dzięki pracom sejmowych śledczych światło dzienne ujrzał m.in. nieznany wcześniej wątek sprawy, czyli funkcjonowanie programu Poland Business Harbour, który zakładał uproszczoną procedurę wizową dla firm. – Wydano w ramach tego programu ponad 100 tys. wiz, w tym wizy biznesowe dla obywateli Federacji Rosyjskiej. I działo się to jeszcze w ubiegłym roku, w trakcie trwania pełnoekranowej wojny przeciwko Ukrainie – mówi europoseł PO.

Równolegle, co potwierdzał w zeszłym tygodniu minister sprawiedliwości Adam Bodnar, prokuratura prowadzi śledztwa dotyczące i afery wizowej, i przygotowań do wyborów prezydenckich w 2020 r., które miały się odbyć w drodze jedynie głosowania korespondencyjnego, oraz nielegalnej inwigilacji Pegasusem, który na dodatek został zakupiony ze środków Funduszu Sprawiedliwości. Zarzuty w tej sprawie ma niedługo usłyszeć były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. ©℗