Nauczyciele coraz chętniej porzucają swój zawód i szukają szczęścia na rynku pracy, a ostatnie dane z Ministerstwa Edukacji Narodowej nie napawają optymizmem. Już dziś wiadomo, że w najbliższych miesiącach z zawodem pożegnają się tysiące pedagogów. Jak powstrzymać tę tendencję i co zrobić, by miał kto uczyć dzieci? Prezes ZNP, Sławomir Broniarz ma pewną propozycję.

Nauczyciele co prawda od lat narzekają na swój zawodowy los, ale obecnie widać, że jedynie na utyskiwaniu się nie kończy. Zaczynają odchodzić z zawodu i to pomimo ostatnich, przyznanych przez rząd poważnie wyglądających podwyżek.

Tysiące nauczycieli odchodzi z pracy

Temat podwyżek nauczycielskich był jednym z wiodących w ubiegłorocznej kampanii wyborczej, a nowa koalicja, jak tylko objęła władzę, postanowiła go zrealizować. Pieniądze się znalazły, ale jak się okazało, wcale nie spowodowały one zatrzymania nauczycielskiego eksodusu. Na problem ograniczania liczby etatów w szkołach, do którego ma dochodzić między innymi w wyniku likwidacji przedmiotu Historia i Teraźniejszość, postanowiła zapytać posłanka PiS, Anna Dąbrowska-Banaszek. I jak się okazuje, wcale kolorowo nie jest.

Z danych, jakie udostępnił resort edukacji wynika, że do 31 maja we wszystkich szkołach i placówkach oświatowych, w przeliczeniu na etaty, rozwiązano aż 1490 umów. Ale to dopiero początek. W planach jest rozwiązanie kolejnych, co ma uszczuplić nauczycielską kadrę o kolejnych 4660 etatów. Wśród nich 1216 to efekt złożenia wypowiedzenia z pracy, a kolejnych blisko 1300 zniknie z powodu odejścia na rentę, lub emeryturę.

W Związku Nauczycielstwa Polskiego od dawna wiedzą o problemie braków kadrowych, który od lat kształtuje się na podobnym poziomie. Jak wylicza prezes związku, Sławomir Broniarz, w całej Polsce brakuje około 20 tysięcy nauczycieli.

- Bardzo dużo osób odchodzi z tego zawodu, natomiast te braki i zapotrzebowania nie zawsze dotyczą pełnych etatów. Brakuje czasami nauczyciela katechezy na 6, na 8 godzin, czy nauczyciela fizyki. Coraz więcej osób odchodzi i to z różnych powodów – mówi Gazecie Prawnej Sławomir Broniarz.

Kto będzie uczyć dzieci? ZNP stawia diagnozę

Strona rządowa deklaruje, że robi wiele, by poprawić nauczycielską dolę, a i sami pedagodzy są gotowi do rozmów i mają własne propozycje, co zrobić, by ludzie znów zaczęli się garnąć do tego zawodu, a nie coraz częściej go porzucać.

- Trzeba poprawić warunki pracy, w tym także wynagrodzenia. Odchodzenie z pracy nie jest tylko wynikiem tego, że nauczyciele mało zarabiają, mimo że wszyscy doceniamy 30 procentową podwyżkę. Ale trzeba zauważyć, że dziś nauczyciel jest od wszystkiego. Od dydaktyki, opieki, mediacji z rodzicami, organizacji imprez, są też dzieci z Ukrainy, którym nie możemy odmówić wsparcia i pomocy i z tym wszystkim nauczyciel zostaje sam. Warunki pracy, w tym wynagrodzenia, to są główne powody odchodzenia z pracy – mówi Sławomir Broniarz.

Tendencja do porzucania przez nauczycieli zawodu najczęściej zauważana jest w dużych miastach, jednak tam szkoły są jeszcze jakoś sobie w stanie poradzić. Tymczasem w małych ośrodkach, gdy zabraknie choć jednego pedagoga, po prostu nie ma go skąd wziąć.

- W dużych miastach ten problem jest także spowodowany tym, że jest alternatywa i rynek pracy, ale też odejście w dużym mieście nie rodzi tak daleko idących konsekwencji dla szkoły, jak odejście nauczyciela w małej miejscowości. Ale tendencja bardziej dotyka dużych miast, bo duże miasta zapewniają nauczycielom, którzy odchodzą, jakieś alternatywne miejsca pracy – diagnozuje prezes ZNP.

Strona rządowa zapewnia, że podjęła już starania, aby jakoś poradzić sobie z problemem odejść z pracy. Pod koniec kwietnia powołany został specjalny zespół, którego zadaniem będzie, wspólne z nauczycielami, wypracowanie propozycji zmian.

„Zadaniem zespołu jest przygotowanie propozycji rozwiązań w zakresie pragmatyki zawodowej nauczycieli, w szczególności w zakresie wynagradzania nauczycieli, awansu zawodowego i oceny pracy nauczycieli, odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli, emerytur nauczycieli oraz nauczycielskich świadczeń kompensacyjnych, a także kwalifikacji, kształcenia i doskonalenia zawodowego nauczycieli” – informuje w odpowiedzi na poselską interpelację Henryk Kiepura, wiceminister w resorcie oświaty.